Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda we wtorek wyrok ws. wprowadzonej przez PiS reformy, która zmieniała zasady dotyczące przechodzenia sędziów w stan spoczynku. Rzecznik generalny TSUE w czerwcowej opinii uznał, że doszło do złamania prawa UE.

Chodzi o ustawę o ustroju sądów powszechnych z lipca 2017 r., zgodnie z którą wiek przejścia w stan spoczynku dla sędziów sądów powszechnych, sędziów Sądu Najwyższego i prokuratorów został obniżony do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Przed zmianami wiek emerytalny dla obu płci wynosił 67 lat.

Zdaniem Komisji Europejskiej regulacje te, przyznające ministrowi sprawiedliwości prawo do decydowania o tym, czy sędzia będzie miał przedłużoną możliwość orzekania, naruszały gwarancje niezawiłości sędziowskiej.

Polskie władze zmieniły przepisy, których dotyczy skarga, ale KE zdecydowała się na podtrzymanie zarzutów, bo jej zdaniem nie wszystkie problemy zostały rozwiązane, a waga sprawy jest tak duża, że jest wyraźny interes w jej rozstrzygnięciu.

Rzecznik generalny TSUE Ewgeni Tanczew wskazał w wydanej 20 czerwca, niewiążącej TSUE opinii, że obniżając wiek przechodzenia w stan spoczynku sędziów i jednocześnie przyznając ministrowi sprawiedliwości prawo do przedłużania czynnej służby tych sędziów, Polska naruszyła prawo UE.

Jak argumentował, prawo Unii chroni sędziów przed usuwaniem z urzędu, a nieusuwalność sędziów stanowi jedną z podstawowych gwarancji niezawisłości sędziowskiej.

Rzecznik przyznał też rację Komisji, która w skardze przekonuje, że różnicując wiek spoczynku dla kobiet i mężczyzn Polska, naruszyła prawo UE.

Jeśli TSUE stwierdzi, że prawo UE zostało złamane, Polska będzie musiała jak najszybciej zastosować się do wyroku. Mimo wycofania się przez władze w Warszawie z kwestionowanych przepisów, to do Komisji Europejskiej będzie należało sprawdzenie, czy orzeczenie zostało wykonane.