Zmiany w Sądzie Najwyższym przedstawiano jako sposób na poprawę jego pracy. Szybciej nie jest, a czy lepiej i sprawiedliwiej, to zależy od tego, kto ocenia.
Dziennik Gazeta Prawna
Nie dość, że w 2018 r. najważniejszemu sądowi w Polsce dodano dwie izby – obsadzone w atmosferze skandalu, to jeszcze na początku 2019 r. roku prezydent nadał Sądowi Najwyższemu nowy regulamin, który kompletnie przemodelował pracę sędziów. Skutki? Politycy PiS oraz przedstawiciele prezydenta, który firmował nowe rozwiązania, mówią o jakościowej poprawie. Kierownictwo SN wskazuje natomiast na pogorszenie sprawności pracy sądu.
O tym, że w sądzie nie dzieje się dobrze, można przeczytać w przygotowanej przez I prezes „Informacji o działalności SN w 2018 r.”. Wskazuje się tam na zamieszanie, jakie wywołały niekonsultowane z sądem zmiany w prawie. Prace legislacyjne zaczęły się w czerwcu 2017 r., a zakończyły uchwaleniem w grudniu tego samego roku nowej ustawy o SN (Dz.U. z 2019 r. poz. 5). „Efektem tych działań było istotne spowolnienie pracy Sądu Najwyższego, trudności kadrowe oraz organizacyjne. Nie było również możliwe płynne zarządzanie Sądem Najwyższym” – czytamy w dokumencie przedstawionym parlamentowi.
– Problemem nadal są braki kadrowe w „starych” izbach SN. Największe występują obecnie w Izbie Cywilnej – informuje Michał Laskowski, rzecznik prasowy SN. To oczywiście, jak zaznacza, spowodowało, że sprawność orzekania w tych izbach znacznie się pogorszyła.
Problematyczne stało się również utworzenie w 2018 r. dwóch nowych izb SN: Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Dyscyplinarnej. Wątpliwości dotyczą przede wszystkim statusu powołanych do nich osób, choć nie tylko ich. A to dlatego, że NSA zadał Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytania prejudycjalne dotyczące prawidłowości powołania obecnej Krajowej Rady Sądownictwa, czyli organu, przed którym toczyły się postępowania. Naczelny Sąd Administracyjny wydał przy tym postanowienie o zabezpieczeniu trwających konkursów do SN. Wbrew temu KRS przedstawiła rekomendacje, a prezydent powołał sędziów – m.in. dwóch nowych izb. No i powstał problem, czy osoby takie powinny być dopuszczane do orzekania. Prezesi Izb Karnej, Cywilnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych uważali, że dla bezpieczeństwa stron lepiej by było, gdyby do czasu wydania przez TSUE orzeczenia nie podejmowały one czynności orzeczniczych. W odpowiedzi na to prezydent wprowadził zmiany w regulaminie SN (Dz.U. z 2019 r. poz. 274). Zgodnie z nimi teraz to nie prezesi izb, lecz sami sędziowie wyznaczają sobie wokandy. Skutek jest taki, że nowi sędziowie już orzeczenia wydają.
– Te nowe zasady wywróciły do góry nogami organizację pracy w SN i z pewnością nie wpłynęły pozytywnie na sprawność jego pracy – zauważa sędzia Laskowski. Poza tym wskazuje na straty wizerunkowe, jakie w ostatnim czasie poniósł SN.
– Nie przypominam sobie, żeby w całej historii SN było tak, aby w ciągu krótkiego czasu Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN musiało kilkakrotnie zajmować się kwestiami dyscyplinarnymi – mówi rzecznik prasowy SN. Te dotyczyły tzw. nowych sędziów. Chodziło m.in. o podejmowanie dodatkowego zatrudnienia bez wiedzy i zgody I prezesa czy też przekazanie akt postępowania sądowego do Trybunału Konstytucyjnego z pogwałceniem zasad oficjalnego obiegu akt. Najgłośniejszy przypadek dotyczył jednak Konrada Wytrykowskiego, orzekającego w ID SN, którego nazwisko wymieniane jest przez media przy okazji afery hejterskiej. On sam zaprzecza, aby brał udział w akcji wymierzonej przeciwko sędziom sprzeciwiającym się zmianom wprowadzanym w zakresie wymiaru sprawiedliwości przez obecną większość rządzącą.
Paweł Mucha, minister w Kancelarii Prezydenta, ocenia zmiany w SN dużo lepiej. Jak mówi DGP, wraz z wprowadzeniem Izby Dyscyplinarnej SN zniknęła fikcyjność odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Prezydencki minister chwali także drugą z nowo utworzonych izb, czyli IKNiSP, za rozpatrywanie przez nią skarg nadzwyczajnych (patrz niżej).
Środowiska sędziowskie zarzucają nowej Izbie Dyscyplinarnej upolitycznienie (duża część zasiadających w niej sędziów kojarzona jest z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą). Ze szczególną krytyką spotkało się orzeczenie wydane przez ID w sprawie sędzi Aliny Czubieniak, którą ukarano za to, że uchyliła areszt upośledzonemu nastolatkowi oskarżonemu o napastowanie nieletniej. Wyrok dotyczył działalności orzeczniczej, a zgodnie z prawem sędziowie za swoje orzeczenia nie mogą ponosić odpowiedzialności dyscyplinarnej.