Z jednej strony likwidacja absurdów, z drugiej zagrożenie dla gwarancji procesowych. Czy szósta nowelizacja procedury karnej na przestrzeni ostatnich lat przyniesie więcej korzyści niż strat?
W sobotę wchodzi w życie zasadnicza część nowelizacji kodeksu postępowania karnego (Dz.U. z 2019 r. poz. 1694). Jeśli więc na ten dzień przypadać będzie koniec terminu na złożenie pisma procesowego, nie trzeba już będzie gnać na pocztę. Zgodnie z nowym brzmieniem art. 123 par. 3 k.p.k. będzie można spokojnie poczekać z tym do poniedziałku. Analogiczne rozwiązania obowiązują już od jakiegoś czasu w procedurze cywilnej i administracyjnej, ale dotąd Ministerstwo Sprawiedliwości było głuche na apele o ujednolicenie zasad.
Takich zmian likwidujących mniejsze lub większe absurdy proceduralne jest więcej. Przykładowo, jeśli na posiedzenie nikt się nie stawi, orzeczenie czy zarządzenie będzie można uznać za ogłoszone. Przyczynę odstąpienia od ogłoszenia sąd będzie musiał tylko wskazać w protokole albo notatce urzędowej z posiedzenia.

Mniej absurdów…

Zmiany dotyczące możliwości odstąpienia od odczytywania całego wyroku, w sytuacji gdyby trwało to dłużej niż jeden dzień, weszły w życie pierwszego dnia po ogłoszeniu ustawy w Dzienniku Ustaw, czyli 5 września br. To rozwiązanie, które ułatwi życie sędziów w bardzo dużych i skomplikowanych sprawach, których jest stosunkowo niewiele. Co innego zmiana art. 405 k.p.k., której efekty będzie można odczuć w większej liczbie spraw. Chodzi o to, że z chwilą zamknięcia przewodu sądowego protokoły i dokumenty będące dowodami uznaje się za ujawnione bez odczytywania. Dzięki temu sądowi odpadnie obowiązek odczytywania wszystkiego, co jest w aktach sprawy. Ciekawym posunięciem, mającym ograniczyć objętość akt, jest wprowadzenie uzasadnienia na formularzu.
Przesądzono też, że w sprawach, gdzie jest wielu pokrzywdzonych w taki sam sposób, np. oszustw internetowych czy dotyczących wyłudzania pieniędzy przez przestępców podszywających się pod różnego rodzaju państwowe rejestry, nie trzeba przesłuchiwać wszystkich poszkodowanych, o ile nie jest to niezbędne dla dokonania ustaleń faktycznych (nowy art. 315a k.p.k.). Do tej pory praktyka była różna. Jedne prokuratury nie kierowały do sądu aktu oskarżenia, aż nie przesłuchano wszystkich zainteresowanych (których liczba szła czasem w tysiące, więc zajmowało to lata), a innym wystarczyło przesłuchanie pokrzywdzonych w liczbie pozwalającej pokazać charakter przestępstwa. Przy czym osoba, która nie zostanie przesłuchana w takim postępowaniu, nie straci żadnych uprawnień (w szczególności prawa do dochodzenia wyrównania krzywdy).
Nowelizacja przewiduje też ułatwienia dla stron i pełnomocników: przykładowo prawo nagrania dźwięku na własny dyktafon nie tylko na rozprawie, ale także na posiedzeniu. Wprowadzono też możliwość doręczania pism procesowych na adres skrytki pocztowej, a także obowiązek podawania adresu poczty elektronicznej.

…więcej wątpliwości

Jednak w imię przyspieszenia postępowań i walki z obstrukcją procesową wprowadzono też regulacje, które stały się obiektem powszechnej krytyki ze strony pełnomocników (w szczególności Naczelnej Rady Adwokackiej). Z kolei rzecznik praw obywatelskich apelował nawet do prezydenta o niepodpisywanie ustawy z uwagi na wątpliwości konstytucyjne. Chodzi przede wszystkim o możliwość prowadzenia postępowania dowodowego przez sąd pod nieobecność obrońcy i oskarżonego (nawet w przypadku przedstawienia zwolnienia od lekarza sądowego). Zezwala na to nowy art. 378a k.p.k. Zdaniem krytyków stanowi to naruszenie prawa do obrony gwarantowanego w art. 42 ust. 2 konstytucji.
Podobne wątpliwości budzi nowelizacja art. 454 k.p.k., która umożliwia skazanie przez sąd drugiej instancji osoby, wobec której warunkowo umorzono postępowanie w pierwszej instancji. Konstytucja przewiduje prawa do sądu w dwóch instancjach, tymczasem w przypadku warunkowego umorzenia postępowania nie dochodzi do skazania. Jeśli więc sąd odwoławczy nie zwróci sprawy do ponownego rozpoznania, tylko sam zmieni wyrok na skazujący, wówczas prawomocne skazanie będzie tylko w jednej instancji – odwoławczej.
Jeszcze bardziej kontrowersyjna jest zmiana dodana na samym końcu prac legislacyjnych, zgodnie z którą prokurator będzie mógł zablokować decyzję sądu o zamianie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na poręczenie majątkowe.
Wątpliwości budzi wprowadzenie, na wzór procedury cywilnej, swego rodzaju prekluzji procesowej. Chodzi o rozszerzenie katalogu przesłanek oddalenia wniosku dowodowego o sytuację, w której został on złożony po terminie. Chyba że okoliczność, która ma być udowodniona, ma istotne znaczenie dla ustalenia, czy został popełniony czyn zabroniony, czy stanowi on przestępstwo lub czy został on popełniony w warunkach recydywy. Jednak spóźnione wnioski wskazujące na okoliczności przemawiające za obniżeniem kary będą już objęte prekluzją.

OPINIE

Sama zmiana kodeksu nie przyspieszy postępowań

Paweł Czarnecki, Katedra Postępowania Karnego, Uniwersytet Jagielloński
Nie podzielam entuzjazmu twórców reformy i nie jestem w tym odczuciu odosobniony. Moim zdaniem nowelizacja nie przyspieszy postępowania karnego, nie sprawi, że wyroki będą zapadały szybciej i co do zasady nie spowoduje także odformalizowania procesu. Aby skrócić czas, jaki upływa od momentu zawiadamiania o przestępstwie do wydawania prawomocnego wyroku (paradoksalnie ten okres w sądach rejonowych zwykle wynosi ok. 3–4 miesięcy, a w sądach okręgowych 6–7 miesięcy), potrzeba znacznie głębszych reform systemowych. Tymczasem tu wiele zmian ma charakter wyłącznie kosmetyczny, w dodatku dotyczą usprawnień, które dałoby się zastosować na podstawie mądrej interpretacji obecnie obowiązujących przepisów. Inne nie zadziałają w praktyce. Nowelizacja przewiduje np. możliwość oddalenia wniosku dowodowego złożonego po terminie, chyba że ma to istotne znaczenie dla ustalenia, czy został popełniony czyn zabroniony. Pełnomocnicy zawsze będą twierdzić, że ich wniosek, chociaż jest spóźniony, ma kluczowe znaczenie. Zwłaszcza że przedłużając postępowanie, czasem mogą doprowadzić do przedawnienia karalności albo zatarcia skazania za inne przestępstwo, dzięki czemu klient nie zostanie skazany za recydywę. Dlatego ten przepis może pozostać martwy. Nie zapominajmy też, że dziś istnieje podobna regulacja, która nakazuje sądowi oddalić wniosek dowodowy, który w sposób oczywisty zmierza do przedłużenia postępowania. I ten przepis również jest martwy, bo sądy wolą dopuszczać dowody, po to by strona nie podniosła tego w apelacji. Część rozwiązań, tak jak możliwość odstąpienia od odczytywania wszystkich dowodów czy obszernego wyroku, może usprawnić proces, ale będzie to widoczne tylko w małej liczbie najbardziej skomplikowanych spraw. Jeśli ktoś chce skutecznie walczyć z przewlekłością, to musi ograniczyć liczbę spraw napływającą do sądów (np. poprzez przekształcenie części wykroczeń w delikty administracyjne) i zwiększyć liczbę sędziów, zatrudnić więcej asystentów, rozważyć dłuższe godziny funkcjonowania sądów. Trzeba też sprawić, by więcej przestępstw było ściganych na wniosek, a nie z urzędu. Konieczne jest też przywrócenie umorzenia postępowania w sytuacji, gdy pokrzywdzony pojednał się ze sprawcą, który wynagrodził jego krzywdy i rozszerzenie konsensualizmu. Sama zmiana przepisów nie wystarczy.

Prawo do rzetelnego procesu pod znakiem zapytania

Wieńczysław Grzyb, doktor, adwokat
Pozytywne zmiany w nowelizacji k.p.k. raz, że nie są zbyt istotne, a w dodatku zalety nie kompensują się z poważnymi wadami. Pierwsza to wzmocnienie pozycji prokuratora, nie tylko wobec stron, ale także sądu. Taki charakter ma sprzeciw wobec zastosowania poręczenia majątkowego zamiast tymczasowego aresztowania oraz wobec cofnięcia wniosku przez osobę pokrzywdzoną w toku rozprawy. To rozwiązania sprzeczne z umowami międzynarodowymi i zapisanym w konstytucji trójpodziałem władz. Istnym kuriozum jest wprowadzenie możliwości prowadzenia postępowania pod usprawiedliwioną nieobecność oskarżonego i jego obrońcy. Analogicznego przepisu nie ma w żadnej ustawie regulującej inne procedury. Ten przepis również nie jest sprzeczny nie tylko z konstytucją, ale i z umowami międzynarodowymi. W żaden sposób nie można uznać procesu, w którym regulacja ta znajdzie zastosowanie, za rzetelny w rozumieniu art. 6 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.
Natomiast wprowadzenie prekluzji dowodowej polegającej na możliwości oddalenia przez sąd wniosku dowodowego zgłoszonego po zakreślonym terminie będzie miało fundamentalne znaczenie. Przepis ten będzie miał zastosowanie do sytuacji określonej w art. 338 par. 1 k.p.k., z którego wynika obowiązek strony do złożenia wniosków dowodowych po doręczeniu odpisu aktu oskarżenia w terminie 7 dni. Do tej pory obowiązek ten był pozbawiony sankcji i w praktyce niedochowanie go nie skutkowało negatywnymi konsekwencjami. Po wprowadzeniu art. 170 par. 1 pkt. 6 praktycznie w każdej sprawie niezłożenie wniosków dowodowych w terminie 7 dni od doręczenia odpisu aktu oskarżenia będzie mogło skutkować nieuwzględnieniem tych wniosków w późniejszym czasie. Biorąc pod uwagę kierunek zmian w praktyce ustawodawczej w procedurze karnej w obecnej chwili, a w szczególności np. możliwość prowadzenia postępowania karnego bez zawiadomienia oskarżonego (art. 402 k.p.k.), tego typu sytuacja może być nadużywana. Prokurator ma na przygotowanie aktu oskarżenia miesiąc lub trzy miesiące, lub też inny dłuższy okres czasu, a oskarżony będzie miał 7 dni na podanie wszystkich wniosków dowodowych, które można złożyć w sprawie. Niewątpliwie stawia to pod znakiem zapytania równość praw stron i ochronę praw oskarżonego, jak również rzetelność prowadzonego w ten sposób procesu.
Etap legislacyjny
Przepisy wchodzą w życie 5 października 2019 r.