Ponad dwa miesiące trwał całkowity zastój w Trybunale Konstytucyjnym. Co więcej, na przyszłe miesiące nie zaplanowano terminu ani jednej rozprawy.
DGP
Zanim doszło do tzw. reformy Trybunału Konstytucyjnego (TK) w 2015 r. i związanych z nią istotnych zmian personalnych, z wymianą prezesa i wiceprezesa na czele, wrześniowe kalendarze zazwyczaj wypełnione były terminami rozpraw. Zapadało wówczas również wiele postanowień. Wrześniowe aktywności trybunału po 2015 r. wyglądają natomiast bardzo skromnie (patrz: grafika obok).

Przedłużony czas wolny

Z danych dostępnych na stronie internetowej trybunału można wywnioskować, że we wcześniejszych latach (zanim doszło do wymiany kierownictwa trybunału, w efekcie czego na jego czele stanęła Julia Przyłębska) praca w sądzie konstytucyjnym zamierała na jeden miesiąc w roku. Tym miesiącem był sierpień. Obecny trybunał najwyraźniej postanowił jednak wydłużyć ten okres o kolejny miesiąc – wrzesień.
Aby dojść do takiego wniosku, wystarczy zapoznać się z dostępnymi w internecie danymi. I tak: we wrześniu 2015 r. trybunał przeprowadził sześć rozpraw, rok wcześniej – osiem (dane z lat wcześniejszych nie są dostępne). Tymczasem w bieżącym roku na wrzesień zaplanowano jedynie trzy rozprawy, z czego dwa terminy zostały odwołane. Po raz pierwszy po przerwie wakacyjnej TK obradował 25 września. Rok temu było jeszcze gorzej, gdyż wtedy na ten miesiąc nie zaplanowano ani jednego posiedzenia czy rozprawy. Nie doszło także do publicznego ogłoszenia ani jednego orzeczenia.

Redukowanie działalności

Spowolnienie widać również, gdy porównamy lipcowe wokandy. W 2014 r. w tym okresie odbyło się aż 16 rozpraw, w 2015 r. – dziewięć. Spadek zaczyna się już w pierwszym roku zmiany na fotelu prezesa TK, gdyż w lipcu tego roku odbyła się tylko jedna rozprawa oraz doszło do publicznego ogłoszenia orzeczeń w czterech sprawach. Najgorzej było w 2017 r., kiedy w lipcu nie było żadnych rozpraw. Nieco lepiej było w latach następnych, gdyż w 2018 r. w pierwszym z wakacyjnych miesięcy odbyły się trzy rozprawy i jedno publiczne ogłoszenie orzeczenia, a w tym roku – dwie rozprawy i trzy publiczne ogłoszenia orzeczeń.
Co więcej, po zmianach w TK, do których doszło na przełomie 2015 r. i 2016 r., wrzesień był miesiącem, w którym nie wydaje się już postanowień o umorzeniu postępowania. Ostatnie w tym roku tego typu rozstrzygnięcie zapadło 17 lipca br.
– Nie ma wątpliwości, że po 2015 r. trybunał stracił na znaczeniu i zredukował swoją działalność. Sędziowie, mając świadomość, że część z nich została wybrana w sposób wadliwy, a część najzwyczajniej nie ma odpowiednich kompetencji, sami ograniczyli do minimum swoją działalność orzeczniczą – twierdzi dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Pusty kalendarz

Ze strony internetowej TK wynika, że trybunał nie ma planów na najbliższe miesiące. Do końca roku (i dalej) trybunalski kalendarz świeci pustkami.
– Nie można wykluczyć, że ma to związek z okresem przedwyborczym. Sędziowie TK wolą nie skupiać na sobie uwagi polityków. Nie są bowiem pewni, skąd po wyborach zawieje wiatr i jaki w związku z tym los może ich czekać – mówi Jacek Zaleśny.
Na upolitycznienie jako przyczynę zmniejszonej aktywności obecnego trybunału wskazuje również dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Po 2015 r. TK stał się narzędziem politycznym. Rządzący wyciągają trybunał niczym królika z kapelusza, gdy jest im na rękę – stwierdza.
Tymczasem w TK od wielu miesięcy czekają na rozpoznanie sprawy istotne dla wyborców. Wśród nich jest m.in. wniesiona przez posłów PiS dotycząca aborcji eugenicznej.
– Od 2015 r. do TK wpływa coraz mniej spraw, więc ma on coraz mniej pracy. Wydaje się więc, że gdyby była taka wola, mógłby już dawno rozstrzygnąć tę sprawę. Skoro tego nie robi, należy uznać, że celowo unika tego niewygodnego dla partii obecnie rządzącej tematu – przypuszcza konstytucjonalista z UW.
Bulwersujące jest również to, że od stycznia 2017 r. TK nie był w stanie zająć się wnioskiem prokuratora generalnego, w którym podważono wybór trzech sędziów trybunału dokonany w 2010 r.
– Ta sprawa powinna zostać rozstrzygnięta w pierwszej kolejności. Tymczasem tak się nie dzieje, a powód tego jest oczywisty – wniosek prokuratora jest wykorzystywany jako narzędzie do odsuwania bądź blokowania wykonywania obowiązków przez trzech legalnie wybranych sędziów trybunału – komentuje dr hab. Jacek Zaleśny.
DGP zapytał TK m.in. o to, dlaczego nie są zaplanowane żadne posiedzenia w najbliższych kilku miesiącach. Na odpowiedź nadal czekamy.