Krakowski Instytut Prawa Karnego wystąpił w trybie dostępu do informacji publicznej do Ministerstwa Sprawiedliwości z wnioskiem o ujawnienie autorów projektu zmian w kodeksie karnym.
Chodzi o kontrowersyjną ustawę, którą prezydent – z powodu wątpliwości konstytucyjnych zarówno co do trybu uchwalania, jak i merytorycznych rozwiązań – skierował do Trybunału Konstytucyjnego.
– Nie może być tak, że przepisy prawa karnego, które wpływają na życie milionów ludzi, są tworzone przez osoby, o których nic nie wiemy. Projekty powstały w Ministerstwie Sprawiedliwości, instytucji publicznej, która z założenia powinna być wyspecjalizowana w tworzeniu aktów prawnych dotyczących prawa karnego. Skala błędów pokazuje, że nie działała ona prawidłowo. Zatem dla dobra publicznego konieczne jest ujawnienie informacji, kto odpowiadał za to, że projekty te przygotowane zostały tak fatalnie i trzeba było je poprawiać w Senacie, notabene pogłębiając niekonstytucyjność całej nowelizacji – mówi dr Mikołaj Małecki, prezes KIPK.
Instytut wnioskuje o ujawnienie imion, nazwisk, stanowisk służbowych oraz afiliacji osób opracowujących i koordynujących prace nad projektem, wraz z wyszczególnieniem autorów poszczególnych przepisów. Wniosek dotyczy także osób biorących udział w wewnętrznych konsultacjach i opiniowaniu projektu na etapie prac w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Choć uchwalenie projektów obarczanych poważnymi wadami legislacyjnymi nie należy do rzadkości, to już ujawnianie pomysłodawców poszczególnych rozwiązań – wręcz przeciwnie. Przykładowo Anna Zalewska, była już minister edukacji narodowej, wielokrotnie odmawiała podania personaliów twórców podstaw programowych. Ostatecznie resort upublicznił listę nazwisk, o których ujawnienie wystąpiła Fundacja Przestrzeń dla Edukacji, dopiero po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.
– Podejrzewam, że także w tym przypadku musimy się liczyć z tym, że nazwiska poznamy za jakieś dwa lata po wyczerpaniu całej ścieżki sądowej. Czyli wtedy, gdy ten temat już nie będzie aż tak pasjonował opinii publicznej – przewiduje Krzysztof Izdebski, specjalizujący się w zagadnieniach dostępu do informacji publicznej z Fundacji ePaństwo. – Dlatego jak mantrę powtarzamy postulat wprowadzenia rozwiązań systemowych w postaci śladu legislacyjnego. Tak aby od samego początku prac nad projektem aż do ostatecznego zatwierdzenia, można było prześledzić, kto jest odpowiedzialny za treść czy modyfikację każdego przepisu – dodaje prawnik.
KIPK liczy, że w tym przypadku drogi sądowej uda się uniknąć. – Oczekiwałbym, że autorzy tej nowelizacji sami się ujawnią. Szczególnie jeżeli okazałoby się, że są wśród nich pracownicy naukowi lub profesorowie uczelni wyższych. Nie mają się przecież czego wstydzić, prawda? – ironizuje dr Małecki.