Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny sędziów, zabrał publicznie głos w sprawie działań swoich zastępców oraz wyjaśniania przez niego afery hejterskiej. Oba wystąpienia budzą konsternację w środowisku sędziowskim.
DGP opisał we wczorajszym wydaniu poparte opiniami ekspertów stanowisko Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, w którym zawarto tezę, że zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik oraz Michał Lasota przekraczają swoje uprawnienia. Chodzi o wszczynane przez nich postępowania przeciwko szeregowym sędziom sądów rejonowych oraz okręgowych.
Analiza odpowiednich przepisów prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 52 ze zm.; dalej u.s.p.) prowadzi bowiem do wniosku, że takie kompetencje przysługują zastępcom rzecznika tylko w stosunku do sędziów sądów apelacyjnych oraz prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych. Sędziów rejonowych i okręgowych powinni ścigać i oskarżać zastępcy rzecznika działający przy sądach powszechnych (dalej nazywani lokalnymi).
DGP zapytał o całą sytuację Piotra Schaba. Ten nie odpowiedział na nasze pytania, za to opublikował na swojej stronie oświadczenie „dotyczące stanowiska Zarządu SSP «Iustitia» (…)”. Pisze w nim m.in., że stowarzyszenie interpretuje przepisy w sposób wadliwy i wprowadzający w błąd, a autorzy stanowiska „dają dowód elementarnej nieznajomości, względnie – niezrozumienia” przepisów.
Piotr Schab zwraca uwagę na art. 114 par. 1 u.s.p., zgodnie z którym „Rzecznik dyscyplinarny podejmuje czynności wyjaśniające (…)” m.in. z własnej inicjatywy. Wychodząc od tego przepisu sędzia Schab tłumaczy, że „podjęcie tychże czynności również objęte jest przedmiotem «sprawy», o której mowa w art. 112a par. 1 a u.s.p.”. Z kolei ten przepis stanowi, że rzecznik oraz jego zastępcy mogą przejąć sprawę prowadzoną przez zastępcę rzecznika działającego przy sądzie okręgowym.
– To tłumaczenie mnie nie przekonuje. Rzecznik zdaje się zupełnie ignorować fakt, że jego zastępcy nie tylko prowadzili czynności wyjaśniające przeciwko sędziom lub przejmowali sprawy wszczęte przez lokalnych rzeczników, ale również samodzielnie stawiali sędziom rejonowym i okręgowym zarzuty dyscyplinarne – przypomina Dariusz Mazur, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Schab kończy swoje pismo stwierdzeniem, że zawarty w stanowisku Iustitii apel o ignorowanie działań rzecznika i jego zastępców jako działań podejmowanych bez podstawy prawnej jest „głęboko szkodliwy, jako wezwanie do naruszania prawa”. I ostrzega, że ci, którzy posłuchają stowarzyszenia, mogą mieć kłopoty dyscyplinarne.
Drugi komunikat, jakim podzielił się z opinią publiczną sędzia Schab, dotyczy jego korespondencji z Adamem Bodnarem, rzecznikiem praw obywatelskich. Chodzi o wyrażony przez tego drugiego niepokój co do możliwości przeprowadzenia przez rzecznika bezstronnych czynności dyscyplinarnych mających wyjaśnić udział sędziów zatrudnionych w Ministerstwie Sprawiedliwości w aferze hejterskiej. Mowa tutaj oczywiście o Łukaszu Piebiaku, byłym już wiceministrze sprawiedliwości, oraz współpracującym z nim Jakubie Iwańcu. RPO zasugerował, że nie jest to możliwe, gdyż Schab „blisko współpracuje z osobami, których działania zostały ujawnione przez media”. Poza tym Bodnara zaniepokoiło to, że informując o podjęciu czynności w sprawie domniemanego hejtu, rzecznik poinformował również, że zajmie się ustaleniem, czy jedna z ofiar tego procederu nie popełniła zarzucanego jej przez hejterów czynu karalnego. Chodzi o Krystiana Markiewicza, prezesa SSP „Iustitia”, co do którego pojawiły się insynuacje, jakoby miał namówić bliżej niesprecyzowaną kobietę do zabiegu aborcji.
W odpowiedzi na pismo RPO rzecznik dyscyplinarny stwierdził, że oceniając, czy powinien podjąć odpowiednie czynności w tych sprawach, brał pod uwagę nie tylko doniesienia medialne, ale „całokształt dostępnych w tym czasie informacji”. Jak zauważa, publikacje Onet.pl nie wyczerpywały i nie wyczerpują inicjatywy rzecznika w zakresie ustaleń faktycznych.
– Rodzi się więc pytanie, skąd jeszcze, skoro nie tylko z doniesień prasowych, rzecznik czerpał wiedzę pozwalającą mu na dokonanie ustaleń faktycznych. Nie ma ani słowa na temat tego, w jaki sposób zamierza weryfikować informacje podawane przez media. Z odpowiedzi nie wynika, aby np. przesłuchał panów Piebiaka i Iwańca, a także inne osoby, których nazwiska zostały wymienione w kolejnych publikacjach np. obu zastępców rzecznika dyscyplinarnego – Radzika i Lasotę oraz co najmniej trzech członków neoKRS. A to przecież powinno być zrobione w pierwszej kolejności – zauważa Bartłomiej Starosta, przewodniczący Stałego Prezydium Forum Współpracy Sędziów.
Schab zarzuca Bodnarowi także pochopność i brak obiektywizmu w wydawaniu osądów. Jego zdaniem medialne doniesienia nie mogą rozstrzygać o przypisaniu sędziom przewinień dyscyplinarnych bądź czynów karalnych. „Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych ma wszak obowiązek wszechstronnego wyjaśnienia wszelkich okoliczności sprawy i nie jest ograniczony do materiału prasowego, jako przesłanki ustaleń faktycznych” – pisze Schab.