Powstrzymanie się przez Kancelarię Sejmu od wykonania prawomocnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 28 czerwca 2019 r. (sygn. akt I OSK 4282/18), uzasadnione wydaniem przez prezesa UODO – z powołaniem się na art. 70 ustawy o ochronie danych osobowych – postanowienia zabezpieczającego z 29 lipca 2019 r. otwiera niewątpliwie nowe perspektywy dla rozumienia zasady praworządności i związania organów władzy publicznej prawem.
Tłumaczenia przedstawiane przez osoby aprobujące wspomniany fakt przekraczają granice śmieszności i w istocie nie zasługują na głębszą analizę. Konsekwencje stanowiska Kancelarii Sejmu są jednak na tyle poważne i znaczące dla kształtowania ładu prawnego oraz wizerunku Polski na arenie międzynarodowej, że wymagają choćby krótkiego komentarza.
Należy przede wszystkim zwrócić uwagę na ewidentne złamanie prawa przez prezesa UODO, który nie bacząc na treść wyroku NSA, w tym obszerne wywody zamieszczone w jego pisemnych motywach, uruchomił postępowanie ochronne – jak dowiadujemy się z przekazów medialnych – z urzędu, a niezależnie od tego na wniosek jednego z powołanych do nowej KRS sędziów. Pikanterii sprawie dodaje to, że ów sędzia przyznał, że sam podpisał się pod wnioskiem rekomendującym go do składu tego organu. Zgodność takiego postępowania ze standardami godnego zachowania sędziego i tego, co nazywamy ogólnie przyzwoitością, pozostawmy na boku niniejszych rozważań.
Dla ich wyniku ważne jest co innego, a mianowicie zignorowanie przez prezesa UODO zasady wyrażonej w art. 170 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Zgodnie z nią, prawomocne orzeczenie wiąże „nie tylko strony i sąd, który je wydał, lecz również inne sądy i inne organy państwowe”. Na czym polega związanie „innego organu państwowego”, którym jest niewątpliwie prezes UODO, prawomocnym orzeczeniem sądowym? Sprowadza się ono, mówiąc najogólniej, do respektowania takiego orzeczenia jako elementu obowiązującego porządku prawnego i zakazu ingerencji w materię, która mieści się w pojęciu „powagi rzeczy osądzonej”. Oznacza to niedopuszczalność wszczęcia jakiegokolwiek postępowania przez inny organ państwowy, które swoim zakresem pokrywałoby się z przedmiotem rozpoznanej przez sąd sprawy; tym bardziej niedopuszczalne było uruchomienie postępowania wpadkowego, mającego zapewnić przejściową ochronę do czasu rozpoznania przez właściwy organ sprawy głównej (art. 70 ustawy o ochronie danych osobowych). Wypada dodać, że NSA wyczerpująco i dostatecznie szczegółowo wypowiedział się w uzasadnieniu swojego orzeczenia w kwestii, która wywołała taki niepokój prezesa UODO, określając wyraźnie granice przysługującej zainteresowanym ochrony prawnej i obowiązków ciążących na Kancelarii Sejmu. Czy można w takiej sytuacji wyobrazić sobie spełnienie wymaganej przez art. 70 ust. 1 ustawy o ochronie danych osobowych przesłanki uprawdopodobnienia w toku postępowania prowadzonego przez prezesa UODO, że „przetwarzanie danych osobowych narusza przepisy o ochronie danych osobowych, a dalsze ich przetwarzanie może spowodować poważne i trudne do usunięcia skutki”?
Płynie z tego wniosek, że prezes UODO świadomie wykreował przeszkodę – najzupełniej pozorną – do wykonania prawomocnego wyroku NSA, uzurpując sobie tym samym prawo do weryfikacji oceny prawnej dokonanej przez sąd. W związku z zapadłym wyrokiem, organ ten utracił – żeby posłużyć się określeniem przyjętym w doktrynie – zdolność do wszczęcia postępowania w sprawie, już prawomocnie osądzonej. W razie skierowania do niego wniosku o ochronę przez podmiot, który poczuł się dotknięty w swoich prawach, powinien on – na podstawie art. 61a kodeksu postępowania administracyjnego, odmówić w drodze postanowienia wszczęcia postępowania. Nie pozbawia to wnioskodawcy ochrony procesowej, któremu przysługuje prawo do zaskarżenia odmowy zażaleniem, a później – możliwość wniesienia skargi do sądu administracyjnego.
Powstrzymanie się przez Kancelarię Sejmu od wykonania wyroku NSA, pod pozorem „związania” postanowieniem prezesa UODO, musi być ocenione bardziej surowo, jako kwalifikowane naruszenie prawa. Dopuścił się go bowiem organ będący stroną postępowania sądowoadministracyjnego, na którym ciążył obowiązek niezwłocznego zastosowania się do wiążącego go wprost nakazu sądowego. Tymczasem Kancelaria Sejmu przyznała prymat aktowi organu administracji, wydanemu po zakończeniu tego postępowania, który ingeruje w „powagę rzeczy osądzonej”. Okoliczność ta stwarza podstawę do uruchomienia odpowiedzialności prawnokarnej marszałka Sejmu z powodu zaniechania urzędniczego – niewykonania wyroku sądowego.