Amnesty International w swym raporcie przez wszystkie przypadki odmienia wyrażenie „prawa człowieka”. Granicą wolności słowa jest jednak za to słowo odpowiedzialność.
Od końca 2015 r. rząd Polski przyjął i wdrożył szereg regulacji, które łączył wyraźny cel: ograniczenie niezależności sądownictwa. Został on osiągnięty poprzez […] wykorzystanie w walce politycznej postępowań dyscyplinarnych. […]. Obecnie w Polsce rząd […] karze […] sędziów […] tak jak chce. [...]. Co więcej, za sprawą nowego systemu postępowań dyscyplinarnych niektórzy sędziowie stali się celem szykan w odwecie za podejmowane decyzje, a innym grozi ryzyko podobnych postępowań” – czytamy w najnowszym raporcie Amnesty International „Polska: wolne sądy, wolni ludzie, sędziowie bronią swojej niezawisłości” (w wersji angielskiej dostępny na stronie https://www.amnesty.org/en/documents/eur37/0418/2019/pl/). Raport oparty został na badaniach prowadzonych między marcem 2017 r. a majem 2019 r.
Wiodące tezy Amnesty International oparte są albo na nieprawdzie, albo na wewnętrznych sprzecznościach uniemożliwiających racjonalną percepcję wywodu.
Po przeczytaniu przytoczonego wyimka czytelnik dowiaduje się, że:
  • wykorzystując do walki politycznej postępowania dyscyplinarne przeprowadzone wobec sędziów, państwo polskie nakłada na sędziów kary i na dodatek czyni to w sposób dowolny (jak chce), czyli z naruszeniem przepisów prawa, w tym prawa konstytucyjnego, o czym czytamy dalej w raporcie,
  • co więcej, za sprawą nowego systemu postępowań dyscyplinarnych niektórzy sędziowie stali się celem owych kar dyscyplinarnych w odwecie za podejmowane decyzje (czyli wybrani sędziowie są karani dyscyplinarnie w związku z wydawanymi przez nich orzeczeniami), a innym sędziom grozi ryzyko podobnych postępowań.
Przykładem ma być sprawa sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie Igora Tulei. Jak dowiadujemy się z raportu, sędziego miały spotkać szykany za skierowanie zapytania prejudycjalnego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Z logicznego punktu widzenia coś tutaj nie gra, bowiem raport głosi, że „W okresie od sierpnia do września 2018 r. zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego dwukrotnie wzywał sędziego Igora Tuleyę, sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie, żądając pisemnego wyjaśnienia w sprawie publicznych wystąpień sędziego dotyczących sytuacji w sądownictwie”. Rzecz w tym, że, jak również dowiadujemy się z raportu, o postępowaniu dyscyplinarnym można mówić dopiero po postawieniu zarzutów („Amnesty International przeanalizowała sprawy ośmiorga sędziów, wobec których urząd Rzecznika Dyscyplinarnego podjął postępowania dyscyplinarne albo w ramach postępowania wyjaśniającego. Opisane przypadki nie wyczerpują listy toczących się postępowań dyscyplinarnych przeciw sędziom, pozwalają jednak zaprezentować schemat działania Rzecznika Dyscyplinarnego wobec sędziów, którzy: – skierowali do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytania prejudycjalne; – wypowiadali się publicznie przeciw reformie sądownictwa; – wydawali orzeczenia broniące praw człowieka”).
Ten fragment raportu stanowi przykład pożytecznej działalności popularyzującej polskie rozwiązanie normatywne – oddzielające postępowanie wyjaśniające od postępowania dyscyplinarnego. Jednak Amnesty International w odniesieniu do sędziów kierujących pytania prejudycjalne do TSUE, poza postępowaniem wyjaśniającym w sprawie sędziego Igora Tulei, odnotowała też jedynie postępowanie wyjaśniające (a więc nie dyscyplinarne) w odniesieniu do sędzi Ewy Maciejewskiej („Działania przeciwko sędziom, którzy skierowali zapytania do TSUE” – pkt 3.1 raportu) – obie sprawy połączone przez TSUE (C-558/18 i C-563/18). Nie wiadomo więc, skąd wzięła się w raporcie Amnesty International teza o karaniu sędziów za kierowanie pytań prejudycjalnych albo o toczących się postępowaniach dyscyplinarnych z tego tytułu.
W przypisie 130 raportu dodano: „Wezwania do złożenia wyjaśnień na piśmie lub osobiście otrzymali sędziowie Tuleya, Zabłudowska, Jęksa”. W raporcie czytamy również: „W chwili sporządzania niniejszego raportu sędzia Jęksa oczekuje na termin pierwszej rozprawy w sądzie dyscyplinarnym [Sędzia wydał „wyrok w sprawie demonstrantki”]”. […] Sprawa sędziego Jęksy oraz następujący po niej ciąg postępowań dyscyplinarnych ilustrują «karzącą» postawę przyjętą przez władze w odniesieniu do orzeczeń uznawanych za «polityczne»”. Nie wiadomo, o jaki „ciąg” chodzi. Z kontekstu wynika, że mowa jedynie o postępowaniach wyjaśniających, a więc nie dyscyplinarnych bądź karzących (nakładających kary dyscyplinarne).
Jeśli nawet przyjmiemy za Komisją Europejską (podejmującą czynności wobec Polski poprzez „Wezwanie do usunięcia uchybienia – Uchybienie nr 2019/2076” z 3 kwietnia 2019 r.) cytującą Komisję Wenecką (opinia CDL-AD(2017)031 par. 61), że postępowania dyscyplinarne powinny dotyczyć rażącego i niedającego się wytłumaczyć złego zachowania w sprawach zawodowych, ale nie powinny nigdy „rozciągać się na różnice w interpretacji prawniczej lub sądowe pomyłki” – to wtedy złe zachowanie będzie obejmować w szczególności niewłaściwe zachowanie na sali rozpraw, np. podczas ogłaszania orzeczenia albo poprzez znęcanie się nad podsądnym jeszcze przez wydaniem orzeczenia (przykłady takich zachowań znajdujemy w najnowszej historii sądownictwa polskiego, ale nie w raporcie Amnesty International). W takiej sytuacji, logicznie rzecz biorąc, konieczne jest postępowanie wyjaśniające, aby oddzielić jedno (złe zachowanie w sprawach zawodowych) od drugiego (działalność orzecznicza), chyba że chodzi nam o bezkarność sędziów, np. niehumanitarne bądź wulgarne zachowanie.
Po lekturze raportu Amnesty International powstaje pytanie, gdzie są te kary (i postępowania dyscyplinarne) nakładane na sędziów z tytułu takich, a nie innych rozstrzygnięć zawartych w orzeczeniach.
Skoro Amnesty International najpierw stawia tezę o nakładaniu takich kar (raport napisany pod z góry określoną i daleko idącą tezę), później tłumaczy, jaka jest różnica między postępowaniem wyjaśniającym a postępowaniem dyscyplinarnym (to drugie zaczyna się od postawienia zarzutów dyscyplinarnych), a w końcu podaje przykłady postępowań wyjaśniających, w tym sędziów kierujących pytania prejudycjalne do TS, ale bez przykładu postawienia zarzutów za zwrócenie się do TS (w ogóle nie podano przykładu prawomocnego ukarania sędziego w postępowaniu dyscyplinarnym za cokolwiek), to powstaje pytanie, czy przypadkiem Amnesty International nie prowadzi walki politycznej z rządem polskim.
Wskazano jeden przypadek nałożenia sankcji dyscyplinarnej, ale nieprawomocnie („Sprawa odwoławcza od pierwszej decyzji Izby Dyscyplinarnej, jak również nowe postępowanie dyscyplinarne przeciwko sędzi Czubieniak w chwili pisania niniejszego raportu są w toku”).
Tymczasem istnieje dowód wskazujący na to, jak bardzo sędziowie – np. sędzia Igor Tuleya, wypowiadając się w uzasadnieniu pytań prejudycjalnych w imieniu sędziów, których mają spotkać szykany dyscyplinarne tylko dlatego, że wydali takie a nie inne orzeczenie – chcieliby zostać ukarani dyscyplinarnie za wydanie orzeczenia. Sędziowie ci co do groźby takiego postępowania mijają się z prawdą, aczkolwiek w przeciwieństwie do Amnesty International nie twierdzą, że już zostali ukarani. Otóż sędzia Tuleya w uzasadnieniu pytania prejudycjalnego wprowadza TSUE w błąd co do faktów. Z lektury jego postanowienia odsyłającego (skierowanego do TSUE) dowiadujemy się, że wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak w „publicznej wypowiedzi zagroził postępowaniami dyscyplinarnymi sędziom, którzy zwracają się przeciwko władzy ustawodawczej i wykonawczej” – i tutaj zamieszczony został link do wywiadu internetowego. Następnie w swym postanowieniu sędzia Igor Tuleya informuje trybunał: „Podkreślić należy, że groźba wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wyrażana jest w związku z wydawanymi przez nich orzeczeniami […]”.
Autor postanowienia odsyłającego najwyraźniej liczy na to, że wydane przez niego postanowienie obdarzone jest nieobalalnym domniemaniem prawdziwości (albo kultem nieomylności). Jeśli jednak pofatygujemy się i klikniemy na link (przyp. 3 postanowienia odsyłającego: https://wpolsce.pl/magazyn/2495-prosze-to-wyjasnic-edyta-holdynska-rozmawiala-z-lukaszem-piebiakiem-wiceministrem- sprawiedliwosci) do wywiadu z panem ministrem Łukaszem Piebiakiem, odsłuchamy (pod koniec tego wywiadu) krytykę wygłoszoną pod adresem sędziów w związku jedynie z naruszeniem przez nich zasady apolityczności poprzez udział w konkretnych opozycyjnych manifestacjach politycznych przed Sejmem i w związku z wypowiadanymi na tych manifestacjach przez sędziów treściami o charakterze walki politycznej.
Inna rzecz, że raportu Amnesty International chyba nie pisali prawnicy, o czym świadczyć może następujący fragment: „W życie weszła zmiana ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Ustawa nadała parlamentowi prawo powołania wszystkich 15 sędziów zasiadających w KRS. Konstytucja RP wyraźnie ogranicza jednak liczbę członków KRS mianowanych przez parlament do sześciu”.
Owszem, art. 187 ust. 1 pkt 3 Konstytucji RP ogranicza liczbę członków KRS mianowanych przez parlament do sześciu, ale autorzy raportu „zapomnieli” dodać, że chodzi o członków KRS niebędących sędziami – to po pierwsze. Po drugie, jeśli pisałby to prawnik, wskazałby jednostkę redakcyjną Konstytucji RP, czyli przepis konstytucyjny. Szkopuł w tym, że w polskiej ustawie zasadniczej nie ma takiej regulacji, jakiej chciałaby Amnesty International.
Amnesty International w swym raporcie przez wszystkie przypadki odmienia wyrażenie „prawa człowieka”, w tym te sformułowane w Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Jednak najwyraźniej szewc bez butów chodzi. Wszak według art. 10 ust. 2 konwencji granicą wolności słowa jest za to słowo odpowiedzialność.
Waldemar Gontarski prof. nadzw. dr hab. nauk prawnych, adwokat, pełnomocnik polskiego rządu przed TSUE, m.in. w sprawach połączonych C-558/18 i C-563/18, fot. Wojtek Górski