Ustawodawca nie przewidział stosowania instytucji anonimowego świadka w stosunku do biegłego. Efekt: znani specjaliści rezygnują z tej roli.
Kodeks postępowania karnego precyzyjnie dzieli rodzaje dowodów ze względu na źródło uzyskania przez organ procesowy wiedzy o faktach, jak również wskazuje formę środka dowodowego, który wprowadzany jest do materiału dowodowego gromadzonego na potrzeby każdej sprawy karnej. Jest to podstawowa cecha procedur właściwych kontynentalnej kulturze prawnej, które nie dzielą dowodów na podstawie formalnej definicji prawdy jako dowodów poszczególnych stron procesowych (dowody „obrony” i „oskarżenia”). Zamiast tego ustawodawca wskazuje na obiektywne kryteria, jakie dowody muszą spełniać, by organ procesowy mógł po ich przeprowadzeniu czynić ustalenia faktyczne w postaci twierdzeń o faktach mających istotne znaczenie dla sprawy.

Źródła dowodów

W specyfice spraw karnych na plan pierwszy wysuwają się osobowe źródła dowodowe. Właściwie od antycznego procesu skargowego przez średniowieczny proces inkwizycyjny, po dzisiejszy proces mieszany nic się tu nie zmieniło (współczesny proces karny dzieli się na dwa stadia: inkwizycyjne postępowanie przygotowawcze i „mieszane”, choć z przewagą skargowości, postępowanie sądowe). Specyfika spraw karnych sprowadza się m.in. do tego, że nadal podstawowym źródłem dowodów jest człowiek mający określoną wiedzę o faktach.
Polski kodeks postępowania karnego szczegółowo reguluje sposób pozyskania informacji o faktach mających znaczenie dla sprawy od świadków (którzy składają zeznania), samego oskarżonego (podejrzanego w postępowaniu przygotowawczym), który składa wyjaśnienia, oraz biegłego – specyficzne źródło informacji, bowiem choć sposób ich pozyskania miejscami przypomina przeprowadzenie dowodu z zeznań świadka (chodzi o składanie ustnej opinii uzupełniającej), to ustawodawca konsekwentnie odróżnia biegłego od innych osobowych źródeł dowodowych – przede wszystkim właśnie świadka. W przypadku świadka ustawodawca wprowadził jednak szczególną regulację nazwaną w doktrynie instytucją „świadka anonimowego” (art. 184 k.p.k.). Sprowadza się ona do ochrony danych identyfikacyjnych tego źródła dowodowego w obawie przed ewentualnie grożącym mu – lub osobie mu najbliższej – niebezpieczeństwem w związku ze składanymi zeznaniami. W przypadku biegłego brakuje bezpośredniego odpowiednika tej instytucji (z pewnym małym wyjątkiem, o czym za chwilę). Biegli sądowi wskazują tymczasem na coraz większe zagrożenia, które występują podczas procesu opiniowania. Ich dane nie są chronione w taki sposób jak świadka, który uzyskał status świadka anonimowego, a podsądni specyfiki pozycji biegłego, którą przyjął ustawodawca, nie dostrzegają. Istnieje mit, że biegły jest wyspecjalizowanym świadkiem, który nie tyle dostarcza obiektywnych informacji specjalnych, ile działa na korzyść określonej strony procesowej. Wskazuje się więc na postulaty de lege ferenda: ustanowienie jakiejś formuły biegłego anonimowego wzorowanej – choć pewnie nie tożsamej – na art. 184 k.p.k.

Iluzoryczna ochrona

„Jeżeli zachodzi uzasadniona obawa niebezpieczeństwa dla życia, zdrowia, wolności albo mienia w znacznych rozmiarach świadka lub osoby dla niego najbliższej, sąd, a w postępowaniu przygotowawczym prokurator, może wydać postanowienie o zachowaniu w tajemnicy okoliczności umożliwiających ujawnienie tożsamości świadka, w tym danych osobowych, jeżeli nie mają one znaczenia dla rozstrzygnięcia w sprawie. Postępowanie w tym zakresie toczy się bez udziału stron i objęte jest tajemnicą jako informacja niejawna o klauzuli tajności «tajne» lub «ściśle tajne». W postanowieniu pomija się okoliczności, o których mowa w zdaniu pierwszym” – brzmi par. 1 tego przepisu. Regulacja taka podawana jest jako normatywne ograniczenie przede wszystkim zasady prawa do obrony (art. 6 k.p.k.), ale też zasady bezpośredniości. W pierwszym przypadku ograniczeniu podlega możliwość kontaktu obrony ze świadkiem, co wyłącza możliwość bezpośredniego zadawania mu pytań itp. W istocie więc świadek incognito dostarcza informacji, z którymi jedynie obrońca może polemizować. Doktryna i piśmiennictwo wskazuje na pełną ochronę danych identyfikacyjnych świadka, co „w konsekwencji powoduje, że nie mogą zostać utajnione dane mające wpływ na sposób określenia czynu zabronionego i przypisanego” (uchwała SN z 20 stycznia 1999 r., I KZP 21/98, por. D. Świecki, Kodeks postępowania karnego. Komentarz, t. I, art. 184, teza 5). W literaturze wskazuje się też, że „celem wskazanej instytucji jest zwiększenie efektywności składanych zeznań wynikające z uzyskania tego środka dowodowego od osób, które w normalnych warunkach nie przekazałyby informacji w sposób procesowy organom ścigania z uwagi na obawę o szeroko pojęte bezpieczeństwo” (por. tamże, teza 1). Następuje więc pełne ograniczenie danych identyfikacyjnych świadka oraz wyjście naprzeciw jego potrzebom związanym z poczuciem bezpieczeństwa w danym układzie okoliczności faktycznych.
W przypadku biegłego, jak już zostało wspomniane, odpowiednika takiej instytucji brakuje. Trzeba oczywiście mieć na względzie, że art. 197 par. 2a k.p.k. stanowi, że jeżeli zachodzi uzasadniona obawa użycia przemocy lub groźby bezprawnej wobec biegłego lub osoby najbliższej w związku z jego czynnościami, może on zastrzec dane dotyczące miejsca zamieszkania do wyłącznej wiadomości prokuratora lub sądu. Pisma procesowe doręcza się wówczas do instytucji, w której biegły jest zatrudniony, lub na inny wskazany przez niego adres. Biegli podnoszą jednak, że ochrona, którą ustawodawca przewidział, ustanawiając taki przepis, jest niewystarczająca, a sama ta regulacja pozostaje przynajmniej w części martwą literą prawa. Powszechnie bowiem w praktyce dane biegłych znajdują się w aktach sprawy, co oznacza, że podejrzany ma do nich dostęp.
W przypadku osób, które zostały uznane za niepoczytalne w chwili popełnienia czynu zabronionego i zastosowano wobec nich środek zabezpieczający w postaci umieszczenia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, problem wydaje się równie dotkliwy, gdyż biegli w sprawie zobligowani są do wydawania opinii okresowych dotyczących funkcjonowania pacjenta. Niejednokrotnie są to pacjenci przejawiający zachowania agresywnie bądź uznane za zagrażające. Bywa, że jeśli biegły wskazuje na konieczność kontynuowania środka zabezpieczającego, to chory postrzega taką opinię jako negatywną. W tych przypadkach również zdarza się, że pacjent sięgając do akt sprawy, może uzyskać dostęp do danych biegłego. Bywa, że pełnomocnicy albo obrońcy wskazują niedwuznacznie na możliwość prawnego oddziaływania na biegłego (w tym prób inicjowania postępowań dyscyplinarnych), albo nawet sygnalizują możliwość powództwa cywilnego (jakkolwiek irracjonalnie to brzmi) w razie nieprzychylnej w treści opinii dla ich mandanta. Warto też zaznaczyć, że poczucie zagrożenia biegłych nie wiąże się jedynie z przejawianiem agresji fizycznej (czynnej) przez opiniowanego, lecz także z tym, że pojawiają się sytuacje deprecjonowania lub szykanowania osoby biegłego w internecie. Te wszystkie zjawiska stają się coraz powszechniejsze.
Uwarunkowania normatywne pozycji biegłego w postępowaniu karnym wzięły się z naleciałości doktrynalno-historycznych. Co do zasady wyszczególnia się trzy modele biegłego:
  • wyspecjalizowany sędzia – członek składu orzekającego (to ciekawa koncepcja rezygnująca z pewnej hipokryzji separacji między wiadomościami specjalnymi a czynionymi na ich podstawie autonomicznymi ustaleniami organu procesowego – ten model ma jednak charakter akademickich rozważań),
  • biegły jako świadek – koncepcja właściwa procedurom anglosaskim (biegły jest charakteryzowany jako świadek, tyle że wypowiada się o innych treściach niż świadek mający wiedzę o faktach, które nie mają charakteru wiadomości specjalnych),
  • wsparcie naukowo-techniczne dla organu procesowego – wersja przyjęta w Polsce – zgodne z koncepcją pełnej separacji osobowych źródeł (w postaci świadka, samego oskarżonego i właśnie biegłego).
Kodeks postępowania karnego reguluje pozycję biegłego w rozdziale 22 (biegli, tłumacze, specjaliści), co nawet z systemowego punktu widzenia nakazuje oddzielać biegłego jako samodzielne i „specjalne” źródło dowodowe, choć oczywiście pozostaje on jednym z tzw. źródeł osobowych.
Biegły dostarcza środek dowodowy w postaci opinii (z rzadka zwanej też ekspertyzą) i nigdy nie zeznaje, lecz składa opinię (na piśmie lub ustnie uzupełniającą). Przywiązując dużą wagę do zasady bezpośredniości, która polega na przyjęciu konieczności samodzielnej percepcji biegłego i sposobu wypowiadania przezeń treści zawartych w opinii, doktryna i judykatura wskazują na uważne i rzetelne przeprowadzanie dowodu z tego źródła. Strony również są zainteresowane uczestniczeniem w czynności złożenia przezeń ustnej opinii uzupełniającej, bowiem wykazanie wewnętrznej sprzeczności opinii może być podstawą do wniosku o powołanie kolejnego biegłego (co przedłuża postępowanie) albo próbą wykazania, że informacje specjalne, co do których biegły się wypowiada, nie są możliwe do ustalenia, co może rodzić konieczność zastosowania przez organ procesowy (przede wszystkim sąd) zasady in dubio pro reo (art. 5 par. 2 k.p.k.).
Strony najczęściej usiłują podważyć wiarygodność dostarczanego dowodu (opinii), podważając kompetencje samego biegłego. Prawidłowość ta jest doskonale znana i wynika ze specyfiki walki procesowej, a jest tym silniejsza, im w postępowaniu większą rolę odgrywa dowód z opinii biegłego, gdyż w znacznej mierze ustalenia relewantne dla sprawy objęte są wiadomościami specjalnymi.
Przez nowe czynniki ryzyka, które występują w pracy biegłych, coraz częściej zdarza się, że znani specjaliści chcą zrezygnować z bycia na liście biegłych. Jako przyczynę wskazują konkretnie na niedostateczną ich ochronę w postępowaniu karnym, a także… na nierynkowe stawki za nakład pracy i odpowiedzialność, które towarzyszą wydaniu opinii. Najwyższy czas to zmienić.