Rzecznik praw obywatelskich wniósł do Sądu Najwyższego o uchylenie wyroków dwóch instancji skazujących dziennikarza lokalnych mediów na podstawie głośnego art. 212 kodeksu karnego. Przewiduje on za zniesławienie karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności. Swój wniosek RPO argumentuje tym, że sąd nie umorzył postępowania po rozprawie, na której nie pojawił się ani oskarżyciel, ani jego pełnomocnik.
W sprawie, którą zajął się rzecznik, akt oskarżenia do sądu skierowała wójt jednej z gmin, która uznała, że w lokalnym tygodniku dziennikarz dopuścił się pomówienia i naraził ją na utratę zaufania potrzebnego do sprawowania zajmowanego stanowiska. W tekście, który ukazał się w 2006 r., panią wójt porównano do komendanta obozu przypominającego Berezę Kartuską, „truchła” i „padliny zalatującej batiuszką Stalinem na odległość”. W 2009 r. sąd rejonowy wymierzył autorowi 2,8 tys. zł grzywny oraz nakazał mu zwrócić koszty procesu. W następnym roku sąd II instancji utrzymał wyrok.
O kasację od tego wyroku wniósł rzecznik praw obywatelskich. Wskazał on, że wyrok I instancji zapadł z rażącym naruszeniem prawa. 18 sierpnia 2009 r. na rozprawie nie pojawiła się ani oskarżycielka, ani jej pełnomocnik. Żadne z nich nie usprawiedliwiło nieobecności, choć zostali prawidłowo zawiadomieni o terminie. Niestawiennictwo oskarżyciela prywatnego i jego pełnomocnika na rozprawie głównej bez usprawiedliwionych powodów uważa się zaś – stosownie art. 496 par. kodeksu postępowania karnego – za odstąpienie od oskarżenia.
Według tego samego artykułu w sprawach z oskarżenia prywatnego należy umorzyć postępowanie za zgodą oskarżonego, jeżeli oskarżyciel prywatny odstąpi od oskarżenia przed prawomocnym zakończeniem postępowania. Zgoda ta nie jest wymagana, gdy oskarżyciel prywatny odstąpi od oskarżenia przed rozpoczęciem przewodu sądowego. Sąd nie mógł więc zgodnie z przepisami prowadzić dalej sprawy. Nie zmienia tego nawet obecność oskarżyciela i pomocnika na następnych rozprawach. Brak skargi oskarżonego stanowi zaś bezwzględną przyczynę odwoławczą, którą sąd II instancji powinien uwzględnić z urzędu, nawet jeśli nie zostało to podniesione w apelacji.