Facebook nie może usuwać konta ani nawet pojedynczych postów Społecznej Inicjatywy Narkopolityki (SIN). Takie postanowienie w ramach zabezpieczenia powództwa wydał Sąd Okręgowy w Warszawie, przed którym toczy się sprawa o naruszenie dóbr osobistych wspomnianej organizacji społecznej. Naruszenia ma polegać na blokowaniu wytwarzanych przez nią treści przez portal społecznościowy.
To sprawa bez precedensu. SIN to organizacja prowadząca edukację narkotykową. Tam, gdzie jest to możliwe, próbuje zniechęcić ludzi do sięgania po środki odurzające. Zdając sobie sprawę, że nie zawsze jest to możliwe, chce przynajmniej niwelować główne zagrożenia związane z zażywaniem narkotyków. Dlatego np. na swej stronie publikuje informacje o tym, jakich środków nie należy ze sobą łączyć. Prawdopodobnie tego typu treści mogą być przez Facebook traktowane jako zachęta do zażywania narkotyków i stąd decyzja o ich usuwaniu. SIN jednak może to jedynie domniemywać, gdyż największy na świecie portal społecznościowy nigdy nie wyjaśnił jej, czym kieruje się przy kasowaniu treści. W 2018 r. najpierw usunął jedną z grup, a następnie całe konto organizacji, obserwowane przez 16 tys. osób.
– W czerwcu z Instagrama znów zostały usunięte opublikowane przez SIN edukacyjne wpisy, w których ostrzegaliśmy m.in. przed poważnymi zagrożeniami związanymi z przyjmowaniem niektórych substancji w upały. Dostaliśmy też ostrzeżenie, że „ponowne naruszenie zasad społeczności” może spowodować usunięcie całego konta – mówi Jerzy Afanasjew z SIN. Instagram, choć jest osobną platformą, należy do Facebooka.
Aby zapobiec takim sytuacjom, poza pozwem, organizacja wniosła również o zabezpieczenie powództwa m.in. w postaci zakazu usuwania stron, kont i grup prowadzonych przez nią na Facebooku i Instagramie. Sąd zaakceptował ten wniosek. Facebook został ponadto zobowiązany do zachowania usuniętych w 2018 r. i 2019 r. kont, stron i grup, tak aby w razie wygrania procesu przez SIN mogły one zostać przywrócone wraz z całą opublikowaną na nich treścią, komentarzami innych użytkowników, a także osobami je obserwującymi i lubiącymi. Sąd nie uwzględnił natomiast żądania, aby już teraz przywrócić usunięte strony, konta i grupy na czas trwania postępowania. Argumentował, że byłby to zbyt daleko idący środek i w praktyce prowadziłby do zrealizowania podstawowego roszczenia, którego SIN domaga się w samym pozwie.
– Uwzględniając w większości wniosek o zabezpieczenie powództwa, sąd uznał, że SIN uprawdopodobnił swoje roszczenia. Choć to dopiero początek procesu i przed nami jeszcze długa droga, to zrobiliśmy pierwszy ważny krok w walce z arbitralnym i nieprzejrzystym usuwaniem treści użytkowników z portali społecznościowych – komentuje postanowienie Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon, która wspiera SIN w sprawie przeciwko Facebookowi. Pozwana firma może jeszcze zaskarżyć postanowienie do sądu wyższej instancji.
W pozwie SIN wspierana przez Panoptykon domaga się przywrócenia treści usuniętych z Facebooka oraz przeprosin. Precedens polega na tym, że zarzut dotyczy naruszenia dóbr osobistych. Organizacje wskazują na dobra takie jak: swoboda wypowiedzi (blokady ograniczają możliwość wyrażania poglądów), ale również reputacja (blokady podważają zaufanie użytkowników do SIN) czy poczucie pewności i bezpieczeństwa (brak zrozumienia motywów, jakimi kieruje się administracja portalu społecznościowego). W gruncie rzeczy jest to próba walki z arbitralnymi decyzjami Facebooka, który od lat jest krytykowany za usuwanie treści bez uzasadnienia.
– Blokując nasze kanały komunikacji, Facebook utrudnił nam pomaganie osobom, które tego najbardziej potrzebują – wyjaśnia Afanasjew.