14-dniowy termin na wniesienie apelacji w najpoważniejszych sprawach jest zbyt krótki – twierdzą adwokaci. Ministerstwo Sprawiedliwości rozumie ich zastrzeżenia, ale podkreśla, że trudno wyobrazić sobie lepsze rozwiązanie od obecnego.
Dyskusja o czasie dawanym obrońcom na odwołanie się od wyroku powróciła w związku ze sprawą karną twórców Amber Gold. Wyrok ma kilka tysięcy stron, będzie odczytywany trzy miesiące. Uzasadnienie będzie bardzo obszerne. Tymczasem zgodnie z art. 445 par. 1 kodeksu postępowania karnego obrońcy Marcina i Katarzyny P. na wniesienie apelacji będą mieli 14 dni od daty otrzymania wyroku z uzasadnieniem.
Środowisko adwokackie uważa, że ogranicza to możliwości obrończe. Nie sposób przecież zapoznać się z obszerną analizą prawną i spostrzec jej ułomności w tak krótkim czasie. Podobny kłopot dotyczy spraw cywilnych, gdzie niekiedy zawiłości prawne sporu są w stanie wprawić w konfuzję najwybitniejszych fachowców.
– Sztywny 14-dniowy termin do wniesienia apelacji jest zdecydowanie zbyt krótki w wielu przypadkach – uważa adwokat Tomasz Waszczyński. Jego zdaniem istniejąca regulacja w złej sytuacji stawia przede wszystkim te strony, które występowały w I instancji bez obrońcy albo pełnomocnika, a do sporządzenia apelacji chcą zatrudnić profesjonalistę.
– Termin ten nie uwzględnia czasu potrzebnego na znalezienie odpowiedniej osoby, zapoznanie się przez nią z materiałami sprawy i ustalenie linii obrony – zaznacza mec. Waszczyński.
Kolejny problem to sprawy wieloosobowe, gdzie kłopotliwe może być uzyskanie dostępu do akt z uwagi na liczbę zainteresowanych.
– W sprawach z obszerniejszym stanem faktycznym zmieszczenie się w 14 dniach ze sporządzeniem apelacji bywa trudne fizycznie, nawet jeśli strona była od początku reprezentowana przez tę samą osobę. Zweryfikowanie prawdziwości i trafności ustaleń sądu wymaga bowiem dokładnego zestawienia ich z przeprowadzonymi dowodami, w szczególności z zeznaniami i wyjaśnieniami. Mogą one obejmować setki stron protokołów, czasem sporządzonych odręcznie – wyjaśnia Waszczyński.
Adwokat dr Magdalena Matusiak-Frącczak twierdzi, że co do zasady 14-dniowy termin jest wystarczający. Ale właśnie: „co do zasady”. Warto więc pomyśleć o sytuacjach wyjątkowych. Jak jednak określić wyjątek, przy którym termin byłby dłuższy?
– Czy powinien on obowiązywać, kiedy uzasadnienie ma określoną liczbę stron, czy może powinien obowiązywać, kiedy sąd sporządzał uzasadnienie przez określony czas oraz od jakiego momentu do jakiego momentu liczyć ten czas? – zastanawia się dr Matusiak-Frącczak. Spostrzega, że w przypadku uzależnienia terminu na apelację od liczby stron wyroku należałoby ustandaryzować wyroki pod względem czcionki, jej wielkości i odstępów między wierszami.
– To są kwestie techniczne, ale istotne, bo od nich uzależniony byłby termin uprawomocnienia wyroku. Sąd i wszystkie strony postępowania powinny być bowiem w stanie jednoznacznie określić, kiedy termin na apelację minął i wyrok się uprawomocnił – podkreśla prawniczka.
Jej zdaniem więc w sprawach szczególnie skomplikowanych, w których od dnia złożenia wniosku o uzasadnienie do dnia doręczenia uzasadnienia upłynęły przykładowo co najmniej 2–3 miesiące, strona, reprezentujący ją adwokat lub radca prawny powinni mieć na apelację tyle czasu, ile trwało sporządzenie i doręczenie odpisu wyroku z uzasadnieniem.
Co na ten pomysł resort sprawiedliwości?
– Rozumiem argumenty adwokatów. Zgadzam się, że w niektórych sytuacjach czasu na przygotowanie apelacji jest niewiele – przyznaje Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Ale jak zaznacza, obecny, sztywny 14-dniowy termin wydaje się mimo wszystko najlepszym rozwiązaniem.
– Wydłużenie terminu spowodowałoby konieczność wydłużenia czasu na wniesienie kasacji lub skargi kasacyjnej. W efekcie wiązałoby się to z wydłużeniem postępowań sądowych – spostrzega.
– Ocenianie przez sąd, czy mamy do czynienia ze szczególnym przypadkiem, czy standardowym, szybko zostałoby skrytykowane jako rozwiązanie arbitralne i niesprawiedliwe w niektórych przypadkach – dodaje Marcin Warchoł. Jego zdaniem zresztą w przytłaczającej większości spraw 14-dniowy termin na wniesienie apelacji jest wystarczający nawet wówczas, gdy uzasadnienie wyroku jest obszerne.
– Apelację należy niejako pisać jeszcze w trakcie trwania postępowania. Obrońca widzi przecież, jakie uchybienia popełnia sąd, jakie wnioski dowodowe oddala, poznaje ustne motywy uzasadnienia. Lektura uzasadnienia jest zatem niezbędna, ale też nie jest tak, że dopiero od niej zaczyna się pracę nad apelacją – wskazuje Marcin Warchoł.