Czy nowi sędziowie Sądu Najwyższego mogą orzekać? I czy skład orzekający, w którym zasiada taka osoba, jest sądem należycie obsadzonym? Na te pytania będzie musiał odpowiedzieć powiększony skład SN
Pod koniec zeszłego tygodnia, rozpoznając jedno z zażaleń w Izbie Karnej, skład orzekający postanowił przedstawić do rozstrzygnięcia składowi siedmiu sędziów SN dwa pytania prawne.
Pierwsze z nich sprowadza się do tego, czy osoby powołane do SN przez prezydenta w 2018 r. na skutek przeprowadzenia konkursu budzącego szereg wątpliwości, mogą być uznane za osoby nieuprawnione do orzekania. Z treści zagadnienia prawnego wynika, że wątpliwości SN powstały z trzech powodów. Po pierwsze, jak wskazuje sąd, obwieszczenie o wolnych stanowiskach sędziego w SN nie miało kontrasygnaty prezesa Rady Ministrów. Tymczasem, zdaniem części konstytucjonalistów, prezydent powinien się o nią postarać, gdyż ustawa zasadnicza wśród prerogatyw prezydenckich (a tylko one nie wymagają dla swej ważności podpisu premiera) nie wymienia wydania obwieszczenia o wakatach w SN. Po drugie – prezydent podjął decyzję o powołaniu na urząd sędziego SN, mimo że Naczelny Sąd Administracyjny wydał, rozpatrując odwołanie od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa o wyborze kandydatów na sędziów SN, postanowienie zabezpieczające. Po trzecie – SN ma wątpliwości co do ukształtowania składu osobowego obecnej KRS ze względu na fakt, że dokonał tego Sejm.
Gdyby skład siedmiu sędziów podzielił wątpliwości sądu pytającego i uznał, że osoba powołana na urząd sędziego SN w takiej procedurze jednak nie jest uprawniona do orzekania, to będzie musiał odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie. I przesądzić, czy w sytuacji gdy taka osoba zasiada w składzie orzekającym, mamy do czynienia z prawidłowo obsadzonym sądem.
Do postanowienia o przedstawieniu w/w zagadnień prawnych składowi powiększonemu zdanie odrębne złożył Wojciech Sych. Jest on zaliczany do nowych sędziów, których status jest kwestionowany.