Przepis pozwalający politykom wskazywać sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa nie narusza ustawy zasadniczej – orzekł wczoraj Trybunał Konstytucyjny.
DGP
Jednak nie wszystkie zmiany wprowadzone w 2017 r. w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa zyskały aprobatę trybunału. Zakwestionował on bowiem przepis mówiący o tym, że osoby startujące w konkursie do Sądu Najwyższego mogą odwołać się od uchwały KRS do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Zdaniem prawników może to przez pewien czas uniemożliwiać przeprowadzenie ewentualnego nowego naboru do SN. Eksperci z kręgów rządowych stoją na stanowisku, że skutkiem tego powinno być umorzenie postępowań toczących się przed NSA z odwołań sędziów. Chodzi o te postępowania, w których zostało wydane zabezpieczenie mające na celu wstrzymanie procesu obsadzania SN nowymi sędziami. Na kanwie tych spraw NSA zdecydował się również zadać Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytania prejudycjalne dotyczące m.in. sposobu obsadzania KRS.

Spór będzie trwać

Takiego wyroku, w zakresie odnoszącym się do sposobu wyboru sędziów do KRS, spodziewali się wszyscy. Politycy partii rządzącej od początku byli przekonani co do konstytucyjności uchwalonych przez siebie w 2017 r. zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa (Dz.U. z 2018 r. poz. 3). Opozycja i spora część środowiska sędziowskiego, czy szerzej prawniczego, nie łudziła się, że wyrok mógł być inny.
– Nie jestem tym orzeczeniem zaskoczony – przyznaje Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Określa je mianem kuriozalnego i stojącego w sprzeczności z dotychczasową linią orzeczniczą TK. Podkreśla, że w wydaniu wczorajszego wyroku brał udział sędzia dubler, czyli będący jednocześnie sprawozdawcą w tej sprawie – Justyn Piskorski.
Jeszcze ostrzej o decyzji TK wypowiada się Kamila Gasiuk-Pihowicz, poseł z Koalicji Europejskiej. – To karykatura logiczna i prawne kłamstwo. Wniosek miał rządowi dostarczyć amunicji do walki z instytucjami unijnymi. Konsekwencją tej decyzji będzie prawny chaos i wypychanie Polski z UE – mówi.
Tego typu ocen spodziewano się po stronie partii rządzącej. Bo choć Marek Ast, poseł PiS, uważa, że orzeczenie powinno przeciąć wątpliwości, zaraz dodaje, że jest realistą i ma świadomość, że „totalna opozycja” będzie kwestionować wczorajszy wyrok TK i wskazywać na potrzebę ocenienia przepisów o KRS przez TSUE. Tymczasem PiS liczy na to, że orzeczenie naszego trybunału będzie argumentem, jakim rząd będzie się mógł posługiwać w sporze przed TSUE w sprawie pytania prejudycjalnego SN dotyczącego Izby Dyscyplinarnej SN i KRS. Jak podkreśla Ast, TSUE przy orzekaniu nie może abstrahować od orzeczeń krajowych trybunałów konstytucyjnych.
Wyrok TK cieszy członków KRS. – Przyjęliśmy go z zadowoleniem – mówi Maciej Mitera, rzecznik rady. Jego radości nie mąci nawet to, że sędzia sprawozdawca zbeształ KRS za skierowanie do TK wniosku kwestionującego sposób wybierania sędziów do rady, choć tak naprawdę członkowie tego organu byli przekonani o konstytucyjności rozwiązań. Dlatego zdaniem Piskorskiego wniosek rady był pozorny, a formułowanie takich wniosków KRS nie przystoi.

Swoboda ustawodawcy

Uzasadniając wczorajszy wyrok, Justyn Piskorski zwrócił uwagę m.in. na to, że nie wszystkie porządki prawne państw UE przewidują istnienie takiego organu jak rada sądownictwa. Jako przykład podał m.in. Niemcy i Luksemburg. Jednak koronnym argumentem mającym świadczyć o tym, że obecne rozwiązanie zawarte w ustawie o KRS nie narusza konstytucji, było – znane już z argumentacji używanej m.in. przez rządzących – twierdzenie, że w ustawie zasadniczej nie wskazano wyraźnie, kto ma wybierać sędziów do rady, a konstytucja stwierdza, że sposób wyboru jej członków określa ustawa. A skoro tak, to ustawodawca ma w tej kwestii swobodę. I nic, zdaniem TK, nie stoi na przeszkodzie, żeby zdecydował, że taka kompetencja będzie przysługiwać Sejmowi.
Jak zauważył sędzia Piskorski, to, czy KRS reprezentuje środowisko prawnicze, nie wynika z tego, w jakiej procedurze zostali wybrani jej członkowie, ale z tego, że z dużą przewagą wybierani są do jej składu sędziowie. Co zresztą jest objęte gwarancją konstytucyjną.

Sporne postępowania

W drugiej części wyroku TK ocenił przepis, zgodnie z którym osoby biorące udział w konkursach na stanowisko sędziego SN mogą się odwoływać od uchwał KRS do NSA. Tutaj już naruszenia konstytucji trybunał się dopatrzył. Jak wskazywał Justyn Piskorski, nie ma żadnego uzasadnienia, aby takie sprawy miały być rozpatrywane przez NSA. Trybunał podkreślił, że NSA nie predysponuje do rozpatrywania spraw dotyczących uchwał KRS ani jego charakterystyka ustrojowa, ani procedura, w jakiej te sprawy są rozpatrywane. Sędzia sprawozdawca zwrócił uwagę na to, że co do zasady odwołania od uchwał KRS rozpatruje SN. Tylko w przypadku konkursu na stanowiska w SN zdecydowano, że będzie to robił NSA.
– Jest to rodzaj hybrydowego postępowania, nieznanego polskiemu systemowi prawa, gdzie nie sądy różnych instancji, ale sądy zupełnie różnego rodzaju rozpatrują te same sprawy, w oparciu o te same przepisy, w odniesieniu do różnych podmiotów – zauważył Piskorski.
Trybunał nie zdecydował się na przesunięcie daty utraty mocy obowiązującej zakwestionowanego przepisu. A to może powodować pewne komplikacje.
– Moim zdaniem od teraz do czasu dokonania zmian w ustawie nie można przeprowadzać nowych konkursów do SN. Trybunał bowiem nie zakwestionował samego prawa do odwoływania się od uchwał KRS, a jedynie organ, który ma takie odwołania oceniać – uważa sędzia Markiewicz. Dodaje, że w efekcie orzeczenia TK nie powinny być umarzane te postępowania, które już się przed NSA toczą. – Orzeczenie TK może wywoływać skutki jedynie pro futuro – podkreśla.
Inaczej interpretuje tę sytuację nasz rozmówca ze strony rządowej. Jego zdaniem trwające postępowania odwoławcze powinny zostać umorzone, a docelowo, jeżeli ustawodawca zdecyduje się utrzymać procedurę odwoławczą, odwołania powinna rozstrzygać sama KRS.

ORZECZNICTWO

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 25 marca br., sygn. akt K 12/18.