Minister sprawiedliwości będzie sprawował nadzór nad doradcami restrukturyzacyjnymi oraz będzie mógł pozbawiać ich uprawnień. Opozycja krzyczy o upolitycznieniu kolejnej prawniczej grupy zawodowej, resort – o budowaniu ładu.
Nowe przepisy i nowe dyskusje związane są z nowelizacją ustawy o licencji doradcy restrukturyzacyjnego, którą właśnie uchwalił Sejm. Projekt trafił do parlamentu jeszcze w 2017 r. Kluczowe zmiany wynikające z ustawy wejdą zaś w życie od 2020 r.
– Po co tak wielkie rozszerzenie uprawnień Ministerstwa Sprawiedliwości na kolejną dziedzinę? Czy nie jest to kolejny przypadek, w którym rozszerza się władztwo ministra bez merytorycznego, dostatecznego uzasadnienia? Są istotne wątpliwości konstytucyjne – grzmiał z trybuny sejmowej podczas drugiego czytania poseł PO Marcin Święcicki. Bezskutecznie.
DGP

Ministerialny but

Obecnie jest tak, że licencję doradcy restrukturyzacyjnego przyznaje minister sprawiedliwości w drodze decyzji administracyjnej. Od tej chwili jednak traci kontrolę nad właściwym wykonywaniem zadań oraz nad legalnością podejmowanych przez doradców decyzji. Cofnąć licencję może jedynie z przyczyn formalnych (np. po skazaniu prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo). Gdy zaś stwierdzi, że ktoś rażąco narusza obowiązki, może jedynie poinformować o tym sąd. I dopiero gdy ten przyzna mu rację, możliwe jest cofnięcie licencji. Zdaniem resortu sprawiedliwości procedura ta jest zbyt długa, skomplikowana i w efekcie na rynku zdarzają się doradcy, którzy pracują przy postępowaniach upadłościowych i restrukturyzacyjnych, choć nie powinni.
Dlatego po wejściu w życie nowych przepisów to minister – korzystając z pomocy delegowanych do resortu sędziów, referendarzy i prokuratorów – będzie sprawował kompleksowy nadzór nad działalnością doradców. Gdy uzna, że są ku temu przesłanki, będzie mógł zawiesić prawa wynikające z licencji, a nawet licencję doradcom cofnąć.
– Naprawdę Zbigniew Ziobro nie ma interesu w tym, że kogoś skreśli z listy, a ktoś inny się na niej znajdzie. Chodzi o to, by eliminować z zawodu czarne owce. Dziś, jak doskonale widać, takie działają i wystawiają złe świadectwo całej grupie zawodowej, która przecież co do zasady jest uczciwa – podkreśla wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. I zaznacza, że przepisy wejdą w życie dopiero 1 stycznia 2020 r. Nie są więc skrojone specjalnie pod Zbigniewa Ziobrę, lecz ogólnie pod ministra sprawiedliwości, ktokolwiek by nim był.

Ministerialna swoboda

Taka argumentacja jednak wielu nie uspokaja. Jeden z bardziej znanych w środowisku doradców restrukturyzacyjnych mówi nam, że w samym nadzorze sprawowanym przez ministra nie ma nic złego. Bądź co bądź, skoro już teraz to właśnie polityk decyduje, czy ktoś może zostać doradcą, to dlaczego miałby nie decydować również o tym, kto nim być nie powinien.
– Kłopot w tym, że przesłanki oceny zawarte w ustawie są niedookreślone. Ustawodawca posługuje się takimi sformułowaniami, jak „potrzeba ochrony słusznych interesów uczestników postępowań restrukturyzacyjnych lub upadłościowych”, „interes publiczny” czy „rażące uchybienie”. Pod tak skrojone przesłanki do zawieszenia lub nawet odebrania licencji można podciągnąć niemal wszystko – zwraca uwagę fachowiec. I dodaje, że gdy mowa o „słusznych interesach uczestników postępowań”, to należy sobie zadać pytanie: o których uczestników chodzi? Często jest bowiem tak, że część jest z działań doradcy zadowolona, a część nie.
– Już teraz skarg na doradców jest wiele. Będzie jeszcze więcej. Mam obawy, czy minister sprawiedliwości ma realne przygotowanie do oceny, czy w danej sytuacji doradca zachował się odpowiednio – zauważa nasz rozmówca.
Zresztą w toku konsultacji projektu ustawy na ten sam kłopot zwracali uwagę sędziowie. Stowarzyszenie Sędziów Upadłościowych i Restrukturyzacyjnych podkreślało, że w prowadzonych postępowaniach najczęściej dochodzi do zbiegu różnych spornych interesów. W efekcie niedookreślone pojęcia ustawowe mogą prowadzić do wykorzystania przepisów w sposób niewłaściwy. Bo przecież samo to, że doradca i minister co innego uznają za słuszny interes, nie powinno rodzić odpowiedzialności tego pierwszego. Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” podkreślało z kolei, że projekt jest bardzo kiepski i służyć będzie wyłącznie wzmocnieniu pozycji ministra i osłabieniu znaczenia sądów.
Resort sprawiedliwości uważa jednak, że uwagi te są bezzasadne. A to choćby dlatego, że nadal minister będzie współpracować z sędziami. Wystarczy choćby spojrzeć na nowy art. 20c ust. 1, który określa, że jeśli tylko uzyskane przez ministra informacje o możliwych naruszeniach przepisów prawa lub innych uchybieniach w działalności osoby posiadającej licencję doradcy restrukturyzacyjnego dotyczyć będą toczącego się postępowania restrukturyzacyjnego lub upadłościowego, minister będzie mógł przekazać sprawę do załatwienia sędziemu komisarzowi. Z drugiej strony – nie będzie musiał.
Ministerstwo tłumaczy jednak, że zbyt dużo mówi się o upolitycznieniu nadzoru, zaś za mało o tym, co zrobić, by był on skuteczny. Innymi słowy, jeśli ktoś ma inny pomysł, powinien go przedstawić. A – jak podkreśla resort – wprowadzane właśnie w Polsce rozwiązanie jest kalką modelu brytyjskiego. Czyli tego, który uchodzi za jeden z najlepszych w dziedzinie upadłości i restrukturyzacji.
Upadłościowi pomocnicy
Etap legislacyjny
Ustawa uchwalona przez Sejm