Laura Codruţa Kövesi, była szefowa rumuńskiej agencji antykorupcyjnej, jest najpoważniejszą kandydatką na szefową Prokuratury Europejskiej, nowego urzędu, który ma zajmować się ściganiem przestępstw na szkodę budżetu UE, takich jak wyłudzenia i pranie pieniędzy. We wczorajszym głosowaniu europarlamentarzystów z komisji wolności obywatelskich (LIBE) otrzymała ona największą liczbę wskazań – 26. Najpoważniejszy kontrkandydat Rumunki, Francuz Jean-François Bohnert, uzyskał poparcie 22 europosłów.
W ciągu pięciu lat kierowania Krajowym Urzędem ds. Walki z Korupcją (DNA) Laura Codruţa Kövesi stała się twarzą bezkompromisowej walki z przekupstwem i nadużyciami panoszącymi się wśród rumuńskiej klasy politycznej i urzędniczej.
Doprowadziła do skazania m.in. byłych lub urzędujących premierów, ministrów i wiceministrów, posłów, burmistrzów czy menedżerów państwowych spółek. Koalicja socjaldemokratów i liberałów, która doszła do władzy w 2017 r., zaczęła jednak psuć szyki najbardziej ambitnym prokuratorom i sędziom. W lipcu ubiegłego roku rumuński minister sprawiedliwości Tudorel Toader złożył wniosek o odwołanie szefowej DNA ze stanowiska, zarzucając jej nadużywanie uprawnień, a nawet łamanie konstytucji. Nieoficjalnie mówiło się jednak, że socjaldemokraci pozbyli się Codruţy Kövesi, gdyż to przede wszystkim ich politycy najczęściej trafiali na celownik urzędu antykorupcyjnego (sama szefowa DNA nie stroniła od krytykowania w mediach rządzących). Teraz rumuński rząd usiłuje za wszelką cenę storpedować kandydaturę Codruţy Kövesi na stanowisko szefowej Prokuratury Europejskiej.
Nowy unijny urząd oficjalnie zacznie pracę w 2020 r. Mandat do ścigania i oskarżania sprawców transnarodowych wyłudzeń podatkowych czy oszustw dało jej 22 krajów członkowskich. Polska, obok Węgier, Szwecji, Danii i Irlandii, nie wyraziła zgody na powołanie instytucji i nie uznaje jej kompetencji (w każdym momencie będzie mogła jednak zmienić zdanie).