Wchodząca w życie nowelizacja kodeksu cywilnego ma poprawić pozycję pożyczkobiorców względem korporacji finansowych. Sektor bankowy przekonuje jednak, że przeciętny obywatel na zmianach ucierpi.
DGP
Anatocyzm co do zasady w Polsce jest zabroniony. Kodeks cywilny przewiduje od tego zakazu trzy wyjątki. Pierwszy: gdy strony umówiły się, już po powstaniu odsetek, na ich kapitalizację. Drugi dotyczy kapitalizacji dokonanej po wytoczeniu powództwa o zaległe odsetki. Trzeci wyjątek zaś – ujęty w art. 482 par. 2 k.c. – zakłada, że dopuszczalne jest pobieranie odsetek od zaległych odsetek należnych od pożyczek długoterminowych udzielanych przez instytucje kredytowe. W przypadku pierwszych dwóch wyjątków warunkiem naliczania odsetek jest powstanie zaległości, a w przypadku trzeciego dopuszczalny jest taki zapis już w umowie o pożyczkę długoterminową. I właśnie ten trzeci wyjątek od jutra przestaje istnieć. Przygotowana przez prezydenta nowelizacja kodeksu cywilnego (Dz.U. z 2019 r. poz. 80) obejmuje skreślenie art. 482 par. 2 k.c.

Komunizm czy tradycja

– To dobra zmiana – przekonuje adwokat dr Karol Pachnik.
– To zła zmiana – uważa z kolei Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Mecenas Pachnik argumentuje, że nie ma żadnego uzasadnienia dla utrzymywania wyjątku uprzywilejowującego duże instytucje finansowe.
– Uchylany przepis wprowadzono jeszcze w latach 60. XX w., w czasach głębokiej gospodarki socjalistycznej i jako relikt minionej epoki słusznie zostanie usunięty – argumentuje Pachnik.
„W związku ze zmianami ustrojowo-gospodarczymi, jakie zaszły w Polsce od tego czasu, literalne brzmienie tego przepisu przestało być adekwatne do otoczenia prawno-gospodarczego” – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy. Prezydent zwraca przy tym uwagę, że formalnie w przepisie mowa jest przecież o pożyczkach, a nie o kredytach. Nie ma też słowa o bankach. A mimo to od lat dominuje wykładnia, że wyjątek przedmiotowy dotyczy banków i kredytów. Która – zdaniem głowy państwa – jest niewłaściwa, gdyż rozszerzająca. A nie ma powodu, by rozszerzać przepis na korzyść wielkich korporacji, zaś z negatywnym skutkiem dla obywateli.
Jerzy Bańka podkreśla jednak, że choć w tej formie przepis rzeczywiście pojawił się w latach 60. XX w., to regulacja o analogicznym skutku powstała już w międzywojniu. Nie należy więc mówić o tradycji komunistycznej, lecz po prostu klasyce polskiej cywilistyki.
Karol Pachnik przekonuje, że nowy stan prawny bynajmniej nie pozbawia instytucji finansowych swoich praw ani możliwości dochodzenia należnych im pieniędzy. Eliminuje za to groźbę dodatkowego przymusu ekonomicznego stosowanego m.in. wobec dłużników hipotecznych.
– Jeżeli taki wyjątek, jak ten właśnie uchylany, miałby obowiązywać, to powinien dotyczyć raczej podmiotów słabszych, a więc mógłby być przyznany np. konsumentom w sporach z przedsiębiorcami – zauważa dr Pachnik. I dodaje, że sama ustawa wpisuje się w prezydenckie pomysły na pomoc osobom znajdującym się w trudnej sytuacji finansowej i zadłużonym kredytami hipotecznymi, którym realnie grozi postawienie tychże kredytów w stan wymagalności.
– Osłabienie pozycji banków skłoni – w co głęboko wierzę – instytucje finansowe do rozważenia ugodowych sposobów rozwiązywania sporów na tle niespłaconych kredytów hipotecznych – suponuje adwokat.

Więcej procesów

Związek Banków Polskich twierdzi jednak, że zachwyt nad ustawą wynika z niezrozumienia znaczenia likwidowanego wyjątku od zakazu anatocyzmu. A sytuacja pożyczkobiorców wcale się nie poprawi, lecz pogorszy.
– Przede wszystkim projektodawca, ustawodawca oraz zwolennicy tego rozwiązania nie odróżniają odsetek kapitałowych od odsetek za zwłokę. Bez świadomości, że nie wszystkie odsetki to po prostu odsetki, trudno o refleksję – zauważa Jerzy Bańka. I wyjaśnia, że istotą pożyczek długoterminowych udzielanych przez instytucje finansowe jest pobieranie odsetek kapitałowych. W odróżnieniu od odsetek za opóźnienie te kapitałowe stanowią element pierwotnego zobowiązania stron umowy pożyczki lub kredytu i są płatne w z góry ustalonych terminach płatności. Odsetki za opóźnienie mają zaś charakter odszkodowawczy i dyscyplinujący. Nie jest więc znany z góry moment ich wymagalności, po którym można byłoby uznać je za zaległe i doliczyć do sumy należności głównej.
– Rzeczywistym skutkiem wejścia w życie nowelizacji będzie większa liczba spraw sądowych. Banki, którym pieniądze się po prostu należą, będą zainteresowane szybkim wytaczaniem powództw o zaległe odsetki. To się zaś przełoży na zbędne obciążenie klientów kosztami przegranych procesów sądowych – wskazuje Jerzy Bańka.
Stworzona przez prezydenta ustawa to kolejny krok w celu wzmacniania pozycji dłużników, a osłabiania wierzycieli. Sektor bankowy od dawna przeciw temu protestuje.
– Ustawodawca niestety zapomina, że należy chronić przede wszystkim wierzycieli, a nie dłużników. Niepopularna jest prawda, że długi należy spłacać – podkreśla Jerzy Bańka. I dodaje, że przecież oczywiste jest, iż banki prowadzą działalność nastawioną na zysk. A zatem koszty wywołane przez uchylających się od zapłaty dłużników ponoszą uczciwi, wywiązujący się ze swych zobowiązań obywatele.
Etap legislacyjny
Ustawa wejdzie w życie 15 lutego 2019 r.