Maciej Gutowski: Moim zdaniem żaden z sędziów powołanych w okresie objętym środkiem zabezpieczającym TSUE nie powinien orzekać.
Jeden z nowo powołanych sędziów Sądu Najwyższego Kamil Zaradkiewicz wytoczył pozew przeciwko SN. Sprawa trafiła do Izby Dyscyplinarnej SN, która udzieliła zabezpieczenia powództwa. W efekcie pan Zaradkiewicz ma zostać dopuszczony do orzekania. To postanowienie wywołało spore kontrowersje. Dlaczego?
Postanowienie to wywołuje kontrowersje z trzech powodów. Po pierwsze, wydając postanowienie o zabezpieczeniu, sąd nie wskazał podstawy materialnoprawnej samego roszczenia powoda. Po drugie, wątpliwe jest to, czy w tej sprawie powinna się wypowiadać Izba Dyscyplinarna SN. Wreszcie dotykamy tutaj niezwykle istotnego problemu systemowego, który dotyczy powołań nowych sędziów SN w sytuacji, gdy mamy wydane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzeczenie zabezpieczające.
Dlaczego tak istotne jest, aby sąd w postanowieniu o zabezpieczeniu wskazał podstawę materialnoprawną roszczenia?
Bo bez niej nie istnieje roszczenie i postanowienie o zabezpieczeniu w ogóle nie powinno zostać wydane. Jeżeli jej brakuje, to nie ma podstawowej przesłanki zabezpieczenia, czyli interesu prawnego po stronie powoda. Oczywiście nie znamy argumentacji samego powoda, jednak ona powinna odbić się, a przynajmniej zostać oceniona, w treści postanowienia. Tymczasem sąd nawet nie próbował wskazać podstawy udzielonego zabezpieczenia. To jest tak, jakby ktoś pozwał kogoś o działkę na Księżycu i zażądał natychmiastowego jej wydania, a sąd udzieliłby zabezpieczenia, uznając że może, bo na podstawie prawa procesowego wolno mu udzielać zabezpieczeń. I nie wskazałby przy tym, z czego powód czerpie swoje uprawnienie do tej działki. To jest dokładnie taka sytuacja. Nie spotkałem się w mojej karierze z sytuacją, w której z postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia nie można by było nie tylko odczytać, ale nawet domyślać się, jaka jest materialnoprawna podstawa roszczenia i zarazem zabezpieczenia.
Według pana niewłaściwa jest również izba SN, do której skierowane zostało powództwo.
Według ustawy o SN do właściwości Izby Dyscyplinarnej należą m.in. sprawy sędziów SN z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. I najwyraźniej skład orzekający w tej konkretnej sprawie przyjął arbitralnie, że jest to powództwo właśnie z prawa pracy lub prawa ubezpieczeń społecznych. Znów – jakie jest to powództwo, o co i na jakiej podstawie oparte, z treści wydanego postanowienia się nie dowiemy. Wydaje się jednak, że poszukiwanie właściwości Izby Dyscyplinarnej SN w prawie pracy i ubezpieczeń społecznych jest zupełnie nieuprawnione. Nie ma bowiem przepisu prawa pracy lub ubezpieczeń społecznych, który dałby podstawę do wystąpienia z tego typu roszczeniem. W postanowieniu wskazano tryb cywilny, warto więc wskazać, że prawo cywilne również nie daje podstaw do takich żądań. Reasumując, w tym zakresie Izba Dyscyplinarna SN w ogóle nie może orzekać, a tym bardziej nie mogła wydać postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia.
Nie znamy na razie wszystkich żądań zawartych w pozwie, jaki prof. Zaradkiewicz złożył przeciwko SN. Z treści postanowienia o zabezpieczeniu możemy jednak wyczytać, że chodzi o „nakazanie dopuszczenia do wykonywania funkcji orzeczniczych sędziego”. Jak pan ocenia to żądanie?
Pro. Kamil Zaradkiewicz jest w gronie osób, które zostały powołane do SN w czasie zbiegającym się z wydaniem przez TSUE zabezpieczenie w związku z pytaniami prejudycjalnymi wystosowanymi przez SN oraz z wnioskiem Komisji Europejskiej dotyczącym systemowego zagrożenia praworządności, m.in. w świetle przepisów obniżających wiek przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku. Dlatego też moim zdaniem ocena, czy takie osoby powinny wykonywać obowiązki orzecznicze, opiera się w przeważającej mierze na prawie unijnym. Orzeczenie trybunału o zastosowaniu środka zabezpieczającego odczytuję jako nakaz zamrożenia na czas postępowania przed TSUE wszelkich powołań do SN. Do czasu zakończenia tego postępowania nikt nie może rozstrzygnąć o tym, czy sędziowie powołani pomimo istnienia takiego zabezpieczenia mogą orzekać. To jest jedynie w gestii TSUE. Tak więc nie da się zabiegiem Izby Dyscyplinarnej SN, poprzez wydanie postanowienia, uciec spod tego zabezpieczenia. To jest trochę tak, jakby SN sam siebie zwolnił spod zabezpieczenia wydanego przez TSUE.
Tymczasem prezesi poszczególnych izb wydali zarządzenia, w których uznali, że osoby takie nie powinny orzekać do czasu rozstrzygnięcia spornych kwestii przez TSUE.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w tym zakresie uznaniowość wydaje się kontrowersyjna. Zarządzenie o niedopuszczeniu do orzekania tych sędziów zostało jednak wydane w oparciu o środek tymczasowy zastosowany przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz przez Naczelny Sąd Administracyjny polegający na wstrzymaniu wykonania uchwały Krajowej Rady Sądownictwa o przedstawieniu prezydentowi kandydatów na sędziów SN, a także o postanowienie Sądu Najwyższego, także kontrowersyjne, o udzieleniu zabezpieczenia. Moim zdaniem podstawowe znaczenie ma tutaj orzeczenie TSUE i pierwszeństwo prawa unijnego. I jeśli prawidłowo odczytuję, że nikt nie powinien być przez czas trwania postępowania przed TSUE powołany do orzekania w SN, to podstawy do tego, aby nie przydzielać spraw, mają swoje źródło w prawie unijnym, w traktatach i w ogólnych zasadach prawa. I jako wykonanie „zamrażającego” orzeczenia TSUE zarządzenia wydane przez prezesów poszczególnych izb się bronią. Tyle tylko, że nie jako akty samodzielnego władztwa tych prezesów, a jedynie wykonanie orzeczenia TSUE.
Wspomniał pan o uznaniowości. O co konkretnie chodzi?
O brak możliwości wiążącej interpretacji zabezpieczenia TSUE przez Sąd Najwyższy, np. w postanowieniu o zabezpieczeniu Izby Dyscyplinarnej SN, ale też w zarządzeniach o dopuszczeniu do orzekania poszczególnych sędziów. Moim zdaniem SN może jedynie wykonać postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, co oznacza, że żaden z sędziów powołanych w okresie objętym środkiem zabezpieczającym TSUE nie powinien orzekać. A to dlatego, że przecież nie wiemy, jak orzeknie trybunał. Jeśli zakwestionuje możliwość powoływania nowych sędziów w okresie objętym zabezpieczeniem, to pojawią się poważne wątpliwości co do mocy wiążącej i prawidłowości orzeczeń wydanych przez składy, w których zasiadaliby sędziowie powołani w tym czasie. A SN jako jeden z adresatów postanowienia TSUE nie może decydować o zakresie jego zastosowania. Wszelki relatywizm jest tu zabijający.”