Czy piątkowy pożar w koszalińskim escape roomie przełoży się na zmianę prawa? Rządzący wysyłają sprzeczne sygnały.
Szef MSWiA Joachim Brudziński poinformował, że polecił właściwym departamentom analizę przepisów, które mogą odnosić się do prowadzenia działalności gospodarczej tego typu. – Będę rekomendował ich zmianę. Właściciele muszą liczyć się z konsekwencjami prawnymi za spowodowanie zagrożenia życia lub zdrowia. Tym bardziej że na niebezpieczeństwo mogą być narażone dzieci – zadeklarował zaraz po tragedii minister.
Z kolei minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński w poniedziałek przyznał, że po wstępnym rozpoznaniu nie nasuwa się bezpośredni wniosek co do potrzeby zmiany prawa. – Ale poczekajmy na wyniki kontroli – stwierdził.
Zapobiegnięciu kolejnym wypadkom doraźnie mają służyć kontrole organizowane w escape roomach w całej Polsce. Na samym Mazowszu, jak podała Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej, dotąd przeprowadzono ich 62. Stwierdzono nieprawidłowości w 39 obiektach.
W sprawie koszalińskiej trwa śledztwo. Właściciel obiektu usłyszał już zarzuty umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu nastolatek. Prokurator złożył też wniosek o tymczasowy areszt dla podejrzanego, który, jego zdaniem, nie zadbał o drogi ewakuacyjne. Sąd Rejonowy w Koszalinie uwzględnił go. Kierował się przede wszystkim dwiema przesłankami – zabezpieczeniem prawidłowego toku postępowania oraz zagrożeniem surową karą (do 8 lat pozbawienia wolności). Z oceną sądu nie zgadza się Kamil Kaliciński, adwokat. – Tymczasowe aresztowanie jest środkiem ostatecznym, który powinien być stosowany w sprawach najcięższych. W tym przypadku podejrzany sam zgłosił się na przesłuchanie, nie ukrywa się, nie utrudnia śledztwa. Moim zdaniem wystarczyłby dozór policyjny lub poręczenie – uważa prawnik.