Zadawanie przez sędziów pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE w celu pozamerytorycznym jest nadużyciem i może być uznane za delikt dyscyplinarny - powiedział PAP przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Leszek Mazur.

Jesienią przed sędziowskim rzecznikiem dyscyplinarnym w charakterze świadków przesłuchiwani byli sędziowie Ewa Maciejewska z Łodzi i Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie, którzy skierowali pytania prejudycjalne do Trybunałowi Sprawiedliwości UE. Pytania sędziów dotyczą wykładni przepisów prawa unijnego ws. gwarancji niezależnego postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów w Polsce.

Przewodniczący KRS w rozmowie z PAP był pytany, czy zadawanie przez sędziów pytań prejudycjalnych może być powodem inicjowania wobec nich postępowań dyscyplinarnych. "Jeśli określone postępowanie jest tylko pretekstem do zadania pytania prejudycjalnego, to można zaszkodzić stronie postępowania. Tego rodzaju nadużycie procedury i funkcji pytania prejudycjalnego może być deliktem dyscyplinarnym" - ocenił Mazur.

Jednocześnie sędzia podkreślił, że nie można kwestionować samego prawa do zadawania pytań prejudycjalnych przez sędziów. Jak dodał, "jest to oczywiste uprawnienie sędziów".

"Natomiast można sobie wyobrazić taką sytuację, że pytania prejudycjalne są zadawane w celu pozamerytorycznym. Wtedy rzeczywiście możemy mieć do czynienia z nadużyciem. Problem leży nie w tym, że ktoś zadał pytanie prejudycjalne, tylko w tym, co leżało u podstaw tego pytania i czy nie mamy do czynienia z wyjściem poza ramy sytuacji uprawniającej do zadania pytania" - zaznaczył Mazur.

Zdaniem przewodniczącego KRS, "jeżeli wykorzystuje się i nadużywa instytucję pytań prejudycjalnych, to jest to bardzo poważna sprawa. "Może to prowadzić do tego, że sędziowie w sposób masowy i gremialny będą zadawali pytania prejudycjalne, zupełnie nie zważając na okoliczności sprawy. Mielibyśmy wtedy do czynienia z przeniesieniem jurysdykcji na jakieś inne forum. Byłoby to czymś niesłychanym" - dodał sędzia Mazur.