Działania ABW i prokuratury wobec operatora TVN, który brał udział w reportażu wcieleniowym mogą naruszać konstytucyjne prawa i wolności – uważa Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Dodaje, że mogą one spowodować "efekt mrożący wobec dziennikarzy śledczych".

Dlaczego ABW oraz prokuratura zainteresowała się dziennikarzem, który uczestniczył w tworzeniu materiału ujawniającego działania polskich neonazistów? Chodziło o nazistowskie gesty, które wykonywał on podczas organizowanych przez wielbicielów idei hitleryzmu urodzin Führera. Sęk w tym, że operator oraz dziennikarze TVN w celu zobrazowania zachowań neonazistowskiego środowiska wykorzystali metody dziennikarstwa wcieleniowego. Jak zauważył Adam Bodnar, metoda ta jest powszechnie stosowana jako sposób dotarcia do zamkniętych grup. Dopuszcza ją także orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Polskie służby obrały jednak inną formę interpretacji przepisów. 23 listopada do domu operatora TVN wkroczyli funkcjonariusze ABW i wręczyli mu wezwania do prokuratury pod zarzutem propagowania nazizmu w związku z realizacją reportażu wcieleniowego. Następnie 25 listopada 2018 r. Prokuratura Krajowa wskazała, że przedwczesne jest stawianie tego typu zarzutów i odwołała wyznaczony termin stawienia się go w prokuraturze. Sprawa jednak ma swój inny wątek, gdyż jednocześnie przekazano ją Prokuraturze Regionalnej w Katowicach, która prowadzi postępowanie w sprawie „podżegania do zorganizowania spotkania ku czci Hitlera poprzez przekazanie jego organizatorowi kwoty 20 tysięcy zł”.

W opinii RPO, działania prokuratury i ABW prowadzone w sprawie operatora TVN są konstytucyjnie wątpliwe.

- Mogą budzić poważne wątpliwości z punktów widzenia konstytucyjnych praw i wolności oraz wywołać tzw. efekt mrożący stosunku do dziennikarzy śledczych podejmujących w swej pracy niezwykle trudne i społecznie doniosłe tematy – pisze Adam Bodnara do Szefa ABW i Prokuratura Regionalnego w Katowicach.

Bondar zwraca uwagę także cele, które stawiali sobie dziennikarze podczas pracy nad materiałem.

- Reportaż dotyczący środowisk neonazistowskich miał na celu ujawnienie aktywności niezwykle szkodliwej dla demokracji. Dziennikarze działali tu ewidentnie w interesie publicznym, kierując się wskazanymi wyżej standardami etyki dziennikarskiej. Wykonywanie przez operatora gestów nazistowskich w oczywisty sposób nie miało na celu propagowania faszyzmu, a jedynie wtopienie się w określone środowisko – czytamy w pismach.