Pełnomocnictwo notarialne nie uprawnia do odbioru przesyłki sądowej – twierdzi Poczta Polska. Choć prawnicy nie są jednomyślni, obywatele odbijają się od ściany. To się jednak może zmienić.
Syn pana Leona wyjechał do Australii w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Wcześniej przezornie udał się z ojcem do notariusza w celu sporządzenia pełnomocnictwa. Upoważnienie dotyczy zarządu i administrowania jego majątkiem, zastępowania i działania w jego imieniu wobec wszystkich władz, urzędów administracji państwowej, sądów, instytucji, osób prawnych i fizycznych, składania w jego imieniu oświadczeń i wniosków, jak również do odbioru i kwitowania korespondencji, przesyłek i należności z jakiegokolwiek tytułu mogących przypadać. I choć przez lata pan Leon reprezentował syna przed urzędami i sądami, teraz okazało się, że dla poczty dokument, którym się legitymuje, jest tylko świstkiem papieru.

Dura lex czy durny lex

Przepisy dotyczące doręczeń nie wymagają dostarczenia przesyłki sądowej wyłącznie do rąk własnych adresata. Listonosz może zostawić ją innemu dorosłemu domownikowi.
Pan Leon miał pecha, bo gdy doręczyciel przyniósł adresowaną do syna przesyłkę z sądu wieczystoksięgowego, nie było go w domu.
– Kiedy poszedłem z awizem na pocztę, usłyszałem, że nie mogę odebrać listu na podstawie pełnomocnictwa poświadczonego notarialnie i syn musi mi udzielić nowego upoważnienia, tym razem na pocztowym druku – opowiada nasz czytelnik.
Nie mógł uwierzyć, że syn ma przejechać pół świata tylko dlatego, że poczta nie honoruje pełnomocnictw notarialnych, i złożył skargę.
– W odpowiedzi biuro nomen omen wsparcia klienta, odpisało, że odbiór pisma sądowego na podstawie upoważnienia w formie aktu notarialnego nie jest możliwy – irytuje się pan Leon.
Obawia się, że wskutek nieodebrania sądowego listu mogą bez jego wiedzy zapaść jakieś niekorzystne rozstrzygnięcia.

Ortodoksja nie służy

– Legitymując się pełnomocnictwem notarialnym, można odebrać przesyłkę poleconą doręczaną na zasadach ogólnych. W myśl przepisów prawa powszechnie obowiązującego nie uprawnia ono jednak do odbioru przesyłek sądowych, czyli doręczanych w trybie kodeksu postępowania cywilnego i kodeksu postępowania karnego – wyjaśnia Justyna Siwek, rzecznik prasowy Poczty Polskiej.
STANOWISKO POCZTY POLSKIEJ / Dziennik Gazeta Prawna
Wynika to z art. 139 par. 11 k.p.c. oraz par. 8 rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie szczegółowego trybu i sposobu doręczania pism sądowych w postępowaniu cywilnym (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1222 ze zm.). Przesyłkę nadaną w postępowaniu karnym oprócz adresata w placówce może odebrać jego przedstawiciel ustawowy. Jeśli adresatem jest adwokat albo radca prawny, może to zrobić również osoba przez niego wyznaczona na podstawie pełnomocnictwa pocztowego.
– Choć może się wydawać, iż Poczta Polska w sposób ortodoksyjny interpretuje przepisy, to w odniesieniu do przesyłek sądowych ma rację. Co więcej, moim zdaniem nie może w obecnym stanie prawnym inaczej postępować – przekonuje mec. Bartosz Wachowiak z SWS Kancelaria Prawna Strykowski Wachowiak sp. k.
Wyjaśnia, że z art. 37 prawa pocztowego (Dz.U. z 2012 r. poz. 1529) wynika co prawda, że odbiór awizowanych przesyłek jest możliwy nie tylko na podstawie pełnomocnictwa pocztowego, lecz także na podstawie tego wydanego na zasadach ogólnych, ale zgodnie z art. 37 ust. 3 tylko wtedy, gdy nie narusza to przepisów innych ustaw dotyczących sposobu, zasad i trybu doręczeń.
– Artykuł 139 par. 11 k.p.c. stanowi więc przepis szczególny, a zgodnie z zasadą lex specialis derogat legi generali wyłącza to stosowanie przepisów ogólnych, w tym przypadku o doręczeniach – mówi ekspert.
Przyznaje przy tym, że skoro te regulacje stanowią spore utrudnienie dla obywateli, powinny zostać zmienione.

Cel twórcą prawa

Innego zdania jest mec. Andrzej Michałowski, który uważa, że poczta błędnie interpretuje przepisy.
– Nie zgadzam się, że mamy do czynienia z przepisem szczególnym, który wyłącza stosowanie wszystkich przepisów ogólnych – mówi.
Zwraca uwagę, że istnieją jeszcze wykładnia celowościowa i funkcjonalna, i to one mają pierwszeństwo.
– Jak mówili niemieccy pozytywiści z końca XIX w.: to cel jest twórcą prawa. Bo po co wprowadzono pełnomocnictwo pocztowe? Właśnie po to, by ludzie nie musieli biegać do notariusza za każdym razem, gdy chcą kogoś upoważnić do odebrania korespondencji, i jednocześnie po to, by poczta miała pewność, że ten, kto się zgłasza do odebrania przesyłki za kogoś innego, jest do tego upoważniony – mówi mec. Michałowski.
Dodaje, że inna interpretacja prowadziłaby do absurdów polegających na tym, że osoba posiadająca pełnomocnictwa notarialne mogłaby w imieniu mocodawcy kupić dom za milion złotych, ale nie mogłaby odebrać listu na poczcie.

Resort dojrzewa do zmian

Na ten problem rzecznik praw obywatelskich zwracał uwagę ministrowi sprawiedliwości już w 2012 r. W odpowiedzi ówczesny minister Jarosław Gowin stwierdził, że propozycja umożliwienia odbioru pism sądowych na podstawie pełnomocnictwa udzielonego w formie aktu notarialnego nie jest zasadna.
– Dopuszczenie przez ustawodawcę odbioru przesyłki pocztowej wyłącznie przez osobę, której udzielono pełnomocnictwa pocztowego, wynikało z konieczności zapewnienia ochrony interesów mocodawcy oraz prawidłowego toku postępowania sądowego – tłumaczy Milena Domachowska z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Zwraca uwagę, że zarówno udzielenie pełnomocnictwa pocztowego, jak i jego odwołanie musi dotrzeć do wiadomości poczty.
– W przypadku pełnomocnictwa notarialnego upoważniającego do odbioru przesyłki sądowej placówka pocztowa nie ma wiedzy, czy okazany dokument nie został odwołany. Odbiór przesyłki przez osobę nieupoważnioną może zaś powodować daleko idące skutki procesowe – tłumaczy Domachowska.
Nie oznacza to jednak, że resort nie dostrzega potrzeby zmian. Rozważa podjęcie prac legislacyjnych mających na celu dopuszczenie pełnomocnictw notarialnych, ale przy zastosowaniu odpowiednich mechanizmów zapewniających ochronę interesów mocodawców i osób trzecich.
Na wniosek rzecznika praw obywatelskich ta kwestia stała się przedmiotem prac działającego przy Kancelarii Prezydenta Zespołu Analiz Systemowych. Jeśli uzna on zmiany za konieczne, przedstawi prezydentowi odpowiedni projekt i od decyzji głowy państwa będzie zależało, czy skorzysta z przysługującej jej inicjatywy ustawodawczej.