Sędziowie mogą opóźnić scenariusz szybkiego mianowania nowego I prezesa tego najważniejszego w Polsce sądu.
Scenariusz rządu jest prosty. Jak najszybciej przyjąć nowe prawo i uzupełnić skład Sądu Najwyższego, a potem wybrać I prezesa. Senat ma w tym tygodniu przyjąć ustawę o ustroju sądów powszechnych, która zawiera zapisy pozwalające przyspieszyć nabór do SN. Chodzi o przepis zmniejszający do dwóch trzecich ustawową liczbę sędziów, którzy mają wskazać I prezesa. Oraz o regulacje, które utrudniają blokowanie uchwał opiniujących kandydatów Krajowej Rady Sądownictwa (KRS). Wobec tych ostatnich zapisów senaccy legislatorzy zgłosili wątpliwości konstytucyjne. Ich zdaniem powodują one „Iluzoryczność prawa do zaskarżenia uchwały” i groźbę, że prezydent może powołać sędziego na podstawie uchwały KRS, która potem zostanie uchylona.
– Rozumiem autorów ustawy. To pomysły, jakie powstały w związku z zamiarem Iustitii zablokowania naboru do Sądu Najwyższego – broni tych przepisów wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Senacka komisja praw człowieka, praworządności i petycji rekomendowała Senatowi przyjęcie tych zmian bez poprawek. I to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Potem ustawa trafi do prezydenta. – Dostrzegam w niej dobre rozwiązania prawne. Jeśli część środowiska sędziowskiego zachowuje się w sposób, jakby prawo ich nie obowiązywało, to można przypomnieć ostatnią wypowiedź prezydenta, że prawo obowiązuje wszystkich – mówi Paweł Mucha, wiceszef kancelarii Andrzeja Dudy. Co pokazuje, że jeśli Senat przyjmie ustawę bez poprawek, to prezydent zapewne szybko ją podpisze.
Następny etap to zaopiniowanie przez KRS kandydatur na 44 wakaty w Sądzie Najwyższym. Rada ma ostatnie przed wakacjami posiedzenia w tym tygodniu, potem zbierze się we wrześniu i wtedy poznamy opinie o kandydatach. Wówczas decyzję o nominacjach będzie mógł podjąć prezydent Duda. Najpewniej spośród nowych sędziów prezydent wskaże osobę pełniącą obowiązki I prezesa Sądu Najwyższego. A ta – gdy wakaty zostaną już uzupełnione – zapewne zwoła Zgromadzenia Ogólne Sędziów SN, które wskaże pięciu kandydatów, spośród których prezydent wybierze I prezesa.
Ten sprint PiS w przejmowaniu Sądu Najwyższego przerwać, a przynajmniej opóźnić mogą obecnie zasiadający w nim sędziowie. W ustawie jest bowiem przepis, który pozwala im do 3 października złożyć oświadczenie o przejściu w stan spoczynku. I to bez względu na to, w jakim są wieku.
– Nie jest wykluczone, że sędziowie będą korzystać z tej możliwości. Rozmowy na ten temat cały czas się toczą i nikt z góry takiego rozwiązania nie odrzuca – przyznaje Michał Laskowski, rzecznik prasowy SN. Jego zdaniem na decyzję sędziów będzie miało wpływ to, co w najbliższym czasie będzie się działo w SN i wokół niego. Obecnie zasiadający w najważniejszym sądzie w Polsce chcą się bowiem przekonać, kim będą osoby, które na skutek trwającego właśnie konkursu trafią do SN. Sędzia Laskowski mówi również, że z pewnością na decyzje jego kolegów wpływ miałoby np. wytoczenie postępowania dyscyplinarnego przeciwko Małgorzacie Gersdorf.
Według nowych rozwiązań, nad którymi pracuje teraz Senat, aby zgromadzenie ogólne sędziów SN mogło wybrać kandydatów na I prezesa, obsadzonych musi być 80 stanowisk sędziowskich. Obecnie jest tylko 55, a w lipcu wiek przejścia w stan spoczynku osiągnie dwóch orzekających. Los 16 następnych nadal jest niepewny. Są to osoby, które oświadczyły, że pomimo ukończenia 65. roku życia nadal chcą orzekać, ale prezydent na podjęcie decyzji w ich sprawie ma czas do 19 września. Należy jednak pamiętać, że siedmiu z tych 16 sędziów dostało negatywną opinię od KRS, a prezydencki minister Paweł Mucha wielokrotnie na łamach DGP podkreślał, że Andrzej Duda będzie brał pod uwagę zdanie tego organu.
Niedługo może się więc okazać, że w SN ze starego składu pozostanie zaledwie 46 sędziów. Obecnie trwa konkurs, którego rezultatem będzie obsadzenie 44 stanowisk. Po jego zakończeniu orzekających będzie więc 90. Aby uniemożliwić, a przynajmniej opóźnić wybór nowego I prezesa SN, wystarczy więc, że 11 sędziów ze starego składu skorzysta z możliwości wcześniejszego przejścia w stan spoczynku. W takim przypadku trzeba by było od początku organizować konkurs w celu obsadzenia brakujących stanowisk. A to zajęłoby rządzącym następnych kilka miesięcy.
Środowisko sędziowskie jest podzielone w sprawie konkursów na stanowiska w Sądzie Najwyższym. Stowarzyszenie Themis w podjętym wczoraj stanowisku apeluje o niebranie udziału w konkursie oraz o wycofanie kandydatur przez te osoby, które już się zgłosiły. „(…) wobec niekonstytucyjnego i brutalnego przejęcia Sądu Najwyższego przez większość polityczną stwierdza, iż udział w procedurach zajmowania miejsc w Sądzie Najwyższym jest działaniem bezpośrednio wspierającym łamanie Konstytucji RP” – napisali sędziowie z Themis. Dokument jest utrzymany w niezwykle ostrym tonie, gdyż mówi się w nim, że „nazwiska osób aspirujących do Sądu Najwyższego w warunkach stworzonego obecnie ustawowego bezprawia staną się synonimem służalczości wobec systemu niszczącego państwo prawa i »odbierającego po kawałku« wolność obywatelom”.
Zdecydowanie łagodniej do sprawy podeszło największe sędziowskie stowarzyszenie „Iustitia”. Ono wybrało ścieżkę, o której DGP pisał wczoraj – zamierza wspierać osoby kandydujące, gdyż tylko biorąc udział w procedurze, można próbować ją podważyć. „Stwierdzenie nieważności tej procedury w najszybszym możliwym terminie może nastąpić w ramach odwołania od uchwały organu pełniącego obecnie funkcję Krajowej Rady Sądownictwa. Wystarczające jest zaskarżenie decyzji powyższego organu do niezależnego sądu, jakim jest Naczelny Sąd Administracyjny” – czytamy w uchwale zarządu stowarzyszenia.