Nie może być tak, że oznaczenia pomników zagłady i np. Muzeum Nietypowych Rowerów są jednakowe. Tak jakby nikomu nie zależało na upamiętnieniu ofiar.
Początkowo felieton ten miał mieć tytuł „Muzeum Nietypowych Rowerów”. Miał on kontrastować z pewnymi kwestiami, które chcę poruszyć. Jednakże zrezygnowałem z tego, bo uznałem, że tytuł jest zbyt frywolny dla poważnej treści tekstu.
Przejeżdżając przez Polskę, dostrzegłem niewielką tabliczkę z napisem „Muzeum Nietypowych Rowerów”. Nie zwróciłbym zapewne w ogóle uwagi na jej wielkość, gdyby nie to, że uświadomiłem sobie, iż takie tabliczki – oczywiście z innymi napisami – widziałem w okolicach zwiedzanych przeze mnie obozów zagłady w Sobiborze, Bełżcu i Treblince. Uświadomiłem sobie wówczas, że problemy, które miałem z dotarciem do obozów, były m.in. efektem ich oznaczenia. Ci wszyscy, którzy zwiedzali miejsca martyrologii w Sobiborze czy Treblince, wiedzą doskonale, że były one usytuowane w głębi lasu, często kilka kilometrów od najbliższej miejscowości, od której wzięły swoją nazwę. Współcześnie, ustawiając sobie nawigację z wpisaniem nazwy wyżej wymienionych miejscowości, nic nie osiągamy, bo wjeżdżamy do wiosek, które nie są celem naszej podróży. Wtedy zaczyna się poszukiwanie oznaczeń obozu. Nie jest to wcale proste nawet dla osób obeznanych z tematem, ale gdy pomyślę o tych wszystkich, którzy chcą odwiedzić miejsce śmierci swoich rodzin, a przyjechali z zagranicy, to jestem przerażony. Bo przecież zarówno Sobibór czy Bełżec, jak i Treblinka to miejsca śmierci wyłącznie osób pochodzenia żydowskiego. I to właśnie Żydzi są najbardziej zainteresowani odnalezieniem obozów.
Sobibór to mała miejscowość, przez którą nie przechodzi żadna główna droga, a odnalezienie obozu to poszukiwanie odbicia od drogi Chełm – Włodawa. W przypadku obozu w Treblince nie warto jechać do wsi o tej nazwie, ale trzeba wiedzieć, gdzie skręcić z drogi Małkinia – Sokołów Podlaski. Jak mała to miejscowość, pisał Władysław Szlengel w wierszu „Mała stacja Treblinki”: „a stacja jest maleńka i rosną trzy choinki”. Podobnie jest w przypadku Bełżca, bo choć obóz znajduje się niedaleko granicy, w Lubyczy Królewskiej, to oznakowanie jest słabe. Do niedawna, jadąc z Warszawy do Lublina, w miejscowości Żyrzyn można było zobaczyć dużych rozmiarów informację o obozie zagłady na Majdanku. Tablica składała się z drutów kolczastych i stosownej informacji.
Pewnie zastanawiają się Państwo, gdzie w tym felietonie jest prawo. Otóż kwestie te przepisy regulują na tyle szczegółowo, że wypaczają sens i cel ich stosowania. Oznaczenia kierujące do miejsc pamięci znajdujące się przy drogach publicznych regulują trzy rozporządzenia: rozporządzenie ministra infrastruktury oraz spraw wewnętrznych i administracji z 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych, które określa znaki i sygnały obowiązujące w ruchu drogowym, ich znaczenie i zakres obowiązywania (par. 63 pkt 5 i par 67 pkt 1, 2 i 3); rozporządzenie ministra infrastruktury z 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach (załącznik nr 1 do rozporządzenia, pkt 1, 6 i 9), które określa: procedury znakowania, wymogi techniczne dla znaków, projekty znaków, zasady stawiania znaków oraz konstrukcję znaków; rozporządzenie ministra infrastruktury z 23 września 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków zarządzania ruchem na drodze oraz wykonywania nadzoru nad tym zarządzaniem, które określa odpowiedzialność za umieszczanie i utrzymanie znaków drogowych (par. 11).
Nie wchodząc w szczegóły tych rozporządzeń i symboli (np. E-22a, E-7), należy jednak wiedzieć, że zgodnie z obowiązującymi przepisami znaki dla obiektów turystycznych należą do serii E. Do oznakowania samochodowych szlaków turystycznych oraz obiektów turystycznych występujących na danym terenie stosuje się znaki: E-22a „samochodowy szlak turystyczny”, E-22b „obiekt na samochodowym szlaku turystycznym”, E-22c „informacja o obiektach turystycznych”. W celu wskazania kierunku do obiektów turystycznych lub wypoczynkowych stosuje się znaki E-7 do E-12 i E-12a (drogowskazy do obiektów turystycznych lub wypoczynkowych).
Znak E-22a „samochodowy szlak turystyczny” stosuje się w celu wskazania początku samochodowego szlaku turystycznego oraz jego kontynuacji na skrzyżowaniach (w praktyce służy często do znakowania pojedynczych atrakcji turystycznych, które nie leżą na wyznaczonych samochodowych szlakach turystycznych). Na znaku umieszcza się nazwę szlaku, jego symbol, strzałkę wskazującą kierunek szlaku oraz symbol organizacji turystycznej wytyczającej szlak.
Pomijam nieczytelność przyjętych rozwiązań. Najgorsze jest co innego. Zasady przyjęte dla tablic informacyjnych, a właściwie tabliczek informacyjnych, bo ich szerokość to ok. 30 cm, obowiązują w stosunku do wszelkich obiektów znajdujących się w pasie drogowym. Tak więc nie ma specjalnej różnicy z tego punktu widzenia między oznaczeniem Muzeum Nietypowych Rowerów a np. Muzeum Byłego Obozu Zagłady w Sobiborze czy Obozem Zagłady w Bełżcu. Ustawodawca potraktował te miejsca w prawie identyczny sposób. Nie chodzi tu tylko o miejsca zagłady, lecz także o inne punkty ważne dla naszej pamięci historycznej. Standard informacji dla różnych obiektów powinien być odmienny. Wydaje się wręcz, że miejsca pamięci narodowej powinny być objęte wyjątkiem w cytowanych rozporządzeniach.
Trochę inaczej sytuacja wygląda, gdy chodzi o same miejsca pomników zagłady. Tam bowiem, zgodnie z ustawą z 7 maja 1999 r. o ochronie byłych hitlerowskich obozów zagłady (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 2120) tworzy się strefy ochronne.
Cytowana ustawa odsyła do rozporządzenia ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego. Rozporządzenie w sprawie określenia sposobu oznakowania granic pomników zagłady i ich stref ochronnych, a także wzorów znaków wskazujących te granice wydał jednak minister spraw wewnętrznych i administracji 27 maja 1999 r. Te tablice są już większe (pomnik zagłady – 100 x 50 cm, a strefa ochronna 80 x 40 cm).
W tym ostatnim przypadku można stwierdzić, że władze muzeów, pomników i mauzoleów mają ręce związane pomysłami urzędników nadających im zuniformizowaną formę.
Tak na marginesie oznaczeń miejsc pomników zagłady, chciałbym przytoczyć przykład obozu w Zamościu. Nie wszyscy wiedzą, że obóz ten, działający od roku 1942, w 1943 r. pełnił rolę centrali dla wysiedlanych Dzieci Zamojszczyzny. Ten ostatni wątek też jest dosyć słabo znany, a przecież dotyczy wielkiej akcji eksterminacyjnej dotychczasowych mieszkańców okolic Zamościa.
O ile większość miejsc zagłady w Polsce jest oznaczona i podlega ochronie, o tyle standardów tak złych jak w Zamościu próżno szukać. Na miejscu obozu stoją bloki mieszkalne, a jedynie tablica upamiętnia tamte wydarzenia. A przecież nie chodzi tu o coś niemającego znaczenia. W samym obozie albo w następstwie pobytu w nim zginęły tysiące dzieci. Obóz, często niesłusznie nazywany obozem przejściowym, w istocie był obozem koncentracyjnym, co potwierdził Sąd Najwyższy w wyroku z 4 listopada 1982 r. (sygn. akt III UZP 5/8). Sąd Najwyższy uznał bowiem, że miał on status obozu koncentracyjnego dla dzieci do lat 14, a pobyt w nim uznano za szczególną zbrodnię wobec ludzkości. I po tym obozie w sensie fizycznym, tj. choćby muzeum, nie ma śladu!
Zdaję sobie sprawę z tego, że ciężar tego felietonu jest wielki. Ale nie może być tak, że wkoło trąbimy o ofiarach, o martyrologii, a szczegóły z tym związane wyglądają źle. Tak jakby nikomu na tym nie zależało. Nie powinno być wszakże wątpliwości, że oznaczenie „Muzeum Nietypowych Rowerów” i oznaczenie pomników zagłady powinno być inne, nawet jeżeli są w tym samym pasie drogowym. A gdy widzimy umieszczone tam reklamy, to nikogo nie dziwi ich monstrualność...