Należałoby zalegalizować tzw. kampanię permanentną, ale określić limity wydatków i je rozliczać – twierdzą eksperci.
Patryk Jaki smażący kiełbaski w garniturze przy miejskiej plaży i niemal codziennie organizujący briefingi prasowe o tematyce warszawskiej. Rafał Trzaskowski odbywający regularne spotkania z mieszkańcami i publikujący w mediach społecznościowych kolejne propozycje dla stolicy – kampania wyborcza w Warszawie rozkręciła się już na dobre, choć do wyborów zostało kilka miesięcy, a premier nie zarządził jeszcze ich terminu.
Kandydatów, choć od siebie skrajnie różnych, łączy jedno – brak poszanowania dla kodeksu wyborczego. Mówi on wyraźnie, że kampania wyborcza rozpoczyna się? z dniem ogłoszenia aktu właściwego organu o zarządzeniu wyborów i ulega zakończeniu na 24 godziny przed dniem głosowania. Co więcej, ani Rafał Trzaskowski, ani Patryk Jaki nie zamierzają zwolnić tempa.
Państwowa Komisja Wyborcza uważa ich zachowanie za naganne, ale rozkłada ręce. – W obowiązującym stanie prawnym PKW nie ma uprawnień´ do podejmowania działań w sprawach związanych z ewentualnym prowadzeniem tzw. prekampanii, która nie jest uregulowana w przepisach kodeksu wyborczego. Komisja może jedynie apelować do uczestników życia publicznego o niepodejmowanie takich działań – stwierdza PKW.
W dyskusjach pojawia się coraz więcej głosów, by skończyć z obecną fikcją. Jak?
– Wydaje się, że ustawodawca ma dwie drogi do rozwiązania tego problemu. Pierwsza to zlikwidowanie przepisów mówiących o tym, że kampania rusza dopiero od momentu, gdy premier zarządzi wybory. To tak naprawdę usankcjonowałoby stan obecny, w którym już na pół roku czy rok przed wyborami w praktyce zaczyna się kampania wyborcza – mówi Wojciech Hermeliński, przewodniczący PKW.
Druga droga to pozostawienie obecnych przepisów, z jednoczesnym doprecyzowaniem, na czym kampania wyborcza ma polegać, zwłaszcza określenie tego, czego nie mogą robić kandydaci. Zdaniem Wojciecha Hermelińskiego mógłby to być otwarty katalog „czynności niepożądanych”. – Problem w tym, że nie można zabronić parlamentarzystom spotykania się z wyborcami. Tyle że jeszcze pół roku temu nikt nie spotykał się z wyborcami na plaży i nie smażył dla nich kiełbasek albo nie rozdawał gadżetów mieszkańcom na ulicy. Trzeba by się też zastanowić, w jakie narzędzia reagowania wyposażyć wówczas PKW i czy jest to w ogóle celowe – zastanawia się szef Komisji.
Jarosław Flis, socjolog polityki, przyznaje, że zdobywanie przychylności wyborców jest skomplikowanym procesem i trudno zabronić politykom udziału np. w dożynkach. – Pytanie, czy prawnikom przychodzi w ogóle do głowy pojęcie szersze niż prowadzenie „agitacji wyborczej” – zastanawia się ekspert.
Jego zdaniem już na wstępie trzeba uznać, że obecne przepisy wyborcze są nieżyciowe. – Nie ma sensu zakazywać prowadzenia wcześniejszej kampanii, bo tak naprawdę zaczyna się ona dzień po poprzednich wyborach. Moim zdaniem trzeba zalegalizować tzw. kampanię permanentną. Należy w ramach tego uregulować, by na poczet takiej kampanii były wliczane wszystkie wydatki wraz z określeniem ich limitów, a nie tylko te ponoszone przez komitety wyborcze po ich zawiązaniu. Przestańmy uważać, że kampania wyborcza to tylko określony czas, a cała reszta polityki to jakiś czas zupełnie odmienny – nawołuje Jarosław Flis.
– Ta koncepcja wydaje się interesująca i potencjalnie prosta w zastosowaniu, tym bardziej że polityka nam się sprofesjonalizowała – ocenia prof. Rafał Chwedoruk, politolog z UW. Sugeruje też, że możemy równie dobrze zostawić kwestię prekampanii obyczajom politycznym i podejść do sprawy w sposób liberalny, dbając tylko o to, by wszystko, zwłaszcza pod kątem finansowym, odbywało się w sposób transparentny. – W zasadzie nie ma nic złego w tym, że polityk zaczyna wcześnie kampanię, bo jest to okazja do debaty i rozliczeń jego dokonań – stwierdza ekspert.
Aby doszło do jakichkolwiek zmian, potrzebna jest jeszcze wola polityczna. Problem w tym, że ani rząd, ani opozycja niespecjalnie deklarują chęć zmiany przepisów. – Kwestie prawa wyborczego pozostają we właściwości PKW oraz KBW, a także właściwych komisji parlamentarnych zajmujących się tą tematyką. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji posiada kompetencje jedynie w procesie dotyczącym powoływania szefa Krajowego Biura Wyborczego oraz komisarzy wyborczych. Stałym najwyższym organem wyborczym właściwym w sprawach przeprowadzania wyborów jest Państwowa Komisja Wyborcza – kwituje MSWiA.