Pacjent powinien móc sformułować dyspozycje dotyczące postępowania medycznego na wypadek utraty faktycznej możliwości podejmowania decyzji – uważa rzecznik praw obywatelskich, który wystąpił w tej sprawie do ministra zdrowia.
Gdy pacjent straci przytomność i nie może wyrazić zgody na zabieg – a nie ma osoby działającej w jego imieniu – konieczne jest zezwolenie sądu opiekuńczego na podjęcie każdej interwencji. Obowiązek ten jest obciążeniem i dla lekarzy, i dla sądów – uważa Adam Bodnar. Prawo nie bierze pod uwagę sytuacji, w których pacjent wyraził wcześniej dyspozycje co do działań medycznych wobec siebie. Nie ma on też możliwości wskazania osoby, która – w sposób odpowiadający jego woli – mogłaby podejmować takie decyzje.
RPO przywołuje orzeczenie Sądu Najwyższego, który stwierdził, że oświadczenia pacjenta na wypadek utraty przytomności powinny być dla lekarza wiążące. Jednak wskazuje, że rodzi to wiele wątpliwości, np. dotyczących sposobu weryfikowania aktualności takich dokumentów. Wobec braku regulacji to na lekarzach spoczywa obowiązek i odpowiedzialność za należyte zinterpretowanie woli pacjentów.
Dlatego, jak przekonuje rzecznik, konieczne jest prawne uregulowanie oświadczeń pro futuro – czyli testamentu życia i pełnomocnictwa medycznego. Wzmocniłoby to ochronę praw pacjenta, a także umożliwiłoby lekarzom kierowanie się jego faktyczną wolą – bez obawy o odpowiedzialność za działania bez zgody.
Rzecznik przyznaje, że należy jednocześnie pomyśleć o mechanizmach chroniących pacjenta przed możliwymi nadużyciami. Proponuje zatem, by w razie wątpliwości możliwe było np. dopuszczenie sądowej weryfikacji oświadczeń bądź decyzji podejmowanych przez pełnomocnika.