Coraz więcej spółdzielni mieszkaniowych oferuje swym członkom ubezpieczenia majątkowe. Rzecznik finansowy ostrzega jednak, że mogą one być niewiele warte
FINANSE
W kilku dużych spółdzielniach mieszkaniowych gospodarze budynków w ostatnich tygodniach oferują spółdzielcom ubezpieczenia. To efekt podpisania przez nie umów z dwoma zakładami ubezpieczeń.
„Istotne jest, aby każdy z państwa zadbał o ubezpieczenie własnego mieszkania. W związku z rosnącą liczbą szkód przede wszystkim spowodowanych usterkami instalacji wewnętrznych i urządzeń, za które państwo odpowiadacie, czego skutkiem są m.in. zalania, przypominamy o możliwości skorzystania z dobrowolnej oferty ubezpieczenia mieszkania ze składką miesięczną płatną wraz z tzw. czynszem” – reklamuje ofertę członek kierownictwa jednej ze spółdzielni.
„Niektórzy z naszych spółdzielców płacą po kilkanaście tysięcy złotych za zalanie sąsiadów. Zawarcie umowy ubezpieczenia spowoduje, że koszty te pokryje ubezpieczyciel” – zachęca członek zarządu innej.
Łowienie staruszków
Z naszych informacji wynika, że zainteresowanie jest duże. Ekspertów z biura rzecznika finansowego to nie dziwi. Apelują jednak, by przed zawarciem umowy zapoznać się dokładniej z jej warunkami, a nie opierać się na rekomendacji zarządu spółdzielni.
– Z lat 90. pamiętam praktyki, że mieszkańcy – spółdzielcy dowiadywali się o tym, iż są ubezpieczeni, gdy dopatrzyli się w kwocie czynszu niewielkiej na ogół kwoty przeznaczonej na ten cel. Teraz jest lepiej, aczkolwiek biorąc pod uwagę zbliżające się wejście w życie ustawy dystrybucyjnej, można mieć zastrzeżenia co do sposobu oferowania takich ubezpieczeń. Pytanie, czy interes konsumenta jest skutecznie chroniony przez taką umowę? Na ile odpowiada ona jego potrzebom? Tym bardziej że niska składka może oznaczać niewielki faktyczny zakres ochrony – zwraca uwagę Krystyna Krawczyk, dyrektor wydziału klienta rynku ubezpieczeniowo-emerytalnego w Biurze Rzecznika Finansowego.
Przykładowo najniższa składka w jednym z zakładów ubezpieczeń wynosi zaledwie 10 zł miesięcznie. Najdroższy oferowany spółdzielcom wariant to wydatek rzędu 45 zł miesięcznie.
Niewielka ochrona
Gospodarze domów wskazują, że ludzie najchętniej wybierają najtańsze ubezpieczenie.
Obserwowana zaś przez rzecznika finansowego praktyka ubezpieczycieli dotycząca likwidacji szkód zalaniowych w wielopiętrowych budynkach (najczęstsze szkody) kończy się na ogół odmową.
– Ubezpieczyciel bowiem przywołuje zasadę winy, która jest podstawą przyjęcia odpowiedzialności za ubezpieczonego sprawcę zalania – a takiej winy ubezpieczyciel sprawcy zwykle nie stwierdza i jako przyczynę zalania (szkody piętro niżej) podaje zwykłą niezawinioną przez człowieka awarię rurek, przewodów, zaworków, wężyków do spłuczek, pralek itd. – wyjaśnia Krystyna Krawczyk.
Wątpliwości rzecznika finansowego dotyczą też sposobu zawierania umów, a dokładniej przedkładanych obywatelom dokumentów do podpisu.
Gospodarze domów najczęściej wręczają spółdzielcom pismo przewodnie od zarządu spółdzielni oraz opracowaną graficznie ofertę ubezpieczyciela. Przykładowo w jednej z nich na ostatniej kartce znajduje się formularz do wypełnienia. Jego podpisanie ubezpieczyciel traktuje jako równoważne z chęcią zawarcia umowy. W jednym z punktów oświadczenia, które ma zaakceptować spółdzielca, znajduje się stwierdzenie, że otrzymał on ogólne warunki ubezpieczenia przed zawarciem umowy. Tyle że to nieprawda. Wynika to nawet wprost z pisma przewodniego, w którym czytamy, że „przystępując do ubezpieczenia mieszkania przy czynszu, otrzymają państwo pisemne potwierdzenie zawarcia umowy ubezpieczenia oraz egzemplarz ogólnych warunków ubezpieczenia, na podstawie których umowa została zawarta”.
Zdaniem Krystyny Krawczyk taką praktykę można uznać za nakłanianie klienta do poświadczenia nieprawdy.
– W ten sposób ubezpieczyciel uzyskiwałby tylko podkładkę, że klient dokumenty otrzymał. Choć w umowach grupowych nie ma obowiązku przedłożenia OWU, to jednak ubezpieczony klient powinien mieć do nich bezproblemowy dostęp np. w siedzibie spółdzielni czy na jej stronie internetowej – podkreśla dyrektor z Biura Rzecznika Finansowego.
W wielu ubezpieczeniach „przy czynszu” domyślnie zaznaczone są też zgody na przetwarzanie danych do celów marketingowych. A powinno być odwrotnie – osoba powinna zgodę wyrazić, a nie zaznaczać, że jej nie wyraża. ⒸⓅ
W domach z betonu / Dziennik Gazeta Prawna