- W Polsce jest ogromny nacisk na wspieranie innowacji, przeznacza się na nie fundusze krajowe i unijne, w tym kierunku kształtowane jest prawo. A o tym, że innowacyjne rozwiązania z każdej praktycznie dziedziny trzeba odpowiednio chronić, mówi się zdecydowanie za mało - mówi Dorota Rzążewska, nowo wybrana prezes Polskiej Izby Rzeczników Patentowych.
Ilu jest w Polsce rzeczników patentowych?
Środowisko to jest stosunkowo nieliczne na tle innych korporacji zawodów zaufania publicznego. Z jednej strony to zaleta. Wszyscy się znają i łatwo utrzymać kontakt. Z drugiej strony rzecznicy patentowi jako grupa zawodowa nie są szerzej znani opinii publicznej, co zmniejsza siłę przebicia i utrudnia lobbowanie.
W Niemczech ten zawód wykonuje niemal 4,5 tys. osób, we Francji ponad 1,1 tys., a w Wielkiej Brytanii ponad 2,2 tys. W Polsce w październiku uprawnienia miały 942 osoby. Ta liczba nie wzrasta od kilkunastu lat. Tymczasem Polska dokłada wielu starań, by wspiąć się wyżej w rankingach innowacyjnych gospodarek. Dlatego na rynku rośnie zapotrzebowanie na rzeczników patentowych zorientowanych w nowych technologiach. Szczególnym wyzwaniem są wynalazki wspomagane komputerowo, czyli wszechobecne dziś rozwiązania, które również trzeba skutecznie chronić, a przepisy temu nie sprzyjają. Ochrona np. przedsięwzięcia startupowego z dziedziny FinTechu czy oprogramowania mobilnego to wyzwanie. Rzecznik patentowy dzisiaj to specjalista interdyscyplinarny, często z wielostopniowym wykształceniem, przygotowany, by udzielić pomocy we wszelkich sprawach własności przemysłowej.
Do wykonywania tego zawodu konieczne jest wielostronne wykształcenie. Ktoś rzecznikom w tym pomaga?
Na trwającej trzy lata aplikacji przyszli rzecznicy uczą się nie tylko przepisów prawa patentowego, lecz również jak podchodzić do rozwiązań technicznych w sposób twórczy, jak konstruować opisy patentowe, by sprostały wymaganiom urzędów. Warto też wspomnieć, że spośród grona polskich rzeczników patentowych 293 osoby mają uprawnienia europejskiego rzecznika patentowego. To oznacza, że mogą występować przed Europejskim Urzędem Patentowym (EPO). Egzamin European Qualifying Examination (EQE) organizowany przez Europejski Urząd Patentowy, jaki muszą zdać chętni do uzyskania takich uprawnień, jest wielostopniowy i bardzo skomplikowany. Musimy kształcić rzeczników tak, by mogli sprostać temu wyzwaniu.
Kto najbardziej nadaje się do tego zawodu?
Nie jest łatwo znaleźć odpowiednich kandydatów. Potrzebni są zwłaszcza absolwenci kierunków inżynierskich. Dlatego postaram się doprowadzić do opracowania i wdrożenia spójnej koncepcji promocji zawodu rzecznika patentowego. Konieczna jest w tym celu współpraca z uczelniami, gdzie trzeba podnieść stopień zainteresowania tematem ochrony własności intelektualnej, pokazywać możliwości, jakie daje nasz zawód. To idealne zajęcie dla osób ciekawych i lubiących rozszerzać swoją wiedzę, bo pozwala na stały kontakt z dynamicznie dziś rozwijającą się nauką i technologią.
Samorząd rzeczniowski wymaga jakichś zmian?
Nasza izba jest podzielona na 12 okręgów (największy jest okręg mazowiecki, najmniejszy podlaski). Ich samodzielność jest dla mnie bardzo ważna. Władze okręgu są w stanie najlepiej zdefiniować potrzeby rzeczników z danego regionu i odpowiednio dopasować swoje działania, np. w zakresie podnoszenia kwalifikacji lub współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami. Zdanie okręgów będzie bardzo ważne w trakcie prac nad zasadami etyki zawodowej, na czym musimy się skoncentrować w najbliższej przyszłości.
Sukces rynkowy przedsiębiorcy to także należycie zabezpieczone prawa do jego wynalazków, znaków towarowych czy wzorów przemysłowych. Rzecznicy patentowi mogą pomóc przedsiębiorcom w uzyskaniu właściwej ochrony, a przez to wspomagać innowacyjność. Dlaczego zatem wielu przedsiębiorców nie korzysta z profesjonalnych usług?
Na całym świecie korzystanie z pomocy rzecznika patentowego jest tak samo powszechne jak usługi doradcy prawnego czy podatkowego. W Polsce z usług rzecznika korzysta się zdecydowanie za rzadko. Kładziony jest ogromny nacisk na wspieranie innowacyjności, w tym kierunku kształtowane jest prawo, przeznaczane są na to fundusze krajowe i unijne. A o tym, że innowacyjne rozwiązania z każdej praktycznie dziedziny trzeba odpowiednio chronić, mówi się zdecydowanie za mało.
Rzecznik patentowy to kluczowy specjalista dla innowacyjnej gospodarki. Tylko dobrze chronione rozwiązania, technologie czy oznaczenia mają szansę się przebić na rynkach zagranicznych i odnieść sukces. Niemiecki czy francuski przedsiębiorca nie przegapi wejścia na swój rynek firmy posługującej się np. podobnym znakiem towarowym! Jest zatem powód, by zadbać o odpowiednie promowanie tego zawodu, który w przyszłym roku będzie obchodził 100-lecie swego istnienia w Polsce.
Rzecznik patentowy może świadczyć pomoc tylko w sprawach własności przemysłowej, czyli dotyczących np. wynalazków, wzorów użytkowych i przemysłowych, znaków towarowych, oznaczeń geograficznych. Niektóre sprawy z tego zakresu mogą podejmować także radcowie prawni i adwokaci. Czy rzecznicy nie czują się w swych uprawnieniach ograniczeni?
Dobrze stało się, że do katalogu naszych spraw została włączona problematyka związana z ochroną produktów leczniczych oraz środków ochrony roślin, poprzednio usługi z tego zakresu były świadczone swobodnie, na zasadach wolnorynkowych. Rzecznicy patentowi bardzo często stykają się z patentami tych grup produktów, konstruują opisy patentowe, uczestniczą w sporach, są więc dobrze zorientowani w tych dziedzinach. Natomiast uważam, że rzecznicy patentowi powinni mieć prawo świadczyć usługi także w zakresie prawa autorskiego i praw pokrewnych. Sąd Najwyższy uchwałą z 26 lipca 2017 r. wskazał, że rzecznik patentowy może być pełnomocnikiem strony w sporze o naruszenie praw autorskich. Tym samym określenie w ustawie o rzecznikach patentowych, iż osoba wykonująca ten zawód może świadczyć pomoc w sprawach z zakresu własności intelektualnej, miałoby uzasadnione podstawy.
Należy wspomnieć o powstrzymaniu dalszej deregulacji zawodu rzecznika patentowego w kontekście zgłaszania znaków towarowych. Chodzi o projekt tzw. dużej ustawy innowacyjnej, który rząd przyjął i w październiku skierował do Sejmu. Pierwotnie zapisano, że adwokaci i radcowie mogliby także zgłaszać wynalazki, wzory użytkowe, przemysłowe czy produkty lecznicze. Zapis ten zniknął z projektu, co w dużej mierze było zasługą samorządu rzeczników. Jakie działania na przyszłość w kwestii deregulacji zamierzacie podjąć?
Temat deregulacji wciąż powraca. Na konferencji uzgodnieniowej w MNiSW na temat wspomnianego projektu ustawy wyłączono wszystkie kwestie dotyczące zmian w prawie własności przemysłowej. Te tematy będą przedmiotem konsultacji w toku prac nad obszerną nowelizacją ustawy – Prawo własności przemysłowej, która jest dopiero przygotowywana.
Dalsze rozszerzanie uprawnień radców i adwokatów może wyraźnie obniżyć jakość usług, szczególnie w dziedzinie ochrony patentów, które wymagają wysoko specjalistycznej wiedzy – nie tylko prawnej, lecz także technicznej. Nie bez przyczyny na aplikacji rzecznikowskiej poświęca się wiele czasu na kwestie odpowiedniego formułowania opisów patentowych i podejścia do spraw technicznych. Takiej wiedzy brakuje radcom prawnym i adwokatom. Dlatego ich usługi mogą nie przynieść klientowi spodziewanego efektu, a czasami wręcz mogą zaszkodzić, jeśli nieumiejętne podejście do sprawy zniweczy np. możliwość zgłoszenia i skutecznej ochrony ciekawego, innowacyjnego rozwiązania.
Jednocześnie trzeba pamiętać, że wśród rzeczników patentowych jest wiele osób z podwójnymi uprawnieniami, czyli będących jednocześnie i rzecznikami, i adwokatami lub radcami prawnymi. Ja sama jestem przykładem takiego połączenia – jestem radcą prawnym i rzecznikiem patentowym. Dlatego uważam, że efektywne stosowanie prawa własności intelektualnej dla maksymalnej korzyści i dobra klientów wymaga odpowiedniego przygotowania.
Minister sprawiedliwości na początku roku powołał zespół do spraw opracowania koncepcji utworzenia sądów własności intelektualnej. Z inicjatywą powstania sądów patentowych już dość dawno wyszedł Urząd Patentowy RP...
Potrzeba utworzenia wyspecjalizowanego sądu w sprawach ochrony własności intelektualnej jest niezmiernie ważna. Dlatego liczymy, że prace będą szły sprawnie. Szczególnie w sytuacji, gdy administracja publiczna i organizacje okołobiznesowe tak wiele uwagi poświęcają wspieraniu innowacyjności. Dziś sędziowie w sądach powszechnych potrzebują wiele czasu na rozstrzygnięcie spraw dotyczących np. naruszenia patentów. Długość postępowania jest zmorą przedsiębiorców, może znacząco utrudnić, a nawet uniemożliwić funkcjonowanie firmy. Odpowiednio przeszkoleni sędziowie i biegli zapewniliby sprawne orzekanie w skomplikowanych sprawach. Liczymy, że będziemy mogli wsvpółdziałać przy tworzeniu sądu ds. własności intelektualnej, dzielić się wiedzą i doświadczeniem z naszej zawodowej praktyki. Dlatego planujemy utworzenie Centrum Biegłych przy Polskiej Izbie Rzeczników Patentowych – jednostki, która w zamyśle ma być źródłem opinii wykorzystywanych w toku spraw dotyczących własności intelektualnej i przemysłowej rozpatrywanych przez sądy.
Chcemy również, by przy PIRP powstał sąd arbitrażowy, gdzie wybierani przez strony z listy arbitrzy z uprawnieniami rzeczników patentowych, często także będący radcami prawnymi, adwokatami lub uznanymi teoretykami prawa, rozstrzygaliby spory. Dałoby to podwójną korzyść. Jedną byłoby rozstrzygnięcie sprawy przez arbitra wyspecjalizowanego w prawie własności przemysłowej i z odpowiednią wiedzą techniczną, co jest bardzo istotne w przypadku sporów patentowych. Drugą zaletą takiego rozwiązania byłoby zmniejszenie liczby spraw przed sądami powszechnymi.
Parlament Europejski w 2012 r. przyjął pakiet rozporządzeń dotyczących jednolitego patentu europejskiego. Do wdrożenia nowego systemu konieczna jest ratyfikacja porozumienia o Jednolitym Sądzie Patentowym przez 13 państw, które je podpisały. Czy system jednolitej ochrony patentowej jest korzystny dla naszych przedsiębiorców? Czy decyzja Polski o nieprzystąpieniu do tego systemu jest słuszna?
Środowisko rzeczników patentowych wraz z przedsiębiorcami walczyło o niepodpisywanie przez polski rząd porozumienia o Jednolitym Sądzie Patentowym, to żadna tajemnica. Polska była jednym z dwóch państw, które nie podpisały tego dokumentu, bo Włochy ostatecznie przystąpiły do porozumienia. Główne powody to problemy językowe, koszty i groźba pojawienia się gąszczu patentowego – nagle na terytorium naszego kraju zaczęłoby obowiązywać dziesięć razy więcej patentów niż wcześniej. Ryzyko naruszenia, nawet przypadkowego, cudzego patentu wzrosłoby wielokrotnie.
Nie przystąpiliśmy do porozumienia o JSP, ale gdy system jednolitego patentu zacznie obowiązywać, polski przedsiębiorca będzie mógł zostać pozwany przed Jednolitym Sądem Patentowym, jeżeli prowadząc swoją działalność (np. sprzedając towary), naruszy rozwiązanie chronione jednolitym patentem na terytorium innego państwa członkowskiego UE, które przystąpiło do systemu. A warto pamiętać, że postępowania w takich sprawach będą się prawdopodobnie toczyły w Monachium lub w Luksemburgu, być może w Londynie.
Jeśli jednolity patent stanie się rzeczywistością, to tym ważniejsze będzie zwiększenie liczby doskonale wykształconych i przygotowanych do wykonywania zawodu specjalistów z zakresu ochrony własności przemysłowej, czyli krajowych i europejskich rzeczników patentowych będących w stanie służyć pomocą polskim przedsiębiorcom i wynalazcom i świadczyć usługi na poziomie porównywalnym do ich odpowiedników w innych krajach UE. Musimy także edukować przedsiębiorców, uświadamiać im, z jakimi problemami mogą się zetknąć w przyszłości. Na razie jednak patent jednolity to nadal odległa perspektywa. Wciąż trwają prace nad przygotowaniem zaplecza dla jego obowiązywania, a sytuacja nieco się zmieniła, choćby z uwagi na brexit.