Przewodniczący komisji sprawiedliwości, która pracuje nad prezydenckimi projektami ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa przyznaje w rozmowie z DGP, że nie wszystkie poprawki były uzgadniane z prezydentem. Jego zdaniem odstępstwa od tego, co zaproponował prezydent nie są na tyle duże, by ustawom groziło weto.

Stanisław Piotrowicz przyznaje, że nie wszystkie zgłoszone poprawki w 100 proc. były uzgadniane z pretendentem. Tak jest m.in. w przypadku przegłosowanej wczoraj poprawki do ustawy o KRS, która daje prawo zgłaszania sędziów kandydatom do KRS, w której oprócz postulowanych przez prezydenta grup 25 sędziów i 2 tys. obywateli znaleźli się także prokuratorzy czy radcowie prawni.

- Nie jest tak, że wszystkie szczegóły były uzgodnione. Były uzgodnione najważniejsze dla reformy rozstrzygnięcia i tego się trzymamy. Kwestia prokuratorów jako grupy mogącej zgłaszać sędziów kandydatów do KRS nie była uzgadniana, ale w tej sprawie była dyskusja. W debacie publicznej były podnoszone głosy, żeby nie tylko środowiska sędziowskie mogły ich zgłaszać, ale także inne środowiska prawnicze. Ostateczni i tak będą ich zgłaszać grupy sędziowskie - podkreślił szef komisji sprawiedliwości. Dodał, że z kolei sam mechanizm wyboru sędziów do KRS został zgłoszony w wersji uzgodnionej z prezydentem.

Jego zdaniem ewentualne odstępstwa nie są na tyle duże, by groziło weto prezydenta. - Nie widzę podstaw do wetowania ustawy. Nie odchodzimy od projektu pana prezydenta, gdyby się nawet pojawiły jakieś odstępstwa to nie sądzę, by ich ciężar gatunkowy był taki, który by uzasadniał weto - podkreślił Piotrowicz. Dodał, że prace trwają i sugerował, że zmiany są możliwych w trakcie dalszych prac.