Nie można karać dziennikarza za bulwersującą opinię o śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego – uznał Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Dwa dni po katastrofie w Smoleńsku prezenter słowackiej stacji telewizyjnej JOJ PLUS w dosadnych słowach dał wyraz temu, co sądzi o Lechu Kaczyńskim i jego prezydenturze. Dziennikarz bezpardonowo stwierdził, że zmarły tragicznie polityk uosabiał skrajny polski konserwatyzm i rusofobię oraz był symbolem kraju, w którym wszyscy obywatele niebędący białymi heteroseksualnymi katolikami „urodzili się za karę”. Mimo to zauważył, że opłakują go nawet „Żydzi, homoseksualiści, liberałowie, feministki i lewicowi intelektualiści”. „Jest mi przykro, ale nie współczuję Polakom. Zazdroszczę im” – skwitował dziennikarz.
Zaraz po emisji programu na komentarz prezentera zareagowała słowacka rada nadzorująca nadawców radiowych i telewizyjnych, wszczynając postępowanie administracyjne. W finalnej decyzji stwierdzono, że treść i sposób prezentacji opinii przez dziennikarza naruszały godność zmarłego tragicznie prezydenta Polski, a to, że kontrowersyjna wypowiedź była podszyta sarkazmem i ironią, nie usprawiedliwia przyjęcia śmierci ważnego polityka z nieskrywaną satysfakcją. W efekcie ukarano prezentera za delikt administracyjny grzywną w wysokości 5 tys. euro.
Dziennikarz próbował jeszcze odwoływać się od tego rozstrzygnięcia do Trybunału Konstytucyjnego, ale ten zgodził się z radą medialną, że jego opinia wyrażała nie tylko sarkazm i krytycyzm, lecz także pozytywny stosunek do śmierci polskiego prezydenta. Kolejnym krokiem była skarga do trybunału w Strasburgu, w której prezenter zarzucił słowackim władzom, że ukarały go arbitralnie za to, że wypowiedział krytyczną opinię polityczną o rzekomym skrajnym konserwatyzmie Kaczyńskiego, a tym samym naruszyły jego swobodę wypowiedzi (art. 10 konwencji). Wytknął też radzie, że błędnie zinterpretowała jego komentarz jako afirmujący śmierć polskiego prezydenta. Dziennikarz przekonywał, że w swojej wypowiedzi przychylnie ocenił zakończenie epoki „skrajnego, nietolerancyjnego i agresywnego konserwatyzmu”, który prezentował Kaczyński. I właśnie tego zazdrościł Polakom.
Trybunał strasburski nie miał wątpliwości, że ukaranie dziennikarza było zgodne z prawem krajowym i służyło realizacji uzasadnionego celu. Pytanie tylko, czy było to konieczne. Sędziowie przypomnieli, że granice dopuszczalnej krytyki są zakreślone szerzej, gdy jej obiektem jest polityk, a nie osoba prywatna. Zauważyli też, że podstawą do ukarania dziennikarza był głównie fragment komentarza, w którym prezenter wyraził zazdrość wobec Polaków. Zdania te odczytano więc w oderwaniu od całej wypowiedzi i kontekstu wydarzeń. W rzeczywistości opinia prezentera nie była osobistym atakiem na zmarłego prezydenta, a dziennikarz wyraźnie stwierdził, że śmierć polityka była „ludzką tragedią”. Trybunał podkreślił też, że chociaż w komentarzu użyto mocnych słów, to mieścił się on w dopuszczalnych granicach publicystycznej stylistyki i wolności słowa.
Tym samym uznał, że doszło do naruszenia konwencji.
ORZECZNICTWO
Wyrok ETPC z 28 listopada 2017 r. w sprawie MAC TV przeciwko Słowacji, skarga nr 13466/12.