W artykule „Kiepscy kandydaci na śledczych” (DGP 217/2017) red. Emilia Świętochowska opisuje wyniki tegorocznego egzaminu prokuratorskiego, którego zdawalność wśród aplikantów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury wyniosła 72,68 proc. Dla porównani a, na co autorka zwraca uwagę, w latach poprzednich wskaźnik ten kształtował się na poziomie 98 – 100 proc.
Diagnozując przyczyny niskiej zdawalności w tym roku dziennikarka powołuje się m.in. na rozmowy z anonimowymi prokuratorami, którzy obok słabego przygotowania kandydatów wskazują „organizację aplikacji”, „przeładowanie klasycznymi wykładami z doktryny” i „brak przygotowania praktycznego”. I właśnie przeciwko tym nieprawdziwym stwierdzeniom chcę zdecydowanie zaprotestować, albowiem istotą modelu kształcenia wstępnego jest właśnie jego zdecydowanie praktyczny charakter.
Warto podkreślić, że aplikanci tylko 18 proc. czasu szkoleniowego spędzają na nauce w krajowej szkole. I są to zajęcia prowadzone w formie warsztatów (workshop), symulacji rozpraw, ćwiczenia polegające na rozwiązywaniu kazusów i pisaniu projektów pism procesowych na podstawie autentycznych akt spraw. Nie są to zajęcia teoretyczne, polegające – jak w poprzednim modelu szkolenia aplikacyjnego - na prowadzeniu wykładów ex cathedra, na wzór zajęć na wydziałach prawa.
Z kolei przez ponad 80 proc. czasu szkoleniowego aplikanci odbywają praktyki w sądach i prokuraturach w różnych wydziałach, pod okiem swoich patronów – doświadczonych sędziów i prokuratorów, którzy właśnie we współpracy z KSSiP odpowiadają za praktyczne przygotowanie tych młodych ludzi do służby sędziowskiej lub prokuratorskiej. Zdobywana przez aplikantów wiedza i ich umiejętności praktyczne weryfikowane są na bieżąco w formie sprawdzianów, podczas których należy przygotować konkretne pisma procesowe. Przed przystąpieniem do egzaminu prokuratorskiego czy też sędziowskiego każdy aplikant musi zdać ok. 30 takich sprawdzianów.
Poziom kształcenia praktycznego pozostaje zatem w rękach samych prokuratorów, od których aplikanci uczą się warsztatu pracy przez trzy tygodnie w miesiącu. W tej sytuacji paradoksalnie brzmią narzekania anonimowych prokuratorów na poziom kształcenia praktycznego aplikantów. Może po prostu właśnie ci, którzy narzekają, sami powinni więcej uwagi poświęcić aplikantom.
Warto również przypomnieć, że ideą powstania Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury było zapewnienie jednolitego, wysokiego poziomu kształcenia i wyeliminowanie błędów poprzedniego modelu aplikacji, kiedy to zdarzali się wykładowcy ograniczający szkolenie do odczytywania przepisów prawa. Cel ten jest realizowany. Oczywiście w krajowej szkole (nie, jak czytamy w artykule, „krakowskiej szkole”), będziemy również dogłębnie analizować wyniki tegorocznego egzaminu prokuratorskiego. Przy czym należy mieć na uwadze, że – jak w przypadku każdego egzaminu – zdający chcący uzyskać oczekiwany rezultat musi w przygotowanie włożyć odpowiedni wysiłek. Zatem w trosce o najwyższy poziom przygotowania przyszłych sędziów i prokuratorów rozmawiajmy o systemie kształcenia aplikantów, ale z poszanowaniem faktów.
Zawsze jesteśmy otwarci na dialog, a dla zainteresowanych nim prokuratorów, sędziów, a także dziennikarzy drzwi KSSiP są zawsze otwarte.