Kierowcy zostaną szybciej zidentyfikowani i ukarani za przekroczenie dozwolonej prędkości. Przekroczenie dozwolonej prędkości w mieście o 10 km/h ma kosztować 200 zł. Na autostradach i drogach ekspresowych będzie można jednak jeździć szybciej.

Zostanie utworzony automatyczny system nadzoru nad ruchem drogowym. W jego skład wejdzie sieć kilkuset nowoczesnych fotoradarów, które będą natychmiast przesyłać zarejestrowane wykroczenia do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Takie zmiany przewiduje poselski projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym. Wczoraj sejmowa komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych przyjęła sprawozdanie podkomisji nadzwyczajnej do tego projektu.

Ukarze automat

Zdjęcia z fotoradarów, które za pomocą nowoczesnych technologii transmisji danych trafią do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, które będzie funkcjonować przy Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego. Tam zostaną one szybko przetworzone. Przy wykorzystaniu komputerów będzie możliwa szybka identyfikacji właściciela pojazdu, którym popełniono wykroczenie. Niemal po chwili operatorzy Centrum wyślą właścicielowi auta wezwanie do uiszczenia mandatu lub wskazania sprawcy wykroczenia.

Taka automatyzacja systemu, jak i powierzenie kontroli nad nim GITD ma odciążyć policję i usprawnić nakładanie mandatów za wykroczenia drogowe. Tym bardziej, że policja będzie zwolniona ze ścigania kierowców za przekroczenie prędkości. Wykroczenia zarejestrowane przez policję także trafią do Centrum, które zajmie się postępowaniem zmierzającym do ukarania kierowcy.

- Każde zarejestrowane przekroczenie prędkości zostanie skierowane do centrum. Policja zostanie w pewnym sensie odciążona, ale będzie zajmowała się mandatami za inne wykroczenia na drodze – mówi Adam Jasiński, komisarz z Komendy Głównej Policji.

Kary pieniężne za przekroczenie prędkości będą nakładane w drodze decyzji administracyjnej, a nie mandatu karnego. Dlatego wezwanie do uiszczenia kary będą mogli wysłać pracownicy Centrum.

Dr Ryszard Stefański z Wyższej Szkoły Handlu i Prawa zastanawia się czy można aż tak łatwo wprowadzać kary administracyjne.

- Jeżeli doszło do popełnienia wykroczenia, to nie widzę podstaw, aby karę nakładał organ niesądowy – mówi Ryszard Stefański.

- Dzięki temu, że będzie to postępowanie administracyjne to zapewniona zostanie równość wszystkich wobec prawa. Osoby, które są chronione różnymi immunitetami na pewno nie unikną kary – tłumaczy inspektor Jacek Zalewski, dyrektor Biura Ruchu Drogowego w KGP.



Nieuchronność kary

Właściciel pojazdu będzie mógł od razu zapłacić karę. Zostanie także poinformowany o możliwości wskazania osoby kierującej w danym momencie pojazdem. Jednak jeżeli w ciągu 14 dni nie zapłaci kary lub nie wskaże sprawcy wykroczenia, to wówczas wysokość mandatu zostanie podwojona. Projekt przewiduje, że jeżeli w drodze powstępowania administracyjnego nie zostanie ustalona tożsamość kierowcy, to wówczas karze ma podlegać osoba wskazana w dowodzie rejestracyjnym.

Jeśli proponowane rozwiązania wejdą w życie, to zmniejszą temperament piratów drogowych, twierdzą eksperci. W sytuacji, gdy kierowca w ciągu pół roku pięć razy przekroczy prędkość, to za każde następne wykroczenie zapłaci podwójną stawkę. Takie podwyższone sankcje będą obowiązywały przez rok. Rozwiązanie to będzie funkcjonować nawet wtedy, gdy kierowca w ciągu jednego półrocza przekroczy dozwoloną prędkość mniej niż pięć razy, a suma kar w tym okresie przekroczy 2,5 tys. zł. Oto nie będzie trudno, gdyż za przekroczenie prędkości maksymalnie będzie można zapłacić 700 zł, a nie 500 zł, jak to jest w tej chwili.

Szybkość kosztuje

Projekt, po pewnych modyfikacjach wprowadzonych przez podkomisję, przewiduje, że w obszarze zabudowanym kierowca, który przekroczy dozwoloną prędkość o 10 km/h do 20 km/h, zapłaci 200 zł. Wcześniej posłowie chcieli, aby taki mandat groził już od przekroczenia prędkości o zaledwie 5 km/h. Jednak jeżeli w takim miejscu kierowca będzie jechał o ponad 50 km/h szybciej niż pozwalają znaki, to zapłaci 700 zł.

- Obecnie zaproponowane wysokości kar są bardziej rozsądne niż proponowane początkowo. Jednak sztywne stawki nie zawsze się sprawdzają. Są bowiem miejsca i sytuacje, w których nawet znaczne przekroczenie prędkości nie jest tak niebezpieczne, jak w innych miejscach, gdzie nawet nieznacznie szybsza jazda może spowodować tragedię – ocenia dr Ryszard Stefański. Podkreśla, że wprowadzenie nowych stawek mandatów i całego systemu będzie miało sens wtedy, gdy zostaną zweryfikowane wszystkie znaki ograniczające prędkość.

- Są bowiem znaki, które w wielu miejscach niepotrzebnie ograniczają prędkość w radykalny sposób. Nie zawsze służy to tak naprawdę bezpieczeństwu – podsumowuje Ryszard Stefański.

Poza obszarem zabudowanym przekroczenie dozwolonej prędkości o 10 km/h do 20 km/h będzie kosztowało 150 zł (50 zł mniej niż w pierwotnej wersji projektu). Przy jeździe szybszej o ponad 50 km/h od dopuszczalnej prędkości kara wyniesie już 600 zł.

Najniższe mandaty będą na drogach ekspresowych i autostradach. 100 zł wyniesie kara za przekroczenie prędkości o 10 km/h do 20 km/h i 500 zł za jazdę z prędkością ponad 50 km/h od tej wskazanej w przepisach.

W praktyce może okazać się, że za minimalne przekroczenie prędkości kierowcy nie poniosą kary.

- Co do zasady wszelkie wątpliwości tłumaczy się na korzyść sprawcy wykroczenia. Tymczasem urządzenia techniczne, jak fotoradary mogą się mylić w pomiarach o cztery kilometry na godzinę zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Dlatego potrzebna jest pewna tolerancja – mówi komisarz Adam Jasiński.

Szybciej na autostradzie

Podczas prac w podkomisji sejmowej wprowadzono propozycję, aby zwiększyć dozwoloną prędkość na autostradach i dwujezdniowych drogach ekspresowych. Zgodnie z nowym projektem na autostradzie będzie można podróżować z prędkością 140 km/h, czyli 10 km/h szybciej niż obecnie. Na dwujezdniowych drogach ekspresowych kierowcy będą mogli rozpędzić swoje auta do 120 km/h (obecnie do 110 km/h). Jednak na pozostałych trasach dozwolone prędkości pozostaną bez zmian.

Sieć fotoradarów batem na piratów drogowych