Przeżywający zawód miłosny mężczyzna chciał umrzeć. O pomoc poprosił kolegę (wręczył mu załadowany pistolet). Prośba została spełniona. Problem w tym, że zarówno sprawca, jak i ofiara byli pijani. Prokuratura w ostatnich dniach zakwalifikowała czyn jako przestępstwo z art. 148 kodeksu karnego, za które grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności. I wywołała lawinę komentarzy prawników.
Choć gest kolegi przypomina pomoc przy samobójstwie (art. 151 k.k.), to taka kwalifikacja – z oczywistych względów – jest niemożliwa. Pytanie jednak, czy nie należałoby rozważać zastosowania art. 150 k.k. Przepis ten stanowi: kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego, podlega karze od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Sankcja jest więc o wiele łagodniejsza.
Zeznania innych uczestników feralnej imprezy zawierają pewne niespójności, ale potwierdzają co do zasady wersję oskarżonego. Pomimo tego, jak zaznacza Jan Andrejczuk, prokurator rejonowy w Hajnówce, na tym etapie sprawy może być mowa jedynie o zabójstwie.
– To wstępna kwalifikacja, czekamy jeszcze na wyniki sekcji zwłok. Jeśli okaże się, że pokrzywdzony był pod wpływem alkoholu i sprawca również, to ciężko będzie uznać, że po jednej stronie mieliśmy do czynienia z racjonalnym żądaniem, a po drugiej ze współczuciem. A to wyklucza zastosowanie łagodniejszej odpowiedzialności karnej – mówi prokurator Andrejczuk. Dodając, że zastrzelony mężczyzna funkcjonował normalnie i tylko od czasu do czasu mówił, że chce ze sobą skończyć. – Natomiast art. 150 k.k. powinien być stosowany do osób ciężko i nieuleczalnie chorych, które na skutek cierpień nie widzą już sensu życia – podkreśla prokurator.
Doktor Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego nie wyklucza jednak możliwości zastosowania tego przepisu do przypadków, gdy ofiara żąda pozbawienia jej życia z innych powodów niż cierpienia fizyczne, choćby takich jak zawód miłosny. – Przyczyna, dla której ktoś żąda pozbawienia życia, jest nieistotna. Ustawodawca nie mówi, że żądanie zabicia albo współczucie ma być „usprawiedliwione okolicznościami”, jak czyni to choćby w art. 148 par. 4 – zaznacza dr Małecki.
Nieco inaczej patrzy na to dr Piotr Kładoczny z Uniwersytetu Warszawskiego. – Choć przepis rzeczywiście jest sformułowany bardzo ogólnie, to raczej nie należy go interpretować zbyt szeroko. Zabójstwo eutanatyczne powinno dotyczyć przypadków, w których żądanie śmierci jest wynikiem dramatycznej sytuacji człowieka, a nie przejściowych kłopotów – uważa dr Kładoczny, który również uważa, że stan upojenia alkoholowego uniemożliwia zastosowanie art. 150 k.k.
Innego zdania jest dr Małecki. – Alkohol nie wyklucza ani współczucia, ani świadomego żądania. Trzeba odróżnić sytuację, gdy ktoś pod wpływem alkoholu wpada na taki pomysł i nie do końca zdaje sobie sprawę z konsekwencji, od sytuacji, gdy przyszła ofiara po przemyśleniach podejmuje wcześniej w pełni świadomą decyzję, a alkohol miał tylko ułatwić jej wykonanie. Nie można rozumować w ten sposób, że skoro ktoś się upił i wyraził żądanie, to na pewno nie było to racjonalne – tłumaczy dr Małecki.
Wszystko zależy więc od realiów konkretnej sprawy. Jak podkreśla dr Małecki, najważniejsze, by żądanie spowodowania śmierci było stanowcze. – To nie może być sugestia czy prośba, lecz polecenie połączone z wywieraniem presji na konkretną osobę. Natomiast sprawca ma realnie współczuć ofierze i nie może się kierować żadnymi innymi motywami – akcentuje dr Małecki.