Nie ma nic dziwnego w tym, że wnioski aresztowe rozpoznaje nie tylko sędzia, który ma dyżur aresztowy – stwierdza w odpowiedzi na interpelację jednego z posłów Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości.
Słowa te padają w kontekście postępowania wszczętego przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie, a dotyczącego rzekomych nieprawidłowości w wyznaczaniu składów sędziowskich, które rozpoznawały wnioski o zastosowanie tymczasowego aresztowania wobec 10 podejrzanych w sprawie nierzetelności w funkcjonowaniu Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police SA.
Wszczęcie w tej sprawie śledztwa zostało odebrane przez środowisko sędziowskie jako próba wywołania w szczecińskim sądzie efektu mrożącego. Sąd ten bowiem nie zgodził się na zastosowanie wobec podejrzanych środków, o które wnioskował prokurator. Po tym PR w Szczecinie uznała, że należy przyjrzeć się składom sędziowskim, które podjęły takie decyzje. I doszła do wniosku, że były one wyznaczone niezgodnie z zasadami kodeksu postępowania karnego oraz przepisami regulującymi organizację i ustrój sądów. Te bowiem stanowią, że sędziów powołanych do orzekania w sprawie wyznacza się według kolejności wpływu oraz jawnej alfabetycznej listy sędziów danego sądu lub wydziału.
Problem jednak w tym, że – jak wynika z odpowiedzi udzielonej posłowi Piotrowi Misiło przez Łukasza Piebiaka – postępowania aresztowe żądzą się nieco innymi zasadami.
„Zasada przydziału według kolejności wpływu dotyczy wyłącznie spraw rozpoznawanych na rozprawie. Natomiast sprawy tzw. aresztowe, na które powołuje się pan poseł, rozpoznawane są na posiedzeniu” – zaznacza wiceminister. Dalej tłumaczy, że regułą jest, iż wnioski aresztowe rozpoznawane są przez sędziego pełniącego dyżur aresztowy. Ale, „ze względu na specyfikę tych spraw, w szczególności konieczność rozpoznania wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania w terminie 24 godzin od przekazania go do sądu, praktykuje się wyznaczanie sędziego asekurującego, który może okazać się pomocny przy rozpoznaniu większej ilości takich wniosków”. To jednak nie koniec. Wiceminister Piebiak dodatkowo podkreśla, że takie działanie jest wręcz pożądane dla prawidłowego i terminowego rozpoznania wniosków aresztowych.
Z powyższego można więc wysnuć ostrożny wniosek, że rację mieli sędziowie, którzy komentowali policką historię na łamach DGP. Podkreślali, że nie jest niczym niezwykłym i niezgodnym z procedurami sytuacja, w której sędzia pełniący dyżur aresztowy – widząc, że może nie wyrobić się w wyznaczonym przez ustawę czasie – prosi o przydzielenie wsparcia w rozpoznawaniu wniosków o areszt. Tymczasem w sprawie Polic takich wniosków wpłynęło aż 10, a osoby, których one dotyczyły, nie były podejrzewane o popełnienie prostych przestępstw, lecz menedżerskich (łączna wartość strat spółki Police, do jakich rzekomo doprowadzili byli członkowie zarządu firmy, sięga co najmniej 30 mln zł).
To, że wnioski były obszerne, potwierdza również w odpowiedzi na interpelację wiceminister Piebiak, który informuje, że wraz z nimi do szczecińskiego sądu przesłano 74 tomy akt zawierających ponad 9,5 tys. kart.