Kilka lat temu działałem w studenckim samorządzie. Przypadł mi w udziale zaszczyt zaopiekowania się profesorem z zagranicy. Wielki autorytet w swojej dziedzinie. Okazało się, że wybitny naukowiec nie potrafił zapłacić za kawę w automacie, a znalezienie sali wykładowej było dla niego wyzwaniem większym niż napisanie książki.
Jest też bardzo znany polski profesor, który naukowo interesuje się zmianami społecznymi w kontekście dostępu Polaków do internetu, a nie potrafi obsługiwać komputera, a do myszki podchodzi jak do jeża.
Dlaczego o tym piszę? Bo tak samo jest z prof. Małgorzatą Gersdorf, pierwszą prezes Sądu Najwyższego. Jest wybitnym naukowcem, świetnym prawnikiem. Ale swoją działalnością „na urzędzie”, dezorientacją w życiu publicznym raz za razem ośmiesza instytucję, którą reprezentuje.
W poniedziałek prezes poszła do Pałacu Prezydenckiego. Uroczystość podniosła: przyjęcie ślubowania od nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
Rzecz w tym, że prof. Gersdorf go nie uznaje. Uważa, że wybrano dublera dublera, bo nowo powołany Justyn Piskorski zastąpił na stanowisku zmarłego Lecha Morawskiego, który z kolei zajął obsadzone już miejsce.
Wyszło więc na to, że pierwsza prezes Sądu Najwyższego uznała racje głoszone przez Prawo i Sprawiedliwość od wielu miesięcy. Gdy prof. Gersdorf się zorientowała, jak została odebrana jej obecność w pałacu, postanowiła, że Sąd Najwyższy wyda w tej sprawie oświadczenie.
Zacytujmy fragment: „proszę o przyjęcie zapewnienia, że w trudnym okresie stresów i przepracowania, każdemu z nas zdarzają się kroki podjęte bezrefleksyjnie, z przeoczeniem specyficznych uwarunkowań, które powinny być brane pod uwagę w działalności publicznej pierwszego prezesa Sądu Najwyższego”.
Wychodzi więc na to, że prof. Gersdorf poszła na spotkanie z głową państwa z przepracowania. I – parafrazując doskonałego Andrzeja Seweryna, wcielającego się w „Uchu Prezesa” w postać wicepremiera Jarosława Gowina – co prawda poszła, ale się nie cieszyła.
Pozostaje mieć nadzieję, że mniej doświadczeni koledzy po fachu pani profesor, czyli liniowi sędziowie, mają mniej od niej na głowie. I są bardziej wypoczęci. Nie chciałbym trafić przed ich oblicze i ucierpieć tylko wskutek tego, że akurat byli przepracowani.
Raptem kilkanaście tygodni temu dziesiątki tysięcy Polaków paliło świece w ramach solidarności z bracią sędziowską. Małgorzata Gersdorf po zawetowaniu ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę powiedziała, że wraz z kolegami jest dłużniczką społeczeństwa. Szkoda, że tak szybko rozmieniła ten kredyt na drobne.