„Kłamliwy”, „zmanipulowany”, „obraźliwy” – takimi słowami sędziowie z Krajowej Rady Sądownictwa określili przekaz płynący z kampanii „Sprawiedliwe sądy” prowadzonej przez Polską Fundację Narodową. W wydanym oświadczeniu KRS wyraziła też oburzenie, że akcję dyskredytującą sądy w oczach obywateli sfinansowano z pieniędzy publicznych.
– To, co dzieje się na polskich ulicach, to jest antyreklama i czarny PR – podkreślał na piątkowej konferencji prasowej rzecznik prasowy rady Waldemar Żurek. Przekonywał też, że przypadki nieetycznych sędziów, które mają uzasadniać konieczność gruntownej reformy sądownictwa, zostały przedstawione w kampanii nierzetelnie. Jako przykład podał przywołanego w spocie filmowym sędziego, który w 2006 r. ukradł kiełbasę wartą 6,90 zł, a dzień później złapano go na jeździe pod wpływem alkoholu. Rzecznik KRS przypomniał, że jeszcze w tym samym roku sprawca wykroczenia został odsunięty od orzekania, a także stracił uprawnienia sędziego w stanie spoczynku. Później usłyszał także wyrok sądu karnego. – Takie przypadki, niestety, zdarzają się w każdych zawodach – zaznaczył Żurek. – My się wstydzimy za każdego sędziego, który łamie prawo – dodał. Jego zdaniem podobnie zafałszowana została sprawa sędzi, która ukradła spodnie (również przywołana w kampanii PFN). Żurek tłumaczył, że była to osoba w bardzo zaawansowanym wieku, 12 lat przed incydentem przeniesiona w stan spoczynku ze względu na załamanie nerwowe. Jego zdaniem jest to kolejny dowód na to, że cała akcja medialna została przygotowana na podstawie wycinków prasowych z ostatnich lat.
Twórcom strony internetowej SprawiedliweSady.pl wytknął też wprowadzanie opinii publicznej w błąd w kwestii zmian, jakie ma przynieść reforma wymiaru sprawiedliwości autorstwa PiS. Znajduje się tam bowiem np. komunikat, że po wprowadzeniu zmian „sędzią Sądu Najwyższego będzie mogła zostać osoba, która nie była prawomocnie skazana za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego”. Tymczasem już dzisiaj zgodnie z prawem tak właśnie jest.