Norma konstytucji z 1997 r. zawarta w art. 180, który obok gwarancji nieusuwalności sędziów zawiera w pkt. 5 upoważnienie, aby w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów wyborczych było można sędziów przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem pełnego uposażenia – ma swoją prehistorię.
Po 4 czerwca 1989 r. i przełomie ustrojowym sformułowano oczekiwania społeczne dotyczące oczyszczenia środowiska sędziowskiego i prokuratorskiego z osób niekompetentnych, skompromitowanych i uzależnionych politycznie – sprzecznie z wymogiem bezstronności.
Przed 1989 r. była grupa sędziów – prócz tych wyraźnie i jednoznacznie zaangażowanych w procesy polityczne – którzy na podstawie wielu wówczas obowiązujących regulacji orzekali w sposób urągający prawom oskarżonych w procesach i przed kolegiami do spraw wykroczeń. Dotyczyło to przepisów o zwalczaniu spekulacji, przepadku mienia, konfiskat, zwolnień z pracy stanowiących komponent represji politycznych.
Jednym z ramowych przepisów, w ramach których postępowanie sędziów i orzecznictwo sądowe cechowało się służalczością, był wprowadzony po zawieszeniu stanu wojennego art. 282a ówczesnego kodeksu karnego. Stanowił on, że: „Kto podejmuje działanie w celu wywołania niepokoju publicznego lub rozruchów, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech”. Sędziowie orzekający dowolnie stosowali domniemanie zachodzenia tych przesłanek, oddalając formułowane pod ich adresem wnioski dowodowe na okoliczność braku przesłanek ustawowych przestępstwa w działaniu oskarżonych, jak i braku celu wywołania niepokoju publicznego w zamiarach podsądnych.
Orzekający sędziowie na mocy art. 282a k.k. skazywali kolporterów, drukarzy i redaktorów publikacji wydawanych bez kontroli cenzury, a także ich posiadaczy, stosując domniemanie, że tego typu publikacje z samej swojej genezy i istoty muszą służyć „wywołaniu niepokoju publicznego i rozruchów”. Samo oskarżenie i brak weryfikacji przez urząd cenzorski czyniło w ich ocenie zbędnym wnioskowane przez obrońców oskarżonych postępowanie dowodowe – zmierzające do ustalenia realnego zaistnienia znamion zarzucanego przestępstwa.
Z inicjatywy ministra sprawiedliwości Aleksandra Bentkowskiego w marcu 1990 r. problem oczyszczania środowiska sędziowskiego wrócił do debaty publicznej jako zadanie do rozważenia systemowego. Na jego wniosek Komitet Helsiński przedstawił i ujawnił na użytek publiczny dokumentację z własnego archiwum, świadczącą o udziale sędziów i prokuratorów w śledztwach, procesach i postępowaniach o podłożu politycznym. Krajowa Rada Sądownictwa zajęła w związku z tym stanowisko stwierdzające:
„W związku z faktem, że niezawisłość sędziowska i nieusuwalność sędziego stanowią naczelną regułę ustrojową, nie do przyjęcia są koncepcje przeprowadzenia weryfikacji w środowisku sędziowskim metodami administracyjnymi, dyscyplinarnymi”.
Nie wypaliła propozycja przeprowadzenia zindywidualizowanych, specjalnych postępowań dyscyplinarnych w środowiskach sędziowskich, analizujących orzecznictwo sędziów w poszczególnych sprawach z okresu PRL. Specjalnych, jako że pozwalających wszcząć postępowanie dyscyplinarne mimo przedawnienia (w zwykłym trybie przedawnienie w sędziowskich sprawach dyscyplinarnych następowało po upływie jednego roku).
Senat RP na początku lat 90. ubiegłego wieku zwrócił się do ministra sprawiedliwości o przygotowanie ustawy o weryfikacji sędziów, pozwalającej wszcząć postępowanie dyscyplinarne w ww. trybie mimo przedawnienia. Zabrakło jednak woli politycznej ku temu.
Mimo to Senat II kadencji podjął inicjatywę wniesienia do ustawy o ustroju sądów powszechnych poprawki, mocą której sędziów, co do których stwierdzono sprzeniewierzenie się w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości (władzy sądowniczej) zasadom niezawisłości i niezależności, można pozbawić prawa wykonywania zawodu sędziego. Realność przesłanek zarzutu miało potwierdzać dwuinstancyjne postępowanie dyscyplinarne, po czym do skutków zarzutu miał się ustosunkować w dwuinstancyjnym postępowaniu sąd. Jego orzeczenie o ewentualnym pozbawieniu prawa wykonywania zawodu miało być skuteczne dopiero po zaakceptowaniu przez prezydenta (bo to prezydent aktem mianowania nadaje swoim imperium prawo wykonywania władzy sędziowskiej). Wprowadzony do ustawy o u.s.p. przepis (art. 59 1 ) został uznany przez trzyosobowy skład Trybunału Konstytucyjnego za godzący w nienaruszalność zasady niezawisłości sędziowskiej i wycofany z obowiązującego porządku prawnego.
Obywatelski projekt konstytucji autorstwa NSZZ „Solidarność” i ugrupowań centroprawicowych przedstawiony Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego przewidywał, że w terminie 1 roku od daty wejścia w życie konstytucji zostanie przeprowadzona weryfikacja wszystkich sędziów pod względem przestrzegania przez nich zasady niezawisłości (art. 163 projektu), a w terminie 3 miesięcy od daty wyborów prezydenta powołani zostaną nowi sędziowie Trybunału Konstytucyjnego z wygaśnięciem mandatu dotychczasowych (art. 167 projektu).
W tym stanie rzeczy w toku prac Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego powstała propozycja stworzenia mechanizmu odsuwania sędziów od aktywnego sprawowania wymiaru sprawiedliwości przy wykorzystaniu zmiany ustroju sądów lub zmian granic okręgów sądowych. Co istotne, model ten przewidywał pozostawienie odsuwanym sędziom pełnego uposażenia i nie dopuszczał do indywidualnego stygmatyzowania ich zarzutami sprzeniewierzenia się zasadzie bezstronności, niezależności i niezawisłości.
Budziła wątpliwość możliwość posługiwania się tym mechanizmem przez każdorazową kadencyjnie zakreśloną większość parlamentarną władzy ustawodawczej jako suwerennej i decyzyjnej w tym zakresie reprezentacji narodu. Jednak uchwała Sądu Najwyższego z grudnia 2007 r. uzasadnia rozważenie zastosowania tego mechanizmu konstytucyjnego aktualnie. Uchwałą tą SN ochronił przed odpowiedzialnością karną i dyscyplinarną sędziów, którzy sprzeniewierzyli się przed 1989 r. podstawowej zasadzie wymiaru sprawiedliwości, iż nie karze się za czyny niebędące przestępstwami w chwili ich popełnienia. Sędziowie ci skazywali na podstawie antydatowanych przepisów penalizacyjnych dekretu o stanie wojennym.
Prezes SN tłumaczył to tym, że sędziowie zobowiązani są stosować obowiązujące prawo bez względu na jego treść, konstytucja PRL nie zawierała zakazu działania prawa wstecz i nie było mechanizmu oceny konstytucyjności ustaw, a PRL nie była, jak to ma miejsce dzisiaj, „demokratycznym państwem prawnym”.
Sąd Najwyższy sprzeciwiał się nie tylko uznaniu za naganne i potępieniu tej praktyki orzeczniczej, ale nadto uznawał za niedopuszczalne ujawnianie (lustracja) tajnych współpracowników komunistycznych służb specjalnych wśród sprawujących aktualnie wymiar sprawiedliwości sędziów, co stwarza domniemanie przyzwalania na podtrzymywanie podobnych zależności wobec każdorazowego aparatu władzy wykonawczej.
Narzucanie takich standardów i obligu orzeczniczego w tym zakresie koliduje z zasadami demokratycznego państwa prawnego i uzasadnia zastosowanie art. 180 ust. 5 konstytucji dla odnowienia orzeczniczego składu Sądu Najwyższego przy generalnej zmianie systemowej ustroju sądów.