MS zapowiada kompleksową reformę modelu funkcjonowania biegłych sądowych, ale wyklucza zmiany dotyczące najbardziej gardłowej kwestii: niskich wynagrodzeń.
Najpotrzebniejsi biegli to ci z wiedzą medyczną / Dziennik Gazeta Prawna



O potrzebie podwyższenia stawek oferowanych sądowym ekspertom – zwłaszcza w dziedzinach deficytowych, takich jak szeroko pojęta medycyna – od lat mówi się nie tylko w samym środowisku, lecz także wśród sędziów i pełnomocników. Jak wynika z opublikowanego w tym roku raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, ponad połowa prezesów sądów okręgowych, którzy są odpowiedzialni za prowadzenie list biegłych, uważa, że utrzymują się one na zbyt niskim poziomie. W szczególności dotyczy to biegłych lekarzy. – Wynagrodzenia otrzymywane przez nich na rynku są poza zasięgiem sądów i stron. Podobnie trudno jest zachęcić do sporządzenia ekspertyzy biegłych rewidentów, których normalne stawki są kilkakrotnie wyższe od tych przyznawanych przez sądy. Motywacją w ich przypadku może być tylko chęć podjęcia nowego wyzwania zawodowego lub służba publiczna – mówi sędzia Hanna Kaflak-Januszko z wydziału cywilnego Sądu Rejonowego w Słupsku.
Więcej elementów rynkowych
Resort sprawiedliwości potwierdza, że dostrzega problemy związane z wysokością taks oferowanych biegłym, ale zasadniczo nie zamierza zmieniać sposobu ich opłacania. Podstawy i zasady ustalania stawek (są one uzależnione od kwoty bazowej) określają rozporządzenia.
W przypadku lekarzy bez stopnia lub tytułu naukowego wahają się w granicach od 22,90 do 32,39 zł za każdą rozpoczętą godzinę pracy, a dla medyków mających stopień naukowy doktora wynoszą 45,63 zł. Resort przekonuje jednak, że nie odbiegają one znacząco od średnich godzinowych wynagrodzeń lekarzy, które wyłaniają się z wyliczeń statystycznych (ok. 36,5 zł według GUS). Co więcej, MS dowodzi, że średnie stawki rynkowe zawierają też w sobie kwotę należnego podatku dochodowego oraz zaliczki na składki z tytułu ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego. Te zaś nie są potrącane od wynagrodzeń biegłych.
– Brak zatem podstaw do jednoznacznej negatywnej oceny obowiązujących rozwiązań prawnych dotyczących wynagrodzeń biegłych – konkluduje resort. Jednocześnie krytycznie odnosi się do pomysłu wprowadzenia systemu opinii prywatnych, a więc zamawianych i opłacanych wyłącznie przez strony postępowania. – Więcej elementów rynkowych z pewnością tak. Pełna rynkowość wydaje się nieść jednak niebezpieczeństwa – mówi wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
Specyfika dużych ośrodków
Prawnicy procesowi podkreślają jednak, że statystyki mają się nijak do realiów rynkowych, a także nie uwzględniają specyfiki dużych ośrodków czy dostępności ekspertów różnych specjalizacji (w przypadku nauk medycznych sądy odczuwają szczególnie niedobory ortopedów, traumatologów i psychiatrów). – Nie da się zachęcić do sporządzania opinii na potrzeby postępowań najlepszych na rynku fachowców bez podwyższenia obecnych stawek wynagrodzeń. Zwłaszcza że takie zajęcie wiąże się często nie tylko z bardzo dużym nakładem pracy, lecz także ze stresem związanym z udziałem w rozprawach czy długim dojazdem do sądu – uważa adwokat Bartosz Lewandowski.
Z drugiej strony pełnomocnicy zarzucają też sądom, że zbyt pobieżnie sprawdzają, czy wynagrodzenie, o jakie wnioskuje za swoją opinię ekspert, rzeczywiście znajduje odzwierciedlenie w nakładzie i czasie pracy. – Miałem niedawno sytuację, w której biegły wskazał, że przetłumaczenie 10-stronicowego dokumentu z języka angielskiego na polski zajęło mu 30 godzin, co wydaje się mało prawdopodobne. Sądy jednak niezbyt wnikliwie weryfikują rachunki przedkładane przez biegłych. Strony mogą składać skargi na postanowienia referendarzy w sprawie kosztów, ale z mojego doświadczenia wynika, że rzadko one skutkują – twierdzi mec. Lewandowski.
– To prawda, czasem godziny pracy deklarowane przez biegłych sprawiają wrażenie nierealnych. Bywa, że sądy przymykają na to oko, bo nie ma tu pisanych zasad, jak oceniać rachunki. Zazwyczaj biegli trzymają się jednak określonych pułapów i gdy porównujemy je z wynagrodzeniem na rynku, to żądane kwoty wydają się sensowne – tłumaczy sędzia Kaflak-Januszko.
Uporządkowanie list fachowców
Kolejny problem od lat podnoszony przez środowiska prawnicze to brak mechanizmów sprawdzania doświadczenia i kwalifikacji kandydatów na sądowych ekspertów. – Nie da się mówić o podwyżce wynagrodzeń biegłych bez poprawy sposobu ich selekcjonowania. Ale obecnie prezesi sądów okręgowych nie dysponują jasnymi procedurami weryfikowania kompetencji takich osób. Trzeba też zastanowić się, czy są najbardziej odpowiednim podmiotem, aby się tym zajmować – zauważa Barbara Grabowska-Moroz, współautorka raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Polskiej Rady Biznesu na temat funkcjonowania polskiego systemu biegłych.
Resort sprawiedliwości potwierdza, że jest to jedna z kwestii, która ma zostać uregulowana na nowo. Podobnie jak stworzenie centralnej, elektronicznej bazy biegłych sądowych zawierającej wystandaryzowane, usystematyzowane dane na temat ich specjalności, doświadczenia i aktywności w sądzie.
– Sądy powinny mieć dostęp lepszy i łatwy ogląd kompetencji biegłych, szybko móc dowiedzieć się, jak bardzo są obciążeni i na ile często korzysta się z ich usług. Dziś dużo czasu traci się na wydzwanianie i wyszukiwanie tych wszystkich informacji, bo listy prezesów sądów okręgowych są bardzo niekompletne – podkreśla sędzia Kaflak-Januszko.