OCHRONA ŚRODOWISKA
Resort środowiska szykuje nowe standardy dla stacji pomiarowych oraz chce ujednolicić metody badawcze wykorzystywane przez wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska. Mają być dzięki temu dokładniejsze i bardziej reprezentatywne dla całego kraju. To główne założenia najnowszego projektu nowelizacji dwóch ustaw: Prawa ochrony środowiska i o Inspekcji Ochrony Środowiska, który został przedstawiony w piątek.
Resort środowiska zauważa w nim problem, który ekolodzy podnosili wielokrotnie, czyli niewydolność systemu monitoringu powietrza. Opiera się on na danych zebranych przez ok. 300 stacji pomiarowych rozlokowanych zwykle w dużych miastach.
Rzecz w tym, że ich pomiary nie są – przy prawie 2,5 tys. gminach w Polsce – reprezentatywne dla każdej miejscowości. Stąd też uzupełnieniem jest modelowanie matematyczne. Polega ono na zestawieniu ze sobą kilku strumieni danych – m.in. ilości emisji trującej substancji, ukształtowania terenu i pogody.
Resort środowiska zauważa, że wojewódzkie inspektoraty stosują różne programy do obróbki zbieranych danych, często zlecając te zadania zewnętrznym firmom. Proponuje więc ujednolicić systemy informatyczne, by łatwiej było zbierać i analizować dane o źródłach zanieczyszczeń.
Kto ma odpowiadać za wdrożenie jednolitych standardów? Dodatkowe uprawnienia ma zyskać właśnie Inspekcja Ochrony Środowiska. Czekają ją też nowe zadania, m.in. dokonywanie okresowych przeglądów punktów pomiarowych (co najmniej raz na pięć lat).
Ministerstwo liczy, że proponowane zmiany zapewnią większą dokładność, porównywalność i spójność wyników rocznych ocen jakości powietrza w strefach. To z kolei jest o tyle ważne, że w przypadku zakwalifikowania danego obszaru do klasy C (gdy poziom stężeń zanieczyszczenia przekracza poziom dopuszczalny/docelowy) zarząd województwa musi opracować i przyjąć program ochrony powietrza. W nim musi z kolei wyszczególnić konkretne działania naprawcze i prewencyjne, żeby stopniowo ograniczać ilość trujących substancji w powietrzu.
Resort przekonuje przy tym, że nie chodzi tylko o statystykę. Spójny system ma pozwolić lepiej przewidzieć, gdzie i kiedy powietrze zgęstnieje od smogu na tyle, że trzeba będzie ogłosić stan alarmowy.
Do tej pory był z tym duży problem. Władze miast reagowały za późno i np. oferowały darmową komunikację miejską już po fakcie, zamiast z wyprzedzeniem, aby przeciwdziałać przekroczeniu. ⒸⓅ
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach