Ogólnikowe powoływanie się na konieczność ochrony tajnych informacji nie może być wymówką dla odmowy odpowiedzi na pytanie, czy ktoś był podsłuchiwany.
To sedno najnowszego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego dotyczącego problemu żądania ujawnienia danych o inwigilacji w trybie dostępu do informacji publicznej. Doszło na tym tle do sporu między prokuratorem generalnym a sędzią w stanie spoczynku. Skarżąca domagała się informacji, czy od 1980 r. miała założony podsłuch. Prokuratura za pierwszym razem odmówiła, twierdząc, że żądane dane za okres do 1990 r. znajdują się w zasobach IPN, zaś pozostałe nie stanowią informacji publicznej. Argumentację PG obalił jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, a później także NSA (sygn. akt I OSK 1413/13) i obie instancje zobowiązały go do merytorycznego rozpatrzenia wniosku sędzi.
Skarżąca po raz kolejny otrzymała jednak odpowiedź odmowną. W uzasadnieniu swojej decyzji PG stwierdził jedynie, że czynności prowadzone w ramach kontroli operacyjnej są niejawne z mocy ustawy, a konkretnie wynika to z przepisów regulujących działalność poszczególnych służb. I co za tym idzie jakakolwiek informacja związana z prowadzeniem inwigilacji jest tajna. Nawet samo założenie komuś w przeszłości podsłuchu. Prokurator generalny dodał, że na podstawie obowiązującego wówczas prawa o prokuraturze (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 270, poz. 1599 ze zm.) ma tylko obowiązek przedstawiania co roku posłom i senatorom zbiorczej informacji o łącznej liczbie osób, wobec których wydano zarządzenie o zastosowaniu kontroli operacyjnej i nagrywania rozmów.
Sędzia uznała to wyjaśnienie za niewystarczające i znowu odwołała się od decyzji szefa prokuratury do WSA. Ten zaś zasadniczo przyznał rację skarżącej, zaznaczając, że powołanie się na ochronę informacji niejawnych bez wykazania, że wiadomości, jakich domagała się sędzia, mają rzeczywiście taki charakter, nie uzasadnia wydania decyzji odmownej. Zwłaszcza że twierdzenie, iż przepisy określające uprawnienia służb stanowią bezwzględną przeszkodę, uniemożliwia choćby polemizowanie z takim stanowiskiem.
Argumentację WSA podzielił wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny, rozpoznając skargę PG. – Nie wystarczy ogólnikowo stwierdzić, że czynności operacyjne są niejawne z mocy prawa. Trzeba wyjaśnić, dlaczego nie można udostępnić żądanych informacji akurat w tej konkretnej sprawie – powiedziała na rozprawie sędzia sprawozdawca Jolanta Sikorska. Podkreśliła także, że art. 10 ea obowiązującego wcześniej prawa o prokuraturze, który zobowiązywał PG do przekazania sprawozdania o działalności służb parlamentowi, wcale nie zamyka drogi do wystąpienia z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej.
Eksperci od problematyki inwigilacyjnej zwracają uwagę, że służby, do których kierowane są takie żądania, czy – jak w analizowanej sprawie – prokurator generalny, znajdują się w pewnej pułapce.
– Z jednej strony określone informacje uznają za niejawne. Z drugiej, zgodnie z wyrokiem NSA, muszą w jawny sposób wytłumaczyć, dlaczego coś jest w danym przypadku tajne – zauważa Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. – Linia sądów administracyjnych, które stawiają służbom takie wymaganie, ma z pewnością sens, zwłaszcza w kontekście problemu nadmiernego utajniania dokumentów dotyczącego agencji wywiadowczych na całym świecie. Polskie przepisy w zasadzie nie przewidują metod, z pomocą których osoba fizyczna mogłaby kwestionować bezpodstawne nadanie klauzuli niejawności – dodaje ekspert.
Inwigilacja w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Podkreśla jednocześnie, że kluczową kwestią jest to, aby sąd miał możliwość przejrzenia dokumentów, nawet tych niejawnych, na podstawie których służby wydają decyzję odmowną w danej sprawie, oraz sprawdzić, czy rzeczywiście zweryfikowano charakter zawartych w nich informacji. Łącznie z tym, czy ich upublicznienie może zagrażać bezpieczeństwu państwa.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 19 lipca 2017 r., sygn. akt. I OSK 2718/15.