W szczególności, gdy na okolicznych posesjach rosną wyższe i potężniejsze drzewostany. Sadzenie roślinności, w tym wysokich drzew, dla oddzielenia się od sąsiednich nieruchomości, jest powszechne w warunkach podmiejskich.

Sprawa dotyczyła konfliktu pomiędzy sąsiadami. Powodowie twierdzili, że sosnowy szpaler, rosnący za płotem zacienia jego nieruchomość w 70-80% i uniemożliwia mu swobodne z niej korzystanie. Nie mogą między innymi założyć kolektorów słonecznych. Wskazali również, że konary zagrażają linii energetycznej i utrudniają odbiór sygnału telewizyjnego. W związku z powyższym zażądali, by pozwani usunęli 45 drzew, rosnących wzdłuż granicy oraz powstrzymywali się od podobnych naruszeń w przyszłości.

Pozwany nie zgadzał się z tymi zarzutami. Podkreślał, że już w chwili zakupu nieruchomości rosły na niej problematyczne rośliny, a sąsiedzi nie zgłaszali żadnych uwag. Tym bardziej, że rosną one w odległości metra od granicy działki, a po stronie powodów nie brakuje drzew. W sąsiedztwie także znajduje się bujna roślinność. Zdaniem mężczyzny olejki eteryczne sosny łagodzą objawy rozedmy płucnej, na którą choruje. Tłumaczył, że „postawa powodów wynika z niechęci, jaką zaczęli oni przejawiać do pozwanego po tym, jak zakupił on w sąsiedztwie inną nieruchomość, na której planuje budowę hotelu”.

W trakcie procesu 20 drzew wycięto. Pozostałe zostały przez pozwanego przycięte. Mężczyzna wypielęgnował także inne rośliny występujące na jego działce. Robił zawsze, gdy poprosili go o to sąsiedzi. Nie chciał jednak wycinać wszystkich drzew, gdyż spowodowałoby to wzrost hałasu, liczby pyłków oraz wibracji związanych z ruchem pojazdów. Przycięcie zmniejszyło zacienienie na działce sąsiadów, ale nie wyeliminowało go całkowicie.

Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie „pokoje mieszkalne powinny mieć zapewniony czas nasłonecznienia co najmniej 3 godziny w dniach równonocy (21 marca i 21 września) w godzinach 7.00-17.00”. Badania wykazały, że pomieszczenia powodów mają wymagany przez prawo poziom nasłonecznienia, a nawet znacznie go przekraczają. Problematyczne drzewa nie stanowią również przeszkody do zamontowania przez powodów kolektorów słonecznych, gdyż „w polskich warunkach optymalną ich lokalizacją są ściany o wystawie południowej, nachylone pod kątem 40-45 stopni. Budynek powodów nie posiada połaci dachowej o wystawie południowej (południowa elewacja jest ścianą pionową, wobec czego montaż kolektorów wymagałby dodatkowej konstrukcji). Kolektory można zatem zamontować na połaciach dachowych o orientacji wschód-zachód i w tym przypadku nasadzenia na nieruchomości pozwanego nie stanowią przeszkody”. Biegły dendrolog nie potwierdził także, by drzewa stanowiły jakiekolwiek zagrożenie.

Sąd uznał, że powodowie hiperbolizowali istniejący problem. Nie brali pod uwagę uciążliwości, jakie wynikną z ewentualnego wycięcia roślinności. Nie znalazł żadnych dowodów na fakt, że powodowie żądali od pozwanego przecięcia gałęzi.

„Skoro powodowie domagali się przywrócenia stanu zgodnego z prawem to winni w sposób nie budzący żadnych wątpliwości wykazać, że takie naruszenie ich prawa nastąpiło, w szczególności, że dalsze utrzymywanie przedmiotowych drzew zakłóca korzystanie z ich nieruchomości ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Nie wystarczą tutaj jedynie same ich twierdzenia. Powodowie powyższemu ciężarowi nie sprostali” – czytamy w uzasadnieniu.

Z uwagi na powyższe uznano, że nasadzenia drzew znajdujących się na nieruchomości pozwanego, przy granicy z nieruchomością powodów, „nie zakłócają korzystania z ich nieruchomości ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych”. Powództwo zostało więc oddalone.

Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu, sygn. akt: I C 1021/14