Możliwość politycznego odwoływania sędziów pamiętamy z okresu stanu wojennego. Oczywiście tych tylko, którzy „nie dawali rękojmi należytego wykonywania zawodu”. Ci bowiem, którzy nic złego nie zrobili, nie mieli się przecież czego obawiać.
Poselski projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych (pUSP) zamierza dobrze sprawdzoną ścieżkę zaimplementować do sytuacji aktualnej. Przyznaje bowiem ministrowi sprawiedliwości – na zasadzie całkowitej uznaniowości lub też na podstawie ocennych przesłanek – prawo powoływania i odwoływania sędziów funkcyjnych. Zarazem projekt ten nie zawiera żadnej koncepcji popraw y jakości sądzenia, usprawnienia wymiaru sprawiedliwości, nie wprowadza czytelnych kryteriów awansowych dla sędziów czy ułatwień dla obywateli. Jedyne dokąd zmierza to istotne ograniczenie niezależności władzy sądowniczej od wykonawczej. Projektodawcy chcą to osiągnąć poprzez zwiększenie wpływu ministra sprawiedliwości na obsadzanie stanowisk w sądach powszechnych, poszerzenie nadzoru zewnętrznego oraz pośrednich instrumentów oddziaływania MS na sądy i na sędziów orzekających. Sposób i tryb prac nad tymi zmianami wskazują, iż pod postacią poselskiej inicjatywy kryje się w rzeczywistości projekt rządowy. Po raz kolejny zastosowano tryb uniemożliwiający przedstawienie opinii o planowanych rozwiązaniach uprawnionym podmiotom, w tym przedstawicielom środowiska prawniczego. Szkoda, że posłużono się fortelem, i zamiast zwiększać prawa i pozycję obywatela przed sądem, wzmacnia się pozycję i zakres uprawnień ministra „nad sądami”.
Podstawy do takiej oceny można mnożyć. Wystarczy wskazać, że prezesi sądów mają być nie tylko nominatami ministra sprawiedliwości, lecz również pozostawać w wieloaspektowej zależności od niego. Projektowane przepisy przewidują samodzielne uprawnienie MS do powoływania prezesów i wiceprezesów sądów apelacyjnych, okręgowych i rejonowych, spośród sędziów dowolnego, wybranego przez siebie sądu. W tym nowych sędziów, którzy mogą być powołani w oparciu o kryterium 10 - letniego stażu w zawodach prawniczych, bez żadnych sensownych kryteriów awansowych (art. 64 pUSP). Dowolność decyzyjną ministra sprawiedliwości w wyłanianiu prezesów uzupełnia likwidacja obowiązku zasięgnięcia opinii zgromadzenia ogólnego sądów oraz brak związania opinią negatywną. Instytucjonalne uzależnienie prezesa i wiceprezesa sądu od ministra sprawiedliwości przejawia się także w możliwości uznaniowego ich odwołania, na podstawie całkowicie ocennych przesłanek, z pominięciem nawet negatywnej opinii Krajowej Rady Sądownictwa. W tym kontekście nie powinno dziwić, że w projekcie nie przewidziano żadnych regulacji precyzujących, w jakich przypadkach można stwierdzić niską efektywność działań prezesa lub wiceprezesa, niewywiązywanie się z obowiązków służbowych czy niemożności pogodzenia pełnienia przez nich funkcji z dobrem wymiaru sprawiedliwości. W sferze instytucjonalnej projektowane rozwiązania godzą w zasadę niezawisłości sędziów, skutkują oddemokratyzowaniem procedur, w istocie wprowadzając zależność władzy sądowniczej od wykonawczej z naruszeniem zasad przewidzianych w art. 2, art. 173, art. 178 ust. 1 konstytucji.
Przyznane ministrowi sprawiedliwości uprawnienia tworzą także instrumenty pośredniego indywidualnego oddziaływania na sędziów orzekających. Wpływ proponowanych zmian na pozycję „liniowego” sędziego trzeba bowiem oceniać z punktu widzenia poszerzenia uprawnień zależnych od ministra prezesów sądów powszechnych. Ci bowiem będą mieli możliwości powołania przewodniczącego wydziału nawet pomimo negatywnej opinii kolegium.
Na tle poszerzonych uprawnień ministra sprawiedliwości groźnie wygląda prawo do oceny informacji o rocznej działalności sądów oraz możliwość zarządzenia przeprowadzenia lustracji i lustracji nadzorczej przez służbę nadzoru. Instrumenty te mogą zostać wykorzystane do odwołania funkcyjnego sędziego, dowodząc zarazem umocnienia wpływu władzy wykonawczej na funkcjonowanie sądów powszechnych, pogłębiając wątpliwości co do zgodności projektu z art. 173 konstytucji. Nie ma bowiem uzasadnienia , by minister tak głęboko ingerował w działalność sądów. Instrumenty nacisku władzy wykonawczej na sądowniczą nigdy nie przysłużyły się poprawie jakości sądzenia.
Kolejnym osłabieniem samodzielności sądów ma być obowiązek zasięgnięcia wiążącej opinii ministra sprawiedliwości (zamiast obecnie istniejąc ego obowiązku zasięgnięcia opinii kolegium sądu ) przy powoływaniu sędziego wizytatora. Zważywszy że MS nie ma żadnej merytorycznej wiedzy w zakresie kandydatury na sędziego wizytatora , jego wiążąca dla prezesa sądu apelacyjnego opinia nie ma żadnego uzasadnienia. Poważne wątpliwości budzi też propozycja poszerzenia zakresu obowiązku informowania o stanie majątkowym sędziego w oświadczeniu. Jest ona wątpliwa w zakresie celu regulacji oraz zasady proporcjonalności wyrażonej w art. 31 ust. 3 konstytucji. Nie znajduje żadnego sensownego uzasadnienia uchylenie rozdziału 2a określającego zasady oceny i planowania rozwoju sędziego.
Przedstawione w projekcie poselskim propozycje zmian normatywnych należy całościowo ocenić negatywnie, choć część jednostkowych zmian poszczególnych przepisów nie budzi zasadniczych zastrzeżeń. Jednak całościowa analiza projektu pokazuje, że narusza on konstytucyjne gwarancje odrębności i niezależności władzy sądowniczej oraz sędziów ją sprawujących. Wątpliwości co do zgodności proponowanych zmian z konstytucją, brak jakiejkolwiek koncepcji poprawy przyszłego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, na tle dotychczas przeprowadzonych i aktualnie procedowanych zmian dotyczących sądownictwa wskazują, że projekt zmierza wyłącznie do wyeliminowania niezależności władzy sądowniczej. Analiza kompetencji, które uzyskać ma minister sprawiedliwości na podstawie projektowanych zmian , prowadzi do wniosku, że w razie ich uchwalenia będzie on dysponował realnymi możliwościami wywierania wpływu zarówno na sposób funkcjonowania sądów powszechnych, jak i na sędziów rozpoznających konkretne sprawy. Przy braku jakiejkolwiek koncepcji poprawy funkcjonowania sądów projektu nie da się zaakceptować z punktu widzenia minimalnych standardów obowiązujących w demokratycznym państwie prawnym.