Bielski Sąd Okręgowy zwróci się do administratora strony internetowej prezydenta RP, by przedstawił dokładną liczbę wejść na nią w okresie, gdy mieszkaniec Cieszyna Marek Witoszek złośliwie ją spozycjonował - postanowił w poniedziałek sąd podczas rozprawy w procesie Witoszka.

25-letni Witoszek jest oskarżony o obrazę prezydenta. Napisał program do pozycjonowania stron w internecie. Po wpisaniu w wyszukiwarce jednego z obraźliwych słów na pierwszym miejscu pojawiała się oficjalna strona Lecha Kaczyńskiego. Tak było przez kilka miesięcy, do marca 2007 roku. Mężczyzna oskarżony jest też o posiadanie nielegalnego oprogramowania komputerowego.

Sędzia Miłosz Borowski chce także, aby administrator strony prezydenta przekazał dla porównania analogiczne dane z roku 2008. Informacje mają dać odpowiedź na pytanie, czy w znaczący sposób zmieniła się liczba wejść na stronę prezydenta w czasie, gdy została złośliwie spozycjonowana.

Podczas poniedziałkowej rozprawy przed bielskim sądem zeznawali dwaj świadkowie: policjant z Cieszyna, który zatrzymał Witoszka, a także biegły z dziedziny informatyki Piotr Kamiński.

Kamiński powiedział między innymi, że podczas badania komputera oskarżonego odnalazł na dysku dwa programy do pozycjonowania stron, ale na podstawie zapisów w plikach nie był w stanie stwierdzić, czy Witoszek ich użył do popełnienia zarzucanego mu czynu. Nie mógł zarazem tego wykluczyć.

Dodał, że na dysku znalazł także pliki tekstowe z dokładną instrukcją pozycjonowania stron oraz z listą słów kluczowych, używanych przy wyszukiwaniu za pomocą wyszukiwarki internetowej. Wśród nich znajdowało się wiele obraźliwych, w tym to, po którym otwierała się strona prezydenta.

Biegły podkreślił, że programy do pozycjonowania były dobrej jakości. "To trudna rzecz. Trzeba posiadać sporą wiedzę informatyczną, żeby je napisać" - dodał.