Rodzinne formy opieki rozwijają się za wolno, choć ta forma pomocy dzieciom potrzebującym wsparcia jest najkorzystniejsza - ocenia NIK. Za niewydolny Izba uznaje m.in. system pozyskiwania kandydatów na rodziców zastępczych. Z każdym rokiem liczba rodzin zastępczych spada.

Najwyższa Izba Kontroli przypomina, że pobyt dzieci w placówkach opiekuńczo-wychowawczych (domach dziecka) powinien być ostatecznością, stosowaną po wyczerpaniu możliwości umieszczenia małoletnich w rodzinach zastępczych. Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej zakłada stopniowe odchodzenie od umieszczania najmłodszych dzieci w placówkach opiekuńczych (po 1 stycznia 2019 r. będą mogły do nich trafiać tylko dzieci, które ukończyły 10 lat).

Jednak zdaniem Izby rozwój rodzinnych form pieczy zastępczej jest zbyt wolny w stosunku do potrzeb. W 82 proc. powiatów objętych kontrolą NIK oraz tych, w których zasięgnięto informacji, wskazywano na niedobór rodzin zastępczych niezawodowych i zawodowych. W skontrolowanych powiatach odnotowano wręcz spadek liczby rodzin zastępczych.

"Biorąc pod uwagę liczbę dzieci do lat siedmiu przebywających w placówkach opiekuńczo–wychowawczych w całym kraju, konieczne byłoby utworzenie ok. 772 zawodowych rodzin zastępczych, czyli o ok. 40 proc. więcej niż dziś" - ocenia NIK. Brakuje też osób zainteresowanych pełnieniem funkcji rodzin zastępczych (w ponad połowie kontrolowanych powiatów odnotowano spadek liczby kandydatów).

W raporcie wskazano, że szczególnie dotkliwa jest niewystarczająca liczba rodzin zawodowych pełniących funkcje pogotowia rodzinnego i specjalistycznych, do których mogłyby być kierowane dzieci z deficytami wychowawczymi lub zdrowotnymi. W konsekwencji dzieci są kierowane np. do placówek typu socjalizacyjnego, które nie są przygotowane do zapewnienia im odpowiedniej opieki.

Brak rodzin zastępczych powoduje przekroczenie maksymalnej liczby (trojga) dzieci, które powinny trafiać do jednej rodziny. Przepełnione są również w placówki opiekuńczo-wychowawcze: kontrola wykazała, że 15 proc. umieszczonych tam dzieci nie ma ukończonych siedmiu lat, więc zgodnie z przepisami nie powinny w nich przebywać.

Zdaniem NIK, trudności w pozyskiwaniu nowych rodzin zastępczych wynikają z niedostatecznego wsparcia rodzin już funkcjonujących. Mają one problem np. z szybkim dostępem do specjalistycznych placówek medycznych. Z kolei brak środków w budżetach Powiatowych Centrów Pomocy Rodzinie powoduje, że rodziny zastępcze w niewystarczającym stopniu mogą także korzystać z takich uprawnień jak np. zatrudnienie osoby do pomocy przy sprawowaniu opieki nad dziećmi czy pomoc wolontariuszy.

W raporcie wskazano, że kandydatów do pełnienia funkcji rodzin zastępczych zawodowych nie przybywa także ze względu na niewielkie wynagrodzenie. Obecnie w przypadku rodzin zastępczych zawodowych równa się ono płacy minimalnej. Rady powiatów mają możliwość podwyższenia stawki wynagrodzenia, ale robią to tylko w pojedynczych przypadkach.

NIK zwraca też uwagę, że okresowe umowy cywilno-prawne zawierane z rodzinami zastępczymi zawodowymi nie gwarantują im stabilnego zatrudnienia i poczucia bezpieczeństwa. W raporcie wskazano też, że w ostatnich trzech latach o ponad połowę spadła liczby szkoleń organizowanych dla rodzin zastępczych.

Rodziny zastępcze, na swój wniosek, mogą skorzystać z pomocy koordynatora, który ma ich wspierać w codziennych obowiązkach. Tymczasem co trzecia rodzina w skontrolowanych powiatach nie była objęta jego opieką.

Jako czynnik utrudniający pracę z dzieckiem ankietowane rodziny zastępcze wskazywały kontakty z niewłaściwie funkcjonującymi rodzicami biologicznymi. Zgodnie z prawem rodziny zastępcze mają obowiązek umożliwiania kontaktu rodzicom biologicznym z dziećmi, choć - jak ocenia NIK - często przynosi to niepożądany efekt i wywiera negatywny wpływ zarówno na rozwój emocjonalny dziecka, jak i na funkcjonowanie rodziny zastępczej.

"W ocenie NIK, brak realnego wsparcia przy zmaganiu się z wieloma trudnościami, jakie napotykają rodziny zastępcze powoduje, że niewielu jest kandydatów do pełnienia tej funkcji. Stanowi to bardzo poważne zagrożenie dla dalszego rozwoju rodzinnych form pieczy zastępczej" - czytamy w raporcie.

NIK przypomina, że utrzymywanie placówek opiekuńczo–wychowawczych jest o wiele droższe niż wspieranie rodzin zastępczych. W 2015 r. w powiatach objętych kontrolą średni roczny koszt utrzymania dziecka w placówce wynosił 43,3 tys. zł, podczas gdy w rodzinnym domu dziecka to 18,6 tys. zł, w rodzinie zastępczej zawodowej - 17,7 tys. zł, w rodzinie zastępczej niezawodowej - 11,6 zł, a w rodzinie spokrewnionej - 8,4 tys. zł.

Według ustawy o pieczy zastępczej powinna ona mieć charakter tymczasowy, a priorytetem powinien być powrót dziecka do biologicznej rodziny lub adopcja. Tymczasem w latach 2013-2015 w skontrolowanych powiatach rodziny zastępcze opuszczało rocznie zaledwie 14 proc. dzieci. Przy czym najwięcej, bo ponad 35 proc. tej grupy stanowili pełnoletni usamodzielnieni wychowankowie, 25 proc. to dzieci, które wróciły do rodzin biologicznych, a 18 proc. zostało adoptowanych. Zdaniem NIK oznacza to, że pobyt w pieczy w większości przypadków ma charakter stały.

Zdaniem NIK konieczna jest m.in. nowelizacja ustawy o pieczy zastępczej np. poprzez obligatoryjne wsparcie asystenta rodziny dla rodzin biologicznych dzieci umieszczonych w pieczy zastępczej, objęcie opieką koordynatora wszystkich rodzin zastępczych i utworzenie centralnego banku danych rodzin zastępczych niespokrewnionych.