Ministerstwo Sprawiedliwości wycofuje się z pomysłu, aby sędziowie – także ci z Sądu Najwyższego – którzy wcześniej przechodzą w stan spoczynku, otrzymywali jedynie 50 proc. dotychczasowego wynagrodzenia.

O tym, że taki przepis znalazł się w najnowszej wersji projektu nowelizującego ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa, informowaliśmy w naszym serwisie internetowym w zeszły czwartek. Jak jednak udało nam się ustalić, w resorcie zapadła decyzja o nieprzeprowadzaniu tej zmiany.

– Wycofałem tę propozycję z komitetu Rady Ministrów – przyznaje Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości nadzorujący prace nad projektem.

Dlaczego? – Uznaliśmy, że pomysł ten wymaga szerszego przedyskutowania, a na to potrzeba więcej czasu. Rozważymy, czy do tego pomysłu wrócić – zaznacza wiceminister.

Paradoks polega na tym, że była to chyba jedyna zmiana zaproponowana w projekcie, która nie budziła wśród sędziów zdecydowanego sprzeciwu.

Oczekiwane zmiany

Jakiś czas temu opinia publiczna żyła sprawą sędzi, która w wieku trzydziestu kilku lat przeszła w stan spoczynku i niemal od razu po tym podjęła pracę na uczelni. Przykład ten jako dowód na nadużywanie przez sędziów przysługujących im uprawnień przytaczał zresztą sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Dlatego też w najnowszej wersji projektu nowelizacji ustawy o KRS na początku znalazł się przepis, zgodnie z którym sędziowie sądów powszechnych oraz Sądu Najwyższego przechodzący w stan spoczynku z powodu utraty sił lub choroby mieli otrzymywać nie 75 proc. wynagrodzenia (jak dotychczas), ale jedynie 50 proc. Ministerstwo tłumaczyło, że obecne regulacje umożliwiają nadużywanie uprawnień – sędziego, który odejdzie z pracy, a później odzyska siły lub się wyleczy, nikt nie jest w stanie przymusić do powrotu do czynnej służby.

Sędziowie przyznają, że coś na rzeczy jest. Co prawda, przypadków korzystania z możliwości przejścia wcześniej w stan spoczynku w ogóle nie ma dużo (kilkadziesiąt osób rocznie przy 10 tys. wykonujących ten zawód), to jednak każda ewentualna nieprawidłowość może rzucać cień na całe środowisko. Dlatego też na propozycję resortu patrzyli raczej przychylnym okiem.

– Nie uważam, aby obniżenie do 50 proc. wynagrodzenia sędziego przechodzącego wcześniej w stan spoczynku było jakąś bardzo krzywdzącą zmianą. Nadal bowiem stanowiłoby to solidne zabezpieczenie – ocenia Michał Laskowski, rzecznik prasowy Sądu Najwyższego.

Jednocześnie jednak zaznacza, że takie rozwiązanie z pewnością nie powinno objąć tych, którzy już są orzecznikami. – Przychodząc do tego zawodu, sędzia miał zagwarantowane, że w przypadku choroby będzie mu wypłacane wynagrodzenie w ściśle określonej, niemałej wysokości. A skoro tak, to nie musiał zawierać wieloletniej umowy ubezpieczenia, która później gwarantowałaby mu wyrównanie start spowodowanych koniecznością odejścia z zawodu. W tym sensie więc po wprowadzeniu tych zmian w życie sędziowie mogliby czuć się zawiedzeni – tłumaczy rzecznik SN.

Są jednak sędziowie, którzy uważają, że obecny system nie wymaga korekt.

– Zakładam, że procedura weryfikacji stanu zdrowia sędziów jest tak dokładna i wszechstronna, że nie dochodzi do nadużyć przy wcześniejszym przenoszeniu w stan spoczynku z powodu choroby. Jeśli takie sytuacje miałyby miejsce, to organy ścigania powinny to ustalić i wykazać. Uważam, że jeden przypadek przedstawiony w mediach, który zresztą trudno ocenić bez analizy akt sprawy, nie może być podstawą zmiany całego systemu przenoszenia sędziów w stan spoczynku – zauważa Bartłomiej Starosta, sędzia Sądu Rejonowego w Sulęcinie.

Własne pomysły

Środowisko nie ukrywa również, że jego zdaniem to, co początkowo proponował resort, nie sprawdziłoby się w walce z patologiami.

– Taka nieuczciwa osoba nadal przecież otrzymywałaby wynagrodzenie, tyle że niższe. Lepiej więc byłoby wprowadzić rozwiązanie, które umożliwiłoby weryfikację stanu zdrowia sędziego. Można by było np. nałożyć na niego obowiązek dwukrotnego stawienia się przed komisją lekarską w kilkuletnim odstępie czasu. Komisja dokonywałaby oceny, czy sędzia może wrócić do zawodu. A jeżeli orzekłaby, że nie ma już ku temu przeszkód, a sędzia mimo to nie wyraziłby takiej chęci, to stan spoczynku byłby mu odbierany – proponuje Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.

Jego zdaniem rozwiązanie, które proponował resort, doprowadziłoby do krzywdzenia faktycznie chorych sędziów. – To nie jest tak, że sędziowie masowo nadużywają tego uprawnienia. Zazwyczaj powodem wnioskowania o wcześniejszy stan spoczynku są naprawdę ciężkie choroby. Ale są i tacy sędziowie, którzy kierowani poczuciem odpowiedzialności, po odzyskaniu siły lub wygranej z chorobą sami proszą o przywrócenie ich do czynnej służby. Sam spotkałem się z dwoma takimi przypadkami, a zaznaczam, że taka możliwość istnieje dopiero od kilku lat – twierdzi rzecznik KRS.

Podobnym głosem mówią również inni przedstawiciele środowiska.

– Pomysł, aby stan zdrowia sędziego, który przeszedł wcześniej w stan spoczynku, był w jakiś sposób co pewien czas weryfikowany, oceniam jako dużo lepszy od propozycji resortu. Nie można bowiem pogarszać sytuacji finansowej sędziów za to, że podupadli na zdrowiu czy ulegli jakiemuś wypadkowi. To po prostu dla nich krzywdzące – mówi Paweł Pośpiech, sędzia Sądu Rejonowego w Wołowie.

Etap legislacyjny

Projekt w konsultacjach