- Wszyscy zastanawiamy się w środowisku, jakie jest źródło tych niedawnych spraw kradzieży. I nie potrafimy sobie tego w racjonalnych kategoriach wytłumaczyć - uważa Michał Laskowski, sędzia izby karnej SN, wielokrotnie orzekał w sprawach dyscyplinarnych sędziów.
Michał Laskowski, sędzia izby karnej SN, wielokrotnie orzekał w sprawach dyscyplinarnych sędziów / Dziennik Gazeta Prawna
Od momentu złapania sędziego ze Szczecina na kradzieży w sklepie do przedstawienia mu zarzutu przez rzecznika dyscyplinarnego minęło pół roku. To była prosta sprawa o wykroczenie, dlaczego więc podjęcie decyzji o odsunięciu sędziego od orzekania trwało tak długo?
To rzeczywiście dość długo, ale nie wiemy, czy nie było na przykład problemów z przesłuchaniem sędziego czy uzyskaniem materiałów od policji. Co do zasady przed przedstawieniem zarzutów rzecznik dyscyplinarny podejmuje czynności wstępne, czyli wyjaśnia okoliczności zdarzenia, wysłuchuje sędziego i ewentualnych świadków. Niewykluczone, że w sprawie szczecińskiej musiał czekać na materiały z monitoringu sklepu i dlatego tyle to wszystko trwało. Nie wiem też, jaka jest praktyka w poszczególnych sądach okręgowych i apelacyjnych. Dla porównania, we Wrocławiu (podejrzenie kradzieży pendrive’ów – red.) bardzo szybko podjęto decyzję o odsunięciu sędziego od obowiązków.
A ile czasu zabiera średnio wyjaśnienie spraw dotyczących podobnych wykroczeń?
Z reguły proste sprawy toczą się szybko, gdyż jest niewiele czynności do przeprowadzenia. To kwestia mniej więcej dwóch, trzech miesięcy. Ale podkreślam, być może istniały obiektywne przyczyny, dla których wyjaśnienie sprawy sędziego ze Szczecina trwało dłużej. Takie przeszkody bardzo często pojawiają się przy postępowaniach, w których przewinienie dyscyplinarne jest jednocześnie przestępstwem. Rzecznik dyscyplinarny nie jest w stanie działać szybciej od organów ścigania, gdyż jest od nich uzależniony. Natomiast w przypadku przewinień dyscyplinarnych, które nie są przestępstwami, rzecznik wyjaśnia sprawę samodzielnie, a następnie decyduje, czy złożyć wniosek o ukaranie, umorzyć postępowanie, czy inaczej je rozstrzygnąć.
Czy sędziowie, wobec których wszczyna się postępowanie dyscyplinarne, są zwykle odsuwani od obowiązków orzeczniczych?
W sprawach dotyczących kradzieży powinno to być regułą. Ale przewinienia dyscyplinarne są różne. Wiele spraw sędziowskich to wykroczenia drogowe, czyli o przekroczenie prędkości itd. W takich przypadkach są co najmniej dwa możliwe rozwiązania. Po przeanalizowaniu sprawy przez prezesa i kolegium albo zapada decyzja o zainicjowaniu postępowania dyscyplinarnego, albo zgoda na to, aby sędzia, który dopuścił się wykroczenia drogowego, wpłacił na cele społeczne kwotę równą wysokości mandatu. Przy wykroczeniach drogowych z reguły sędziów nie odsuwa się od orzekania, gdyż są to czyny nieumyślne, które mogą się przydarzyć każdemu.
A jak często do rzeczników dyscyplinarnych trafiają sprawy kradzieży?
Na przestrzeni ostatnich 20 lat słyszałem o dwóch takich przypadkach. Jeden sędzia, o ile dobrze pamiętam, ukradł kiełbasę o wartości ok. 15 zł, a druga pani sędzia – kosmetyki w drogerii na kwotę kilkudziesięciu złotych. I ci sędziowie już oczywiście nie orzekają. W obu sprawach w grę wchodziły zaburzenia psychiczne. Wszyscy zastanawiamy się w środowisku sędziowskim, jakie jest źródło tych niedawnych spraw kradzieży. I nie potrafimy sobie tego w racjonalnych kategoriach wytłumaczyć. Nie znam sędziego ze Szczecina, wiem za to, że sędzia z Wrocławia cieszył się bardzo dobrą opinią, oceniano go jako osobę, która posiada wszelkie wymagane cechy, aby wykonywać zawód. Jedyne rozsądne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi do głowy, to właśnie problemy osobowościowe i psychiczne, np. kleptomania czy jakieś uzależnienie od adrenaliny. Oczywiście jeśli założymy, że dotychczasowe doniesienia prasowe się potwierdzą.
Taki był przypadek sędzi z Łodzi zatrzymanej jesienią na próbie kradzieży spodni w centrum handlowym. 12 lat temu przeszła ona w stan spoczynku właśnie z powodu choroby psychicznej. Jakie konsekwencje zawodowe grożą sędziom, którzy już nie orzekają?
Sędziowie w stanie spoczynku odpowiadają dyscyplinarnie tak jak sędziowie czynni. Oni także są objęci immunitetem i sąd dyscyplinarny musi wyrazić zgodę na pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej. Jedyne różnice dotyczą katalogu kar. Potencjalna najsurowsza kara dyscyplinarna dla sędziego w stanie spoczynku to pozbawienie prawa do stanu spoczynku wraz z prawem do uposażenia.
A jeśli przyjmiemy, że sędzia był po prostu chciwy i zakładał, że uniknie odpowiedzialności karnej za kradzież, bo chroni go immunitet?
Sędzia, który dopuszcza się kradzieży w stanie poczytalności, nie może dalej orzekać. Jeśli mamy do czynienia z umyślnym przestępstwem czy wykroczeniem, powinien on natychmiast zostać złożony z urzędu, gdyż nie ma nieskazitelnego charakteru. I bez żadnego znaczenia jest to, czy sędzia ukradnie rzeczy o wartości 10 tys. czy 150 zł. Traci legitymację do wykonywania zawodu, gdy tylko wykaże mu się, że popełnił przestępstwo (i przy założeniu, że jest zdrowy psychicznie). To samo dotyczy sytuacji, gdy sędzia świadomie decyduje się na jazdę w stanie nietrzeźwości. Zresztą regułą jest, przynajmniej w ostatnich latach, że w przypadku udowodnienia zarzutu zapada decyzja o złożeniu takiej osoby z urzędu. Można się co najwyżej spierać o to, czy takie same konsekwencje powinien ponieść sędzia, który popełni przestępstwo cywilizacyjne, np. zagapi się, prowadząc samochód, i potrąci kogoś na pasach, łamiąc ofierze nogę. Moim zdaniem takie sytuacje nie są podstawą do usunięcia z zawodu. Jeśli sędzia zadbał o poszkodowanego i wypłacił mu stosowne zadośćuczynienie, to nie należy go dyskwalifikować. Umyślne przestępstwa dyskwalifikują całkowicie. I nie ma co do tego wątpliwości.
Wiele spraw sędziowskich to wykroczenia drogowe, czyli o przekroczenie prędkości