Reforma sądownictwa zdominowała w minionym tygodniu debatę publiczną. Dyskutowali o niej politycy, publicyści, dyskutowali i sędziowie. Ci ostatni m.in. na zebraniu przedstawicieli sędziów sądów apelacyjnych i okręgowych, które odbyło się w zeszły poniedziałek w Warszawie. I trudno im się dziwić, skoro projekty, które przedstawiło Ministerstwo Sprawiedliwości, wywracają do góry nogami to, na czym obecny system sądowniczy się opiera.
Reforma sądownictwa zdominowała w minionym tygodniu debatę publiczną. Dyskutowali o niej politycy, publicyści, dyskutowali i sędziowie. Ci ostatni m.in. na zebraniu przedstawicieli sędziów sądów apelacyjnych i okręgowych, które odbyło się w zeszły poniedziałek w Warszawie. I trudno im się dziwić, skoro projekty, które przedstawiło Ministerstwo Sprawiedliwości, wywracają do góry nogami to, na czym obecny system sądowniczy się opiera.
A jednak ktoś się tym dyskusjom dziwił. I to publicznie, bo na antenie TVP Info. Tą osobą był Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości. Co więcej, pan wiceminister był łaskaw na wizji postawić fundamentalne pytanie: dlaczego poniedziałkowe spotkanie sędziów zostało utajnione? Dlaczego nie było tam przedstawicieli prasy, telewizji, radia? Ta tajemniczość rozpaliła wyobraźnię przedstawiciela resortu. Ale przecież nie o interesy mediów panu ministrowi chodziło. Wszyscy przecież już wiemy, że obecna władza walczy wyłącznie o interesy Suwerena! Ja bym więc w tych dociekaniach poszła o krok dalej i zapytała: dlaczego w tym tajemniczym spotkaniu nie wziął udziału przedstawiciel tego Suwerena w osobie ministra sprawiedliwości?
I tutaj zaczyna się robić już mniej tajemniczo, a przez to zdecydowanie mniej atrakcyjnie. Odpowiedź na to pytanie jest bowiem banalna – minister nie brał udziału w spotkaniu dlatego, że na nie po prostu nie przyszedł. Choć był zaproszony. Widać w tym czasie walczył o interesy Suwerena na innych frontach. Szkoda tylko, że nie wpadł na pomysł, aby w zastępstwie wysłać jednego z wiceministrów. Ot, choćby i pana Michała Wójcika. Dzięki temu i Suweren byłby reprezentowany, i wiceminister nie miałby powodów do niepokoju.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama