Firma, która przed laty wywalczyła zwrot wadium bezpodstawnie zatrzymanego w przetargu, dzisiaj musi je oddać z odsetkami za sześć lat. I to mimo, że zmieniło się orzecznictwo (także Sądu Najwyższego) i obecnie powszechnie uznaje się, że za sam brak uzupełnienia dokumentów nie powinno się zatrzymywać wadium.
Aby zrozumieć, o co chodzi w tej sprawie, należy się cofnąć do 2008 r., kiedy to do ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 2164 ze zm.) wprowadzono art. 46 ust. 4a. Nadał on nowe znaczenie wadium wnoszonemu w przetargach. Dotychczas stanowiło ono wyłącznie zabezpieczenie zawarcia umowy. Po dodaniu nowego przepisu zamawiający zyskał prawo do zatrzymywania wadium także wówczas, gdy przedsiębiorca – na jego żądanie – nie uzupełnił dokumentów.
Regulacja ta miała przeciwdziałać zmowom przetargowym. Zdarzało się bowiem, że zwycięska firma celowo nie uzupełniała dokumentów, po to by zamawiający musiał wybrać droższą ofertę. Nowy przepis uderzył jednak w uczciwych przedsiębiorców, którzy sądzili, że spełniają warunki przetargowe, ale się mylili. Na żądanie zamawiającego nie mogli przedstawić dodatkowych dokumentów potwierdzających np. doświadczenie, gdyż ich po prostu nie mieli. A wówczas zatrzymywano im wadium.
Ofiarą nowej regulacji stała się firma, która wystartowała w przetargu na przebudowę budynku jednego z sądów rejonowych. Ponieważ nie uzupełniła dokumentów, zatrzymano jej wadium – 100 tys. zł. Firma złożyła pozew do sądu i wygrała sprawę w obydwu instancjach. Wyrokiem z 30 marca 2011 r. (sygn. akt I ACa 100/11) Sąd Apelacyjny w Szczecinie nakazał zwrócić przedsiębiorcy sumę wraz z odsetkami. Dyrektor Sądu Okręgowego w Szczecinie (to ten sąd organizował przetarg) zrobił to przelewając ok. 128 tys. zł. Jednocześnie jednak zapowiedział skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.
Sąd Najwyższy wyrokiem z 11 maja 2012 r. (sygn. akt II CSK 491/11) uchylił wyrok SA w Szczecinie, uznając, że art. 46 ust. 4a ustawy p.z.p. dawał podstawy do zatrzymania wadium. Po ponownym rozpatrzeniu sprawy SA w Szczecinie zmienił wcześniejszy wyrok i oddalił pozew przedsiębiorcy (sygn. akt I ACa 684/12). Na tej podstawie zażądano od niego zwrotu 128 tys. zł wraz z odsetkami. Wydano nakaz zapłaty, potem w sprawie wypowiedziały się sądy obydwu instancji. W ostatnich dniach ubiegłego roku opublikowano uzasadnienie prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie (sygn. akt I ACa 379/16), który nakazał zwrócić zamawiającemu pieniądze. W sumie ponad dwukrotność 100 tys. zł stanowiących kwotę pierwotnego wadium.
Można by powiedzieć, że historia, jakich wiele. Sąd najpierw nakazał zwrócić wadium przedsiębiorcy, po kolejnym rozpoznaniu sprawy zmienił zdanie i teraz pieniądze musi oddać przedsiębiorca. Tyle że dzieje się to długo po tym, jak orzecznictwo (w tym SN) zmieniło się i dzisiaj sądy jednogłośnie uznają, że samo nieuzupełnienie dokumentów nie mogło stanowić podstawy do zatrzymania wadium. To zresztą nie koniec – w 2014 r. sam ustawodawca uznał, że art. 46 ust. 4a ustawy p.z.p. prowadził do patologii, go zmienił. Dzisiaj wadium z powodu nieuzupełnienia dokumentów może zatrzymać wyłącznie zwycięska firma.
Linia orzecznicza zaczęła się zmieniać niedługo po pierwszym wyroku SN. Dwa miesiące po nim, 7 lipca 2012 r. SN wydał orzeczenie, w którym uznał, że zatrzymanie wadium ma przeciwdziałać zmowom przetargowym (sygn. akt II CSK 675/10). Dlatego też do kwestionowanego przepisu należy stosować wykładnię celowością, która nie pozwala zatrzymywać wadium z powodu samego nieuzupełnienia dokumentów. To samo SN powtórzył następnie w wyroku z 10 maja 2013 r. (sygn. akt I CSK 422/12).
„Obowiązek zatrzymania wadium powstaje tylko w przypadku zawinionego działania wykonawcy, polegającego na nieuzupełnieniu dokumentów i oświadczeń (...) gdy to zaniechanie wykonawcy zmierza do obejścia prawa, w szczególności przez stworzenie warunków ku temu, by zamówienie udzielone zostało temu wykonawcy, kto zaoferuje najwyższą cenę” – napisano w jego uzasadnieniu.