Publikowanie nazwisk i wizerunków sprawców wyjątkowo uciążliwych społecznie przestępstw w internetowych serwisach pełni funkcję prewencyjną - twierdzi Artur Durzyński, współprowadzący serwis Ebos.pl, czyli dziennik wyroków i ogłoszeń sądowych współtworzony z polskim wymiarem sprawiedliwości
Na stronie internetowej Ebos.pl znajduje się baza wizerunków sprawców brutalnych przestępstw. Z niej można nie tylko dowiedzieć się, że 20-letni Ryszard Michalski wraz z bratem zabili Marka Medyńskiego dla pary butów wartych 200 złotych, za co dostali 25 lat więzienia, ale także zobaczyć zdjęcia zabójców. Po co umieszczacie takie informacje?
Osobiście jestem za ujawnianiem wizerunków groźnych przestępców. Mówimy tu oczywiście o katalogu przestępstw szczególnie szkodliwych i uciążliwych społecznie, np. morderstwa, gwałty, pedofilia, a także oszustwa na znaczną skalę. Każdy ma prawo do ochrony dóbr osobistych, ale już starożytni Rzymianie wprowadzili zasadę rekryminacji, zgodnie z którą nikt nie może żądać dla siebie korzyści z powodu swojego nagannego zachowania.
Publikowane na łamach Ebos.pl informacje o groźnych przestępcach bardzo często są komentowane na forach dyskusyjnych, a ich wizerunki częstokroć przekazywane dalej. Najczęściej omawiane są przypadki pedofilii. Sądząc po wpisach na forach, głównymi zainteresowanymi tymi przypadkami są rodzice małoletnich dzieci. I tu właśnie spełnia się jeden z celów publikacji takich wizerunków – prewencja.
Ludzie tego oczekują?
Zdarzają się przypadki, kiedy czytelnicy dziennika przysyłają na e-mail redakcji dodatkowe informacje dotyczące skazanych z naszej bazy lub też wręcz propozycje publikacji informacji o innych sprawcach. Często dotyczy to jednak postępowań, w których sąd orzekający nie wydał zezwolenia na publikację danych osobowych i wizerunku sprawcy. Wtedy oczywiście nie publikujemy.
Jakie korzyści przynosi upublicznianie tych zdjęć?
Większość przestępców, nawet ci z wyrokami dożywotniego pozbawienia wolności, opuści kiedyś mury więzienne i powróci na łono społeczeństwa. Opublikowanie wizerunku sprawców niektórych przestępstw wzmacnia więc walor prewencyjny, wynikający z ich rozpoznawalności w środowisku, w którym zwykli prowadzić swoją przestępczą aktywność. I właśnie to środowisko, ta społeczność powinna mieć narzędzia działań zapobiegawczych, a te są uzależnione od posiadanej wiedzy.
Szczególnie ważne jest to w przypadku pedofilii. Należy pamiętać, że wykorzystywanie seksualne dzieci jest jednym z najrzadziej ujawnianych przestępstw. Jednocześnie, jak pokazują statystyki na całym świecie, sprawcy przestępstw seksualnych wobec dzieci najczęściej powracają do przestępstwa mimo wcześniejszego skazania (nawet do 80 proc.). Rodzic musi więc mieć możliwość zapobieżenia kolejnej, bardzo prawdopodobnej tragedii.
A jakie widzi pan zagrożenia?
Jeżeli publikacja zdjęć nie narusza dóbr i interesu osoby pokrzywdzonej, to nie dostrzegam żadnych.
Wasze działania znajdują oparcie w istniejącym prawie czy też trochę je naginacie?
Możliwość publikacji wizerunku przestępcy wynika z art. 357 kodeksu postępowania karnego oraz art.13 ust. 3 ustawy – Prawo prasowe, które mówią, że właściwy prokurator lub sąd może zezwolić, ze względu na ważny interes społeczny, na ujawnienie danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe. Udzielenie zezwolenia na publikację danych osobowych lub wizerunku w toku postępowania przygotowawczego jest skuteczne również po wpłynięciu sprawy do sądu pierwszej instancji, a nawet do drugiej.
Kto może wystąpić o ujawnienie wizerunku przestępcy?
Wniosek o podanie zarówno danych, jak i wizerunku oskarżonego do wiadomości publicznej może przedłożyć sądowi każdy, nawet postronny obywatel, kierowany poczuciem sprawiedliwości społecznej. Najczęściej jednak robią to dziennikarze.