Karkołomne zadanie oceny sytuacji ekonomicznej dłużnika zostało powierzone sędziom, którzy nie są z wykształcenia ani ekonomistami, ani analitykami finansowymi - mówi Michał Barłowski.
Michał Barłowski, wspólnik w kancelarii Wardyński i Wspólnicy Sp.k., członek grupy eksperckiej ds. niewypłacalności transgranicznej przy Komisji Europejskiej
Od stycznia do kwietnia ogłoszono upadłość 300 firm w Polsce. Największe problemy ma sektor budowlany: od początku roku zbankrutowało 85 firm tej branży. Skąd tak wysoka liczba?
Liczba ta odzwierciedla oczywiście sytuację gospodarczą w kraju. Trudno winić wierzycieli, że wobec braku perspektyw na windykację należności składają wnioski o ogłoszenie upadłości dłużników. Z drugiej strony dłużnicy, wbrew ciążącym na nich obowiązkom, zdecydowanie za późno składają wnioski o ogłoszenie upadłości.
Czynią to przeważnie dopiero wtedy, gdy szanse na ułożenie się z wierzycielami są znikome, gdy nie mają im co zaoferować w ramach układu sądowego czy umów (ugód) pozasądowych. Dlatego też znakomita większość ogłaszanych przez sąd upadłości to upadłości likwidacyjne, a nie upadłości z możliwością zawarcia układu, które pozwoliłyby uratować istnienie firmy.
Od czego zależy to, czy sąd ogłosi upadłość likwidacyjną firmy, czy upadłość z możliwością zawarcia układu?
Zgodnie z przepisami prawa upadłościowego i naprawczego sąd może ogłosić upadłość dłużnika z możliwością zawarcia układu, jeżeli zostanie uprawdopodobnione, że w drodze układu wierzyciele zostaną zaspokojeni w wyższym stopniu, niż zostaliby zaspokojeni po przeprowadzeniu postępowania upadłościowego obejmującego likwidację majątku dłużnika. Sprawę ułatwia konieczność wyłącznie uprawdopodobnienia (a nie wykazania) stopnia zaspokojenia wierzycieli.
Brak jest jednak przepisów, które by określały, jak sąd ma dokonywać oceny, co brać pod uwagę, decydując o otwarciu jednego bądź drugiego rodzaju postępowania upadłościowego. Jak bowiem ocenić szansę na zawarcie układu z wierzycielami, jeżeli sąd nie ma z nimi kontaktu? Jak porównać stopień zaspokojenia wierzycieli w wyniku ewentualnego zawarcia układu z niepewnym rezultatem (prognozą) spieniężenia masy w trakcie postępowania likwidacyjnego?
Prawo upadłościowe i naprawcze nie przewiduje innych „samodzielnych” przesłanek do ogłoszenia upadłości układowej. Co więcej, karkołomne zadanie oceny sytuacji ekonomicznej dłużnika zostało powierzone sędziom, którzy nie są z wykształcenia ani ekonomistami, ani analitykami finansowymi.
Co przedsiębiorca powinien zrobić, żeby przekonać sąd do ratowania jego firmy i do ogłoszenia upadłości z możliwością zawarcia układu?
Przede wszystkim powinien wykazać – zarówno swoim postępowaniem poprzedzającym złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości, jak i składając wniosek – że jest przedsiębiorcą rzetelnym. Powinien też wykazać realną możliwość wykonania układu, gdyby został on przyjęty.
Najważniejsze jest oczywiście przedstawienie realnego do wykonania i zdrowego ekonomicznie planu zaspokojenia wierzycieli, uwzględniającego różne sposoby ich zaspokojenia w zależności od statusu i wysokości długu. Należy przy tym mieć na uwadze, iż wierzyciele jednej kategorii muszą być równorzędnie traktowani.
Jak to wygląda w praktyce?
W praktyce nie wystarczy przedłożyć pod rozwagę sądu projekt układu. Należy również przedstawić dowody, iż podstawowi wierzyciele dłużnika będą skłonni głosować za tak przedstawionym układem. Jest to tym trudniejsze, iż często problem dotyczy wierzycieli ustawowo nieobjętych układem (wierzycieli rzeczowych).
Ponadto nie wystarczy wykazać, że dłużnik prowadzi rokowania z wierzycielami ani nawet że wierzyciel popiera otwarcie upadłości układowej. Dłużnik, który widzi szansę na zawarcie układu, winien wykazywać dużą aktywność przed, jak i po złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości do czasu jego rozpatrzenia – sąd w teorii ma dwa miesiące na wydanie postanowienia, w praktyce zdarzają się przypadki, że następuje to po kilku dniach, a w innych przypadkach po kilku miesiącach od dnia złożenia wniosku.
W jakim kierunku powinny iść zmiany polskiego prawa upadłościowego i naprawczego?
Przede wszystkim należy odpowiedzieć na pytanie, jak, a raczej czy i kiedy ratować przedsiębiorców, którzy popadli w tarapaty. Podstawowa kwestia to znalezienie kompromisu pomiędzy interesem wierzycieli a interesem dłużnika. Przyjmując kierunek prodłużniczy, należałoby określić, na jak długo można zawiesić wykonanie niektórych praw wierzycieli względem dłużnika i jaką rekompensatę w prawie im zagwarantować w razie niedojścia układu do skutku.
Liczba ogłaszanych upadłości mogłaby też być mniejsza, gdyby istniały procedury prawne umożliwiające ułożenie się dłużnika z wierzycielami już na etapie pierwszych trudności, a także w razie niewypłacalności, kiedy potrzebny jest czas na przeprowadzenie rokowań z wierzycielami.